1.Obserwator w cieniu

969 20 3
                                    


Spojrzałam na zegarek przy łóżku. Była piąta rano. Nie mogłam spać – stres związany ze spotkaniem z psychiatrą nie dawał mi spokoju. Najchętniej w ogóle bym tam nie poszła, ale niestety, nie miałam wyboru. Po tym, co się wydarzyło, moja matka nie zamierzała mi odpuścić.

Mój ojciec siedzi w więzieniu. Pijany potrącił śmiertelnie kobietę w ciąży i jej pięcioletnią córkę. Byłam bardzo zżyta z ojcem, więc jego aresztowanie kompletnie mnie rozbiło. Zaczęłam nadużywać alkoholu, porzuciłam naukę, a w końcu sięgnęłam po żyletki. Szkoła szybko to zauważyła – trudno było nie zauważyć, skoro przyszłam kompletnie pijana na lekcję biologii.

Zaśmiałam się gorzko. Ostatecznie zaproponowali mojej matce wizytę u psychiatry, nie psychologa – najwyraźniej już postawili na mnie krzyżyk. Oczywiście się sprzeciwiłam, ale co mogłam zrobić? Gdybym odmówiła, wsadziliby mnie do psychiatryka. Tak więc nie miałam wyjścia.

"Dzięki, tato," pomyślałam z irytacją. "Zniszczyłeś mi życie." Pokręciłam głową, zirytowana, i wstałam z łóżka.

Czas się ogarnąć. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak kupa nieszczęścia: blada jak ściana, oczy napuchnięte i czerwone, a na głowie plątanina długich, brązowych włosów. Westchnęłam z rezygnacją i weszłam pod prysznic.

Kwadrans później, owinięta ręcznikiem, przeglądałam swoją szafę. W końcu zdecydowałam się na czarne dżinsy, czerwoną bluzę z kapturem i trampki. Wygoda przede wszystkim.

– Katherine!

Przewróciłam oczami, słysząc krzyk matki. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie krzątała się, przygotowując śniadanie.

– Nie musisz się tak wydzierać, nie jestem głucha – mruknęłam, zirytowana.

– Nie takim tonem! – upomniała mnie, rzucając karcące spojrzenie. Postawiła przede mną talerz naleśników. – Siadaj i jedz. Za godzinę wychodzimy.

Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie dwa naleśniki, obficie polewając je syropem klonowym. Myślami wróciłam do wizyty u psychiatry. Zastanawiałam się, kto to będzie – mężczyzna czy kobieta? Matka nie raczyła mnie uprzedzić, stwierdziła tylko, że to bez znaczenia. Ale dla mnie miało to znaczenie. Wolałabym, żeby to była kobieta – z nią łatwiej mi będzie rozmawiać o swoim życiu. Facetowi trudniej zaufać.

Skończyłam śniadanie i poszłam ubrać się na górę. Potem czekałam w samochodzie na matkę. Ostatnio była w kiepskim nastroju – co nie dziwiło, w końcu jej mąż siedzi za kratami. Mimo to wolałam nie wchodzić jej w drogę.

Półtorej godziny później siedziałyśmy w poczekalni przed gabinetem psychiatry. Zaczynałam się denerwować. Nigdy wcześniej nie byłam u psychiatry, a sama myśl o rozmowie o swoich problemach sprawiała, że robiło mi się niedobrze. Kochałam ojca, ale to, co zrobił, było niewybaczalne. A mimo to cholernie za nim tęskniłam.

– Katherine, kochanie, wszystko będzie dobrze. Jestem przy tobie – próbowała mnie pocieszyć matka.

Uśmiechnęłam się blado, ale jej słowa nie przyniosły mi ulgi. Żołądek zaciskał mi się z nerwów.

W końcu drzwi gabinetu otworzyły się. W progu stanął wysoki mężczyzna o surowej twarzy i przenikliwych, brązowych oczach.

– Dzień dobry, Paniom. Nazywam się Hannibal Lecter – powiedział, niemal niezauważalnie się uśmiechając. Podszedł bliżej, a matka od razu poderwała się z krzesła, by uścisnąć mu dłoń.

– Dzień dobry, doktorze Lecter. Nazywam się Camille Collins, a to moja córka, Katherine – powiedziała, spoglądając na mnie znacząco, abym wstała i również się przywitała.

Z ociąganiem podniosłam się z krzesła.

– Dzień dobry – wymamrotałam pod nosem.

Spojrzenie doktora sprawiło, że poczułam się nieswojo. Włosy na karku stanęły mi dęba. "Co za dziwny facet" – pomyślałam.

– Katherino, chciałbym najpierw porozmawiać z twoją matką. Usiądź, a Panią zapraszam do gabinetu, Pani Collins – powiedział, gestem zapraszając matkę do środka. Uśmiechnęła się do mnie uspokajająco, po czym weszła do gabinetu, a drzwi zamknęły się za nią.

Psychiatra - Zakończone ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz