Rozdział★8.1

33 4 11
                                    


     — Masz plan...

     Zapytała blondynka, obserwując starania i upór Silver, by wyciągnąć z kieszeni swojej fioletowej kociej bluzy wszystkie przedmioty i – co najważniejsze – anomalie, które wcześniej tam włożyła.

     — Nah, idziemy w improwizacje. — Odparła zaraz po zadanej połowie pytania.

     — ...budynku?

     Dziewczynka spojrzała na Izabellę.

     — A wyglądam jakbym miała? Może już wyciągnęłam, możesz sprawdzić, masz przecież rączki czy ci je uciąć? — Zapytała niezwykle poirytowanym tonem głosu.

     Doktor już wiedziała, że lepiej już jej bardziej nie denerwować, ponieważ jest w podłym humorze. Jednak zaraz powinna tu przyjść i landrynka i nici z nie wkurzania Silverki.

     Blondynka wzięła się za poszukiwania wspomnianego planu z kupy śmiec– to znaczy, bardzo przydatnych przedmiotów. Znalazła już osiemnaście kart dostępu, kilka pistoletów różnej maści, noży myśliwskich lub do rzucania, a nawet rękę jakiegoś strażnika.

     Z SCP było natomiast zero osiemnastka czyli ta czerwona piłka. Siedemset czternastka leżała gdzieś porzucona w kąt. A nawet Mrugacz, tylko ta wersja Joke w sombrero i marakasach. Wiadomo jednak było, że dziewczyna kolekcjonowała większość anomalii, które jakoś stosunkowo nie są żywe, ale bardziej przypominają rzeczy.

     Jak śmiercionośna drukarka. Ewentualnie maska gazowa, która zabiera cię do innego wymiaru. Można byłoby się nieco zdziwić, kiedy wyciągnęła pudełko o identyfikatorze liczby szatana. Ewentualnie robaki o pięknie brzmiącym tytule; CO TO K*RWA JEST?

     Do jej kolekcji trzeba jeszcze kilku i dwoje z brakujących jest dostępnych w przybytku.

     Albo jednak jedno – Raport o którym wcześniej wspominaliśmy, również został już przez nią ukradziony.

     Jednak, nawet bardziej 'codzienne' rzeczy się tu znalazły, a konkretnie kilka noży do masła, lub ze stołówki, ewentualnie łyżki, wykałaczki, obieraczka do ziemniaków (tak, ona potrafiłaby ci nieźle tym przyfasolić i jednocześnie zabić), o dziwo nie było żadnych widelców, ale za to była zardzewiała zabawka przypominająca pistolet, a jej amunicją były korki z butelek wina.

     A propos, nawet znalazła i trunki.

    — A czy ty przypadkiem niepełnoletnia jesteś? — Zapytała, oglądając jedną z butelek, którą okazała się Wyborową Polską Wódką.

     — Ten doktor, którego przezywają „nie trzeba było" mi je dawał. Ja się tam wcale nie dziwie, że w Rosji mają Polską Wódkę, każdy wie, że nasza jest najlepsza.

     Doktor przytaknęła i dalej szukała planów. Było tu kilka papierów, niektóre były bardziej powyrywanymi kartkami z pamiętnika, niektóre były ukradzionymi raportami od tych upitych w trzy pośladki naukowców, a jeszcze niektóre, to były bardzo śliczne rysunki – podpisane Silver, a ostatnia litera przemieniała się w gwiazdkę.

     Do tego znalazła wiele ołówków, kilka piór i zwykłych i do pisania, oraz trzy małe zeszyciki, prawie wszystkie zapełnione i jeden praktycznie pusty.

     I po dłuższym przekopywaniu, również znalazła i szukane plany. Od razu odgarnęła wszystko na jedną kupę i przyjrzała się budynkowi. Po krótkiej analizie, dotarła do wniosku, że znając rozkład i funkcje strażników, oraz mając do pomocy kogoś, kto leczy lub SCP - 500, to nie będzie takie trudne. Jak dobrze pójdzie, zajmie im to trzy godziny, jak źle, trochę dłużej, a jak najgorzej, to rozpętają trzecią światową.

Rozdział W Fundacji //SCPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz