Natomiast wracając do sytuacji z Recall, znowu została zaprowadzona do sali przesłuchań, jednak tym razem Angel już na nią czekała, uzupełniając raporty.
Od razu po wejściu poczuła pewien znajomy zapach ale nie mogła skojarzyć skąd go zna.Boski Posłaniec po usłyszeniu zgrzytu zamykanych drzwi, ruszyła do dziewczyny i usiadła na swoim już przypisanym miejscu - twarzą do drzwi. To co zobaczyła przed swoim miejscem, nieco ją zaskoczyło. Otóż przed nią znajdował się talerz z najprawdziwszą lazanią, a obok niego sztućce.
Recall wpatrzyła się w danie, jakby ono samo zaczęło jej tańczyć makarenę i śpiewało sowiecki hymn narodowy.
Alicja spojrzała na nią i uśmiechnęła się krzywo, wracając do uzupełniania raportu o SCP - 3429 u którego ostatnio bywa, jako taki terapeuta. Westchnęła bezgłośnie.
- Wiesz... - Tu Recall podniosła na nią nadal zszokowany wzrok. - Pomyślałam, że tak jak większość istot żywych, potrzebujesz czasami energii z pożywienia, więc przyniosłam ci to.
Blondynka zaśmiała się pozbawiona wesołości.
- Niech zgadnę, jest to zatrute? - Zapytała unosząc jedną brew i wskazując palcem na lazanie. Angel pokręciła przecząco głową i odłożyła papiery z długopisem na blat.
- Nie potrzeba było. Studiowałam twoje zachowania i zwyczaje, jako Doktor, który się tobą opiekuje i bada, by przydzielić się do klasy "Explained" albo bynajmniej "Safe". - Tu przerwała chwilowo. - I jednego nie potrafię zrozumieć... Z tego co pamiętam, lazania ma w składzie mięso wieprzowe, a ty reagujesz na nie...
Płaczem i spokojem. Gdy Recall usłyszała to stwierdzenie, po jej policzkach polały się łzy i patrzyła pusto w talerz. Różowowłosa lekko znudzona przewidywalnością anomalii, wzięła talerz i wyszła z pomieszczenia, używając do tego odpowiedniej karty.
Blondynka przez chwilę nie zastanawiała się, czy przesłuchanie się skończyło, ale raczej było to niemożliwe, nie minęła nawet godzina. Papiery nadal leżały na biurku.
Otarła z łzy rękawem od swojego starodawnego stroju. Dalej spoglądała na dokumenty. Powstrzymała się jednak przed sprawdzeniem, o kim lub czym to jest, tylko przez jeden fakt.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. I to zdanie powtarzała w głowie niczym mantrę.
Doktor po chwili wrócił, nadal z talerzem. Jednak tym razem postawione przed Recall naczynie było zapełnione szarlotką lub jak kto woli - jabłecznikiem.
Wzrok obu dziewczyn po raz kolejny się spotkał, jeden pytający, a drugi niemalże pewny siebie.
- O co chodzi? Jest pora obiadowa, a z tego co wiem, ludzkie ciało trzeba karmić by nie zdechnąć w głupi sposób. - Mruknęła Angel, wyjaśniając całe zajście.
Po kolejnym przesłuchaniu, który nadal bardziej przypominał normalną rozmowę (tym razem o religijnym zabarwieniu) różowowłosa musiała się udać do innego podmiotu. Cierpliwie poczekała na jednostki MTF, by zaprowadziły SCP - 6969 do jej przechowywalni. Zaraz sama wyszła z pomieszczenia.
Następną anomalią, którą Doktor Ciszewska miała odwiedzić, był Hazel. Chłopiec o stosunkowo dziewczęcej urodzie, delikatne rysy twarzy, drobna postura, błękitno-zielone duże oczy, platynowe blond włosy za łopatki i niski wzrost - to wszystko przekłada się na błędne stwierdzanie płci przez nowo poznaną osobę. Jakoś Angel nigdy nie miała z tym problemu.
Żeby się dostać do jego pomieszczenia przechowawczego musiała przejść do ciemnej strefy, gdzie są trzymane podmioty o wyższej klasie niż Euclid.

CZYTASZ
Rozdział W Fundacji //SCP
FanficWystępują tu postacie canonowe z scp i fandomowe. Oczywiście, że podmioty anomalne są już niektóre wpisane. Zapisy są już zamknięte, a książka zakończona. Początek: 3.04 Zakończenie: 3.10