Szczerze wątpię, by ktoś z was, moi drodzy czytelnicy, interesował się sprawnością Recall – nie licząc jej twórcy. Zaczniemy jednak od niej. Angel już przeczytała poprzedni rozdział i bardzo się zdenerwowała, kiedy nie poinformowałem o zdrowiu Boskiego Posłańca, martwiła się o jego losy. Niestety też, moi drodzy czytelnicy, ale te wszystkie wydarzenia, to fikcja literacka. Postacie i miejsce jednak są bardzo prawdziwe, nie polecam jednak sprawdzać.
Doktor nadzorowała stan serafina przez całą noc. Sama zauważyła, że nocą i wieczorami, placówka jest wyjątkowo cicha. Mogliście słyszeć odgłosy kroków i otwieranych drzwi do stu metrów, a krzyków agonalnych nie zarejestrujesz swoim słuchem.
Ogólnie Fundacja Secure Containm Protect nie jest aż tak zła. Jednak nie jest też pięciogwiazdkowym hotelem. Można uznać, że jest to zaskakująco przyjazny i niesamowicie sterylny obóz koncentracyjny. Brzmi to jak kiepska reklama – nic nie poradzę jednak na fakt, że tak się prezentuje rzeczywistość.
Wróćmy do Anielic. Alicja ułożyła Recall w pozycji bezpiecznej, przypomniała sobie o tym, by to zrobić około dwie minuty od zasłabnięcia anomalii. Później co jakiś czas kontrolowała jej oddech i gwiazdę nad jej głową. Złoty poblask oświetlał twarz podmiotu i informował o spokojnym śnie.
Byłoby jeszcze wszystko pięknie, gdyby nie dzwoniący telefon. Kto o drugiej chciałby się skontaktować z Angel? Otóż jej niespokrewniona siostra bliźniaczka. Dziewczyna, nieco skołowana, odebrała.
— Jak – do cholery – tego diabła się usypia? — Usłyszała na powitanie zrezygnowany głos Izabelli. Zaraz do tego dołączyło niewyraźne narzekanie na coś, albo raczej kogoś. Głos ten należał najwidoczniej do Silver – to ona została nazwana przecież diabłem.
Różowowłosa zastanowiła się chwilę. I równocześnie budzenie i usypianie jest bardzo trudne, jednak zależy od poziomu upartości u kotki. Uśpić jest zdecydowanie trudniej. Zazwyczaj jednak budzi się bez niczyjej pomocy (w granicach czasu od dziewiątej do dwunastej, ale się budzi).
— Zaśpiewaj jej kołysankę? — To była jedna z gorszych sugestii. Dobrze też wiedziała, że blondynka nie zamierza tego zrobić, nawet za ponowną kontrolę nad wszystkimi wymiarami Abilivionu.
— Boli cię coś? — Oczywistym był fakt, że była to czysta ironia. Jednak chcąc nie chcąc, Angel była przewrażliwiona.
— Nie... — Usłyszała westchnięcie z drugiej strony połączenia. Po raz kolejny na chwilę nastała cisza. Po tym, Alicja pstryknęła palcami i w głowię zakrzyknęła znane słówko: „Eureka" — Zrób jej kakao, wyczaruj jej kocyk i jedną z jej ulubionych bluz patriotycznych.
— O czym ty pieprzysz? — Uwaga została zignorowana.
— I potrzebuje na pewno piosenek i muzyki, albo z Internetu, albo z tej aplikacji którą ma na telefonie, co się śmiesznie nazywa. Słuchawki raczej ma w kieszeni, więc jej to zaproponuj, jeśli jeszcze o tym nie pomyślała.
Pomyślała, aktualnie siedziała w swojej przechowywalni, a dokładniej na stosie różnych pluszaków i próbowała nie zasnąć. Dlaczego? Potrzebowała być przytomna do końca zrealizowania akcji.
Izabella wykonała pierwszą, drugą i nawet trzecią czynność. Bluzę jej wybrała szarą z flagą polską i głową orła. Nadal o kilka rozmiarów za duża, ale przynajmniej to nie taki wielki worek jak ta bluza z husarią.
O dziwo, wszystko idealnie zadziałało i już po kilku minutach, dziewczyna nie rzucała się z pazurami za każdym razem gdy ktoś próbował ją nakłonić do spania. Obudzi się niemalże na pewno, a przynajmniej będzie bardziej kompetentnym żołnierzem, rozdającym pięćset plus i inne ciekawe i pewnie niebezpieczne rzeczy. Nikt nie chciał się przyznać, że również w kieszeni ma kilka granatów i broń z drugiej wojny światowej.
CZYTASZ
Rozdział W Fundacji //SCP
FanfictionWystępują tu postacie canonowe z scp i fandomowe. Oczywiście, że podmioty anomalne są już niektóre wpisane. Zapisy są już zamknięte, a książka zakończona. Początek: 3.04 Zakończenie: 3.10