Następnego dnia rano jeszcze z okna zauważyłam wiśniowy motocykl. Pędem zbiegłam po schodach, nie mogąc się doczekać spotkania z Cole'm. Pocałował mnie na powitanie, mocno przyciągając do siebie. Przymknęłam oczy, wtulając się w jego ramiona. Ten chłopak był tak cudownie nieznośny! Usiadłam za nim, mocno wtulając się w jego plecy. Zostawił mnie jak zwykle w bocznej uliczce pod szkołą. Tym razem jednak nie miałam nic przeciwko. Do rozległego budynku liceum weszłam naprawdę zadowolona z życia. Wesoło rozmawiałam z Ericem i Nataly. Tego dnia nawet nikt mnie specjalnie nie zaczepiał. Po prostu żyć nie umierać. Na długiej przerwie wspięłam się schodami na najwyższe piętro. On już tam czekał. Przytulił mnie do siebie, a ja czułam się jakbym nie widziała go całe wieki, a nie ostatni raz rano. Objął mnie w pasie i posadził na drewnianej skrzyni. Nie mogłam oderwać rąk od jego włosów i twarzy, ust od jego ust, nie chciałam! Uśmiechnął się, kiedy objęłam go nogami w pasie. Nawet nie zauważyłam, kiedy długa, prawie godzinna przerwa, dobiegła końca. Niechętnie zsunęłam się ze skrzyni, kierując w stronę drzwi. Chwycił mnie za rękę.
– Zaczekaj – poprosił. – Nie możesz zostać?
– Przecież wiesz, że nie – westchnęłam. – Mam lekcje.
O ile byłoby łatwiej, gdybyśmy mogli pokazywać się razem! Wtedy spędzałabym z Cole'm swobodnie każdą przerwę.
– Morgan, to nie do zniesienia – szepnął przyciągając mnie do siebie bliżej. Objął mnie ramionami. Przytulił. – Jest gorzej, niż kiedy myślałem, że wcale cię nie mam.
– Zobaczymy się wieczorem, prawda? – spytałam z nadzieją.
Skinął głową. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
– Mamy apartament nad morzem. Pojedziesz tam ze mną na weekend? – zapytał z nadzieją. – Zauważyłem, że lubisz morze – dodał złośliwie.
Kopnęłam go w kostkę. Roześmiał się. Właściwie, to czemu nie?
– Dobrze, pojadę – odpowiedziałam i obdarzając go promiennym uśmiechem zniknęłam za drewnianymi drzwiami strychu.
~ ♠ ~ ♠ ~ ♠ ~
Istnieje taka tęsknota serca, pragnienie. Nadzieja, że może uda się wreszcie uchwycić coś ulotnego. Wszystko w środku w człowieku krzyczy, gdzieś się wyrywa. Odnajdują się dawno zapomniane marzenia. I to piękno! Takie rzeczy, na które patrzenie sprawia niemal fizyczny ból. Stałam nad brzegiem morza, plecami opierając się o obejmującego mnie ramionami Cole'a i patrzyłam na najcudowniejszy w świecie zachód słońca. Miałam ochotę mruczeć z rozkoszy. To miejsce, ta chwila, wszystko było takie cudowne! Jak w bajce!
Do pokoju wróciliśmy dopiero, kiedy zupełnie się ściemniło. Właściwie to apartament, w którym mieliśmy spać, ciężko nazwać było „pokojem". Było to urządzone w dobrym stylu studio, z salonem, własną kuchnią, oddzielną sypialnią i wielką łazienką z jacuzzi. Do środka natomiast wchodziło się jak do hotelu – poprzez restaurację i recepcję. Były też sprzątające po wizytach gości pokojówki. Jeszcze w progu Cole wziął mnie na ręce i zadowolony z siebie zaniósł na wielkie, wyściełane atłasową pościelą łóżko. Sam położył się, tak, że był bezpośrednio nade mną. Pocałował mnie łapczywie, niemal nachalnie. Jego dłoń zachłannie wodziła po mojej bluzce.
– Cole, zwolnij – szepnęłam, odrywając się od niego z niemałym trudem.
Całą sobą chciałam więcej, a jednocześnie panicznie się bałam.
– Przepraszam – powiedział, niechętnie odsuwając się ode mnie.
Położył się przy mnie na łóżku. Leżał na plecach wpatrując się w sufit. Jego oddech i puls były przyspieszone. Podniosłam się, kładąc mu głowę na ramieniu. Przez chwilę leżeliśmy w milczeniu, próbując uspokoić oddechy. Tym razem to ja nie wytrzymałam. Podniosłam się na łokciu, zaczęłam go całować. Wolną ręką sięgnęłam do guzików jego czarnej koszuli, rozpinając je powoli. Zamruczał zadowolony, przyciągając mnie do siebie bliżej. Przesunęłam dłonią po jego odsłoniętym, płaskim brzuchu. Podniósł się gwałtownie, przewrócił mnie na plecy. Pocałunki stały się żarliwsze, gorętsze, ale tym razem nie protestowałam. W pewnym momencie odsunął się ode mnie, przeklął brzydko. Usłyszałam przekręcający się w drzwiach klucz. Oczy chłopaka zapłonęły gniewem, a potem, tak jak na co dzień w szkole, stały się lodowato zimne.
CZYTASZ
Life in Color
Teen Fiction- Wiele osób o tym mówi, oczywiście za jej plecami - dodał. - Więc to tylko plotki? - zapytałam natarczywie, a w żołądku przewracało mi się, jakbym jechała kolejką górską, a nie dobrze amortyzowanym samochodem. - Może... Czy to takie ważne? - zapyta...