5. Odwal się od niej

127 16 0
                                    

Owinięta dużym, kąpielowym ręcznikiem  wracałam z basenu do przebieralni. Myślałam o tym, jakie konsekwencje  będzie miało, to, że pójdę na bal z Ericem. Słyszałam już dzisiaj przed  zajęciami, jak Kate z wypiekami na twarzy prosiła go, żeby z nią  poszedł. Chłopak grzecznie i tajemniczo odmówił, mówiąc, że jest już  zajęty i nie zdradzając żadnych więcej szczegółów. Co jednak zrobią,  kiedy się dowiedzą, że to właśnie o mnie chodzi i że to ja „zaprosiłam"  na bal Erica. W pewnym momencie drogę zagrodził mi barczysty blondyn.  Nie znałam go nawet z widzenia. Miał na sobie tylko kąpielówki.  Spojrzałam na niego pytająco.

– Hej  laska, jesteś Polką, prawda? – zapytał nie oczekując odpowiedzi. – Wy  lubicie obciągać – oznajmił z pewnym siebie uśmieszkiem.

Na  chwilę wmurowało mnie w ziemię. Bez słowa spróbowałam go wyminąć, ale  mi na to nie pozwolił. Próbował mnie złapać, odskoczyłam gwałtownie. W  dłoniach został mu tylko mój niebieski ręcznik. Zadrżałam z zimna w  samym, wilgotnym, sportowym stroju kąpielowym. Podszedł do mnie bliżej. Z  tyłu były szafki. Nie miałam już gdzie się cofać.

– Zrobisz mi loda i dam ci spokój – zaproponował, kiedy znalazł się tuż przy mnie.

Chciałam  go uderzyć. Z wściekłą miną złapał mnie za rękę. W tym momencie ktoś  odciągnął go do tyłu. Ze zdziwieniem zobaczyłam chłodne spojrzenie  niebieskich oczu. Mimo tego, że znajdowaliśmy się w hali basenu, Cole  był kompletnie ubrany. Popchnął zaskoczonego blondyna, tak, że tamten  wpadł na drewnianą ławkę i potykając się o nią runął na kremowe kafelki  posadzki.

– Odwal się od niej –  warknął stając nad nim. Podniósł mój ręcznik. Rzucił mi go niedbale. –  Wynoś się! – rozkazał, nawet nie patrząc na mnie.

Nie  trzeba było mi dwa razy powtarzać. Przytuliłam do siebie niebieski  materiał i mając nadzieję, że nie pośliznę się na mokrych kafelkach,  pobiegłam do przebieralni.

~ ♠ ~ ♠ ~ ♠ ~

             Już w mundurku szkolnym, ale zupełnie nie gotowa na kolejne  lekcje, wyszłam na miękkich nogach z hali basenu. To co się przed chwilą  stało wyprowadziło mnie z równowagi. Przed budynkiem szkoły, na  drewnianej ławce czekała na mnie Nataly. Usiadłam przy niej kładąc głowę  na ramieniu przyjaciółki.

– Co się stało? – zapytała od razu widząc, że coś jest nie tak.

–  Nienawidzę tej szkoły – mruknęłam. – Ci ludzie nie są normalni.  Dlaczego ci kretyni mają mnie za dziwkę? Co zrobiłam, żeby mogli tak  sądzić?

Nataly uśmiechnęła się smutno. Pogłaskała mnie po ramieniu.

–  Myślałam, że nie słyszysz tego lub jeśli słyszysz to ignorujesz –  stwierdziła cicho. – Oni mają się za lepszych, bo w większości są  Walijczykami. Poza tym nie wszyscy są tacy. Zresztą w naszej klasie  żaden chłopak o tobie złego słowa nie powie, już Eric o to zadbał.

– Zaprosił mnie na bal – westchnęłam.

– Kto, Eric? – spytała wcale nie zaskoczona Nataly.

– Aha – mruknęłam. – Potem pewnie dopiero rozpocznie się piekło.

–  Nie sądzę – uśmiechnęła się do mnie pogodnie przyjaciółka. – Po  przedstawieniu z Cole'm, dziewczyny raczej będą ci kibicować.

–  Obyś miała rację – westchnęłam smętnie. – Mam już dosyć tej całej  pochrzanionej sytuacji. I wiesz co? – uśmiechnęłam się do niej leciutko.  – Ja naprawdę lubię Erica.

~ ♠ ~ ♠ ~ ♠ ~

             Mieliśmy wolną godzinę. Wszyscy wyszli na dwór i tylko ja, opustoszałym  korytarzem szłam w kierunku biblioteki. Zatrzymałam się na chwilę,  kiedy w jednej z kameralnych wnęk zobaczyłam siedzącego na szerokim  parapecie Cole'a. Właściwie nie chciałam z nim rozmawiać, miałam ochotę  zawrócić i uciec byle dalej od chamskiego chłopaka, ale uznałam, że  wypada mu podziękować, w końcu, gdyby nie on, nie wiadomo co by się  dzisiaj stało. Podniósł na mnie pytające spojrzenie kiedy podciągnęłam  się na rękach, siadając przy nim na parapecie. Niechętnie wyłączył mp3  playera.

– Tak? – odezwał się zrezygnowany.

– Wiem, że masz to w dupie – mruknęłam – ale chciałam ci podziękować. Czego słuchasz? – spytałam od niechcenia.

– Masz – westchnął podając mi słuchawkę – bylebyś siedziała cicho.

Sama  nie wiedziałam dlaczego nie zaprotestowałam. Usiadłam przy nim,  wyciągając z torby książkę, którą miałam czytać w bibliotece. Cole  włączył muzykę. Ze zdziwieniem zdałam sobie sprawę, że słyszę znajome  piosenki. Najpierw leciał System, potem Metallica, zupełnie jakbym  słuchała swojej listy utworów. Brakowało mi tylko Polskich piosenek i  mniej znanych zespołów takich jak Decard, za to w zamian za nie  słyszałam jakiś Francuski hard rock i nieco skoczniejsze Walijskie  kawałki. Wyjęłam z torby swoje mp3, podałam mu rozbawiona.

– Przejrzyj listę – roześmiałam się.

Spojrzał  na mnie skonsternowany, ale zaczął przeglądać moją play listę.  Najwyraźniej był bardziej zaskoczony niż ja, bo jego chabrowe oczy  zrobiły się wielkie ze zdumienia. Przeczesał palcami ciemne,  rozwichrzone włosy.

– Zamieńmy się do jutra – zaproponował. – Chętnie posłucham tego, czego nie znam.

–  Okej – odpowiedziałam zsuwając się z parapetu, właściwie nie miałam nic  przeciwko przegraniu sobie kilku fajniejszych kawałków. Podał mi swojego  czarnego ipoda, zatrzymując moje poczciwe, bez firmowe mp3. – To do  jutra – powiedziałam odchodząc.

– Na razie – mruknął zakładając słuchawki na uszy i na cały regulator włączając muzykę.

Life in ColorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz