Wracaliśmy brzegiem morza, trzymając się za ręce. Cole niósł moją mokrą sukienkę i sweter, a ja ciągle miałam na sobie jego koszulę i motocyklową kurtkę. Kiedy na horyzoncie ukazał nam się biały płot, dzielący prywatną plażę od dzikiej, chłopak puścił moją dłoń. Spojrzałam na niego pytająco.
– Lepiej, żeby nikt nie zobaczył nas razem – powiedział cicho.
Co?! To było dla mnie jak cios w policzek.
– Wstydzisz się mnie? – zadałam pierwsze pytanie jakie przyszło mi na myśl.
– Nie o to chodzi... – zaczął.
– Jakoś Eric nie miał oporów żeby pokazywać się ze mną przy znajomych, albo przedstawić mnie matce – warknęłam.
Cole spojrzał na mnie zaskoczony.
– Przedstawił cię Elli? Niemożliwe! – oznajmił z całym przekonaniem. – Nie przedstawiłby jej byle komu.
– Więc jestem byle kim?! – wrzasnęłam na niego.
– Nie o to mi chodziło – próbował sprostować. – Miałem na myśli, że jesteś osobą, która niewiele znaczy...
Nie pozwoliłam mu skończyć. Uderzyłam go w twarz.
– Jesteś prawdziwym dupkiem, Cole! – krzyknęłam na niego, wyrywając mu swoje ubrania, a potem odwróciłam się i najszybciej jak potrafiłam pobiegłam w stronę prywatnej plaży.
~ ♠ ~ ♠ ~ ♠ ~
Znajomi ze szkoły obrzucali mnie zaskoczonymi spojrzeniami, a ja tylko biegłam po plaży, boso i w za dużej czarnej koszuli. Nie patrzyłam przed siebie. Wpadłam na kogoś. Chwilę później zdałam sobie sprawę, że stoję na piasku, naprzeciwko zdezorientowanego Erica. Patrzył na mnie pytająco. Uznałam, że należą mu się wyjaśnienia. Nie wyglądał na zachwyconego faktem, że stałam przed nim w koszuli i motocyklowej kurtce jego brata. Zaczerpnęłam głęboko powietrza, żeby się uspokoić. W międzyczasie otoczyła nas całkiem pokaźna grupa, na czoło której wysunęła się Magda. Sytuacja była najwyraźniej zbyt abstrakcyjna, ponieważ nikt się nie odezwał.
– Zsunęłam się z klifu – powiedziałam cicho, patrząc tylko na Erica. – Utopiłabym się gdyby nie twój brat.
Jak wściekła nie byłabym na Cole'a, to jednak taka była prawda. W zielonych oczach chłopaka pojawił się gniew, ale i jakaś dziwna ulga. Magda pisnęła. Przyskoczyła do mnie oplatając mnie ramionami. Chwilę później zrobiła to samo Nataly oraz Angela. Dziewczyny zabrały ode mnie mokre ubranie. Słyszałam zadawane różnymi głosami pytania czy wszystko w porządku czy nic mi nie jest. Eric objął mnie ramieniem, niemal wyrywając koleżankom. Wyprowadził z tłumu i pociągnął gdzieś za sobą. Spojrzałam na niego pytająco.
– Co ci przyszło do głowy, żeby łazić po klifach? – zapytał gorączkowo, prowadząc w kierunku wyjścia z plaży.
– Było tam ładnie – mruknęłam odrobinę zawstydzona. Chłopak z dezaprobatą pokręcił głową. – Dokąd idziemy? – zapytałam, kiedy wspięliśmy się po drewnianych schodach.
– Nie będziesz przecież chodziła w mokrym ubraniu – oznajmił stanowczo, nie patrząc na mnie. Potem jednak, jakby mimowolnie, spojrzał. W jego oczach zobaczyłam niechęć. – A tak tym bardziej nie będziesz – westchnął.
Wsadził mnie do samochodu i zawiózł do jakiegoś sklepu. Miałam tylko nadzieję, że skoro prowadzi, znaczy to, że nic jeszcze nie wypił, w końcu mieliśmy tu zostać na noc. Kiedy tylko zaciągnął mnie do środka, natychmiast ruszyłam z powrotem w stronę wyjścia. Chłopak zagrodził mi drogę.
– Eric, daj spokój – poprosiłam. – Moje rzeczy szybko wyschną, poza tym nie stać mnie na ten sklep – to była firmówka, jedna z tych, w których ceny zazwyczaj są obłędne.
– Trudno – niemal warknął chłopak, a ja czułam, że w środku aż go roznosi. Wyglądało na to, że z trudem nad sobą panował. Uśmiechnęłam się na myśl, że może jednak jest w nim jakieś podobieństwo do Cole'a... – Mnie stać – oznajmił, po czym zawołał jedną z elegancko ubranych ekspedientek.
Eric opowiedział co się stało. Sprzedawczynie nie tylko znalazły mi nowe ubranie – całe, od bielizny aż po buty – ale także wysuszyły mi włosy i pomogły się uczesać. Były bardzo miłe. Jedna z nich nawet wyjęła podręczną kosmetyczkę, żeby poprawić mój rozmazany przez morską wodę makijaż. Kiedy skończyłyśmy, Eric wyglądał na zadowolonego. Bez mrugnięcia przyjął do wiadomości obłędną sumę i zapłacił za ubrania kartą kredytową. Gdy wreszcie udało nam się wyjść ze sklepu, miałam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyłam się z nowego ubrania i faktu, że nie będę przyciągała za dużą koszulą Cole'a jeszcze większej uwagi, a z drugiej czułam się głupio w stosunku do Erica. W dalszym ciągu boleśnie pamiętałam nieprzyjemne słowa, Cole'a, że jego brat, nie przedstawiłby matce byle kogo. Więc może jednak dla Erica, nie byłam „byle kim".
– Ślicznie wyglądasz – oznajmił chłopak, z zadowoloną miną obejmując mnie ramieniem.
Uśmiechnęłam się do niego promiennie. Miałam na sobie białe jeansy z dziurami, obcisłą pudrową bluzkę z kokardkami na ramionach i szary, bardzo przyjemny w dotyku, mięciutki sweterek. Na nogach natomiast miałam zwykłe trampki. Bardzo spodobał mi się mój nowy strój. Rozpuszczone, jasne włosy, spływały mi na ramiona falującą kaskadą. Tego dnia, zdecydowanie bardziej niż zwykle przypominałam sobą dziewczynę. No cóż, w końcu jakby nie patrzeć, to były moje urodziny!
Wsiedliśmy do czerwonego samochodu. Kiedy dojechaliśmy do plaży, Eric zwlekał z wysiadaniem. Wyraźnie walczył sam ze sobą.
– Co robi tutaj Cole? – zdecydował się w końcu zapytać.
Wzruszyłam ramionami.
– Zaprosiłam go. Wtedy, kiedy uznałeś, że „sobie poradzi" – mruknęłam. – Pamiętasz? Masz coś przeciwko? – zapytałam.
Eric przecząco pokręcił głową.
– Nie, jasne, że nie. To przecież twoje urodziny – oznajmił. – Po prostu nie chciałbym, żeby ci je zepsuł.
Odrobinę posmutniałam na myśl, że na to, to już jest chyba za późno. Nie zamierzałam się jednak przejmować głupim Cole'm. Uświadomiłam sobie, że Eric ma rację. To moje urodziny i będę się na nich dobrze bawić. Nachyliłam się ku chłopakowi i pocałowałam go w policzek.
– Dziękuję, za wszystko – powiedziałam obdarzając go promiennym uśmiechem, a potem wysiadłam z samochodu.
CZYTASZ
Life in Color
Teen Fiction- Wiele osób o tym mówi, oczywiście za jej plecami - dodał. - Więc to tylko plotki? - zapytałam natarczywie, a w żołądku przewracało mi się, jakbym jechała kolejką górską, a nie dobrze amortyzowanym samochodem. - Może... Czy to takie ważne? - zapyta...