3. Zaproś mnie na wiosenny bal

153 18 4
                                    

Nataly okazała się dobrą koleżanką. Nić  porozumienia, którą złapałyśmy pierwszego dnia, ciągnęła się między  nami, rozwijając przez kolejny tydzień. Jeżeli jednak chciałam być  szczera sama ze sobą, musiałam przyznać, że to dość dziwna dziewczyna.  Była na przykład, nie tyle fanką, co maniaczką wszystkich dzieł  Szekspira. Zachowywała się też bardzo entuzjastycznie i często skakała  wokół mnie jak mały króliczek. Do tego upewniłam się w tym, że koleżanki  z klasy wyraźnie jej z jakiegoś powodu nie lubią. Byłam naprawdę  ciekawa dlaczego.

– Hej, usiądź z nami! – zawołała na długiej przerwie Kate.

Dołączyłam  do stolika rozgadanych dziewczyn. Właściwie to nowe koleżanki z klasy  niespecjalnie się mną interesowały, nie były jednak też wrogo  nastawione. Stanowiłam dla nich coś w rodzaju egzotycznej ciekawostki.  Zauważyłam, że lubią wypytywać mnie o różne rzeczy, często zresztą  niezbyt taktownie. Gdyby nie Nataly, czułabym się jednak w tej szkole  bardzo samotna. Kończyłam jeść drugie śniadanie, starając się  przysłuchiwać ich niewiele obchodzącym mnie plotkom.

– O, Nataly, chodź do nas, kochana – odezwała się ociekającym miodem tonem, jedna z siedzących naprzeciwko mnie dziewczyn.

Nataly  podeszła niechętnym krokiem do pełnego stolika. Wyglądająca jak gwiazda  filmowa blondynka, o skręcających się w grube loki włosach wstała,  trącając łokciem trzymaną przez dziewczynę tacę. Kubek z ciemnym płynem i  sałatka z kolorowym sosem wylądowały na plisowanej spódnicy Nataly.

– Jak zwykle straszna z ciebie niezdara – ofuknęła ją blondynka.

Pozostałe  dziewczyny zawtórowały jej śmiechem. W oczach mojej nowej przyjaciółki  stanęły łzy. Odwróciła się i uciekła. Wiedziałam, że postępuję bardzo  głupio, ale nie potrafiłam inaczej. Zerwałam się od stolika. Siedząca  obok Kate chwyciła mnie za rękę.

– Na twoim miejscu uważałabym na towarzystwo, z którym się zadajesz – szepnęła cicho.

Wyswobodziłam się z jej uścisku.

– Dzięki, poradzę sobie – odpowiedziałam równie cicho i ignorując resztę towarzystwa pobiegłam za zapłakaną Nataly.

Dopadłam ją w damskiej toalecie. Nerwowymi gestami czyściła ręcznikiem papierowym swoją spódnicę.

– Pomogę ci – powiedziałam zabierając od niej rolkę.

Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.

– Nie musisz się ze mną przyjaźnić – powiedziała poważnym głosem.

Roześmiałam się.

– Oczywiście, że nie muszę – odpowiedziałam jej spokojnie – i oczywiście, że chcę.

Zaczerwienioną  twarz dziewczyny ozdobił pełen nadziei uśmiech. Taki, dzięki któremu  wiedziałam, że bez względu na czekające mnie konsekwencje, postąpiłam  właściwie.

~ ♠ ~ ♠ ~ ♠ ~

             W angielskiej szkole zajęcia wyglądały nieco inaczej niż w  polskich. Tutaj, niezależnie od klasy, wybierało się na jakie lekcje i o  jakim stopniu zaawansowania chce się uczęszczać, tak więc wspólnie z  Nataly miałam jedynie trochę ponad połowę godzin. Za to na prawie  wszystkich spotykałam się ze złotowłosym Ericem. Najwyraźniej oprócz  mnie tylko on był na tyle pomylony, żeby do zaawansowanej matematyki i  fizyki wybrać sobie rozszerzone literaturę i historię. Wielu kolegów i  koleżanek z klasy traktowało mnie jak kogoś gorszego pokroju, tylko  dlatego, że byłam z urodzenia Polką. On nie miał takiego podejścia. Od  początku był dla mnie miły, a jego uprzejmość nie skończyła się po  incydencie na stołówce. Dodatkowo szybko ucichły szeptane za moimi  plecami komentarze o łatwych polskich dziewczynach, a ja byłam  przekonana, że to właśnie za jego sprawą.

Life in ColorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz