19. Mam już dość tanich dziwek

97 11 1
                                    

Niechętnie wyplątałam się z pościeli i  wstałam z łóżka. Cole spojrzał na mnie z żalem, ale także usiadł.  Wyglądał na lekko skonsternowanego.

– To twoja współlokatorka? – zapytał w końcu ponuro.

– Tak, Magda – odpowiedziałam – przecież już ją znasz...

Chłopak wzdrygnął się nieco.

– Taaak – mruknął – to ta panienka, która była nad morzem z Ericem...

Spojrzałam na niego rozbawiona.

– Przecież widziałeś ją na zdjęciach w piśmie... Pozowała razem ze mną... No i później na plaży, na moich urodzinach – dodałam.

Roześmiał się gorzko.

–  Możesz mi wierzyć lub nie, ale w tym piśmie widziałem tylko jedną osobę  i to na pewno nie była ona – mruknął. – Jeżeli natomiast chodzi o twoją  imprezę, to byłem na niej za bardzo wkurzony, żeby kogokolwiek  zauważyć.

Wzruszyłam ramionami.

– To teraz będziesz miał okazję ją poznać – stwierdziłam.

Po  tym co powiedział Cole, poczułam się naprawdę bardzo przyjemnie.  Magda była prawdziwą pięknością i rzadko który chłopak był w stanie jej  „nie zauważyć". Cole wstał z łóżka, naciągając pospiesznie spodnie.  Stanął za mną i oplótł mnie od tyłu ramionami. Oparłam się o niego  ufnie. Zamruczałam zadowolona, kiedy poczułam jego ciepłe usta na swoim  karku.

– Skoro nici z weekendu w  łóżku, to może masz ochotę gdzieś się przejechać? – zaproponował. –  Chciałbym spędzić z tobą jak najwięcej czasu – przyznał.

Ranek  nie był co prawda słoneczny, ale również nie padało. Odwróciłam się ku  niemu, oplatając ramionami jego szyję. Skinęłam głową.

– Masz jakiś pomysł? – spytałam.

– Mam – odpowiedział tajemniczo, nie wyjaśniając niczego więcej.

~ ♠ ~ ♠ ~ ♠ ~

             Wytłumaczyłam Cole'owi gdzie jest kuchnia, a sama poszłam  wziąć prysznic. Nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Nawet wtargnięcie  Magdy nie mogło popsuć mojego cudownego dnia. Obudziłam się w ramionach Cole'a, a po śniadaniu mieliśmy jechać na zaplanowaną przez niego,  tajemniczą wycieczkę. Życie potrafiło naprawdę cudownie zaskakiwać!  Ubrałam się i zbiegłam po schodach na niższe piętro, na którym  znajdowała się wspólna kuchnia. Zatrzymałam się dopiero pod samymi  drzwiami, żeby złapać oddech i nie pokazywać się Cole'owi taka  zdyszana. Rozmawiali. Usłyszałam ładnie brzmiący śmiech Magdy. Z trudem  opanowałam ogarniającą mnie zazdrość. Zajrzałam do pomieszczenia.

–  Wiesz... – mruknęła dziewczyna, podchodząc do Cole'a bardzo blisko –  jeżeli znudziła by ci się moja koleżanka, to ja zawsze chętnie ją  zastąpię.

Poczułam jak miękną mi nogi. Jak we śnie odsunęłam się od drzwi. Usłyszałam głuchy odgłos, nieprzyjazne warknięcie.

–  Dzięki nie skorzystam – odpowiedział chłopak, ociekającym jadem głosem.  – Mam już dość tanich dziwek, w zupełności wystarczy, że dajesz dupy  mojemu bratu.

Odskoczyłam od  gwałtownie otwierających się drzwi. Zobaczyłam wściekłą minę Cole'a.  Nawet się nie zatrzymał. Po prostu mnie wyminął i szybkim krokiem ruszył  schodami na dół. W pierwszej chwili nie wiedziałam co zrobić, ale w  końcu pobiegłam za nim. Dogoniłam go na samym dole. Stał przed  kamienicą. Dłonie z całej siły zaciskał w pięści.

– Chyba jej nie uderzyłeś? – spytałam cicho, podchodząc do niego.

Jego spojrzenie odrobinę złagodniało. Przecząco pokręcił głową.

–  Więc wszystko słyszałaś? – ni to zapytał, ni stwierdził chłopak. W jego  głosie wyraźnie pobrzmiewał smutek.  – Chyba rozwaliłem stół – mruknął.  Wyciągnął papierosa, zapalił. Oparł się o kamienny murek. –  Interesująca ta twoja „przyjaciółka" – stwierdził niemal wypluwając  ostatnie słowo.

Dopiero po jego słowach uświadomiłam sobie jak cholernie zabolała mnie ta bezpośrednia propozycja Magdy.

– Nie mówmy o tym – poprosiłam cicho.

Chłopak  skinął głową. W milczeniu skończył palić. Potem podszedł do mnie  powoli. Wierzchem dłoni delikatnie dotknął mojego policzka.

– Chodź, kochanie – powiedział odrobinę ponuro – przejedziemy się. Spróbuję ci jakoś poprawić humor – dodał łagodnym tonem.

Bez  słowa przytuliłam się do niego na moment. Objął mnie ramionami,  przyciągając do siebie. Potem, ciągle milcząca, usiadłam za nim na  wiśniowym motocyklu. Wtulona w jego plecy, starałam się nie myśleć o  niczym, rozkoszując powiewem wiatru i szybką, cudowną jazdą.

Life in ColorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz