13

111 7 3
                                    

Obudziłam się przez promienie słoneczne padające na moje oczy.

Była już 11, przynajmniej z Polsce.

Wstałam z łóżka i od razu powędrowałam do łazienki, na szczęście Kuby już nie było w pokoju. Wolałabym oszczędzić mu widoku mnie bez makijażu i z potarganymi włosami.

Pierwszy dzień w Londynie zapowiadał się całkiem dobrze. Nic się nie dzieje, słońce świeci, jest pięknie. Lepiej być nie mogło.

Gdy już się ogarnęłam zeszłam do jadalni zrobić sobie śniadanie.
Byli tam już wszyscy, no cóż, najwyraźniej tylko ja aż tyle śpię.

O ja! Na stole leżały naleśniki z nutellą! Ten dzień nie mógł się rozpocząć lepiej!

-No hej, w końcu wstałaś.-powiedziała Klaudia.

-Najwyraźniej.-powiedziałam po czym wzięłam sobie naleśnika.-Co tam u was?-zapytałam z grzeczności. Nie obchodziło mnie to tak właściwie.

-Myśleliśmy gdzie by dzisiaj iść, a i dzisiaj do nas dojadą tacy ludzie. Wieczorem pójdziemy z nimi do klubu.-powiedział Maciek.

-Będzie tam jakaś dziewczyna?-zapytałam mając nadzieje, że będę miała z kim porozmawiać.

-Emm nie, masz Klaudię.-powiedział Kuba.
Baaardzo zabawne tym bardziej, że Klaudia woli chodzić z Krzyśkiem niż ze mną.

-Jasne.-powiedziałam nieco przygnębiona. Jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić mnie samej w jeszcze większym gronie chłopaków.

Kuba, Krzysiek, Maciek, Wojtek i Adam to i tak było już za dużo, a ja nie miałam ochoty na zawieranie nowych znajomości.

Wspólnie ustaliliśmy, że dzisiaj pójdziemy zwiedzać okolicę.

To dobry pomysł, bo skoro mamy iść potem do klubu z jakimiś chłopakami to wolałabym się zbytnio nie zmęczyć.

Po jakimś czasie wyszliśmy z domu.
Szlam obok Kuby i Klaudii.

A więc pozwiedzaliśmy trochę Londyn, potem poszliśmy na obiad. Nie będę wam opisywać szczegółów, bo byłoby nudno.

Wróciliśmy do domu około 17. O 20 mamy spotkać się w jakimś klubie z tymi „kolegami" ekipy.
Jak znam życie to pewnie jakieś zboki które będą chciały mnie zgwałcić, ale nie oceniajmy po pozorach.

Mam aż 3 godziny żeby się wyszykować na tą imprezę.

Myśle co by tu założyć, jednak jest mi prościej bo nie mam ze sobą całej szafy, a to jakiś postęp.

Wyjęłam z walizki pare sukienek i zaczęłam przymierzać. Najbardziej mi się podobała czarna mini, więc stwierdziłam, że ją założę.

No dobra, teraz czas na make-up. Jakoś nie mam pomysłu na makijaż...hmm może zrobię jakiś delikatny.
Przecież i tak nikt mnie tu nie zna.

Skończyłam się szykować pół godziny przed czasem. No nieźle jak na mnie.

Wyszliśmy z domu i poszliśmy do klubu.
Tak szczerze trochę się stresuję tymi całymi kolesiami.
A jak mnie przywiążą do drzewa i zabiją?

Kaśka jesteś chora...

Po długiej walce z GPS-em w końcu dotarliśmy do klubu.

Gdy weszłam ujrzałam dwóch chłopaków, na oko 20 lat. No dobra, nie wyglądają na gwałcicieli i terrorystów.

-No elo, w końcu!-powiedział jeden z nich do Kuby.

FINAL STATION//QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz