Minęło kilka dni.
Umówiłam się w końcu na spotkanie z Melą.
- Wychodzisz?- Usłyszałam za sobą Sabata. Gdy się odwróciłam, stał w progu zaspany i drapał się po głowie, mrużąc oczy.
- Umówiłam się z Melą, nie pamiętasz?- Uśmiechnęłam się do niego.
- Tak wcześnie?- Zdziwił się.
- Wcześnie?- Powtórzyłam- Jest piąta po południu. Przespałeś cały dzień.
- Co?! A…Ale jak to?!
- Nie pamiętasz? Pracowaliście w nocy. Wróciłeś po trzeciej do domu.
Marcel przeszedł do kuchni i prawdopodobnie zaczął szperać w lodówce.
- Wychodzę- Powiedziałam, przewieszając torbę przez ramię- Halo? Słyszysz mnie?
- Nie- Tak nagle znalazł się za moimi plecami. Czułam jego oddech na szyi, po czym się skrzywiłam.
- Weź, Marcel… śmierdzi ci z ust, weź umyj zęby, co?- Odsunęłam się na bezpieczną odległość.
Sabat założył ręce na piersi, krzywiąc się.
- No wiesz, co… Tak się do mnie odzywać… Lepiej sobie idź, masz rację- Warknął, obruszając się.
- A żebyś wiedział- Zaśmiałam się, całując go w policzek i wychodząc z domu.
- Hej, przepraszam za spóźnienie, ale Marcel nie chciał mnie wypuścić z domu- Zaśmiałam się, siadając naprzeciwko mojej przyjaciółki.
- Ależ przestań!
- Tak się cieszę, że po tylu latach w końcu cię widzę- Rzuciłam.
- O co nam w ogóle poszło?
- Prawdę powiedziawszy nie pamiętam- Zaśmiałam się pod nosem. Mel promieniała. Wydawała się być szczęśliwą, jak i zmęczoną. Zdradzały ją wory pod oczami.
- Dzień dobry, co można paniom podać?- Podszedł do nas uroczy kelner.
- Um… Proszę herbatę cytrynową.
- Dla pani?- Zwrócił się do Mel, która intensywnie czytała menu.
- Proszę latte.
- Oczywiście- Brunet przyjął nasze zamówienie i skierował się za ladę.
W powietrzu unosił się zapach mielonej kawy. Kawiarenka zapełniona była po brzegi. Wszyscy zajmowali się swoimi sprawami. Część pracowała na komputerach, część rozmawiała przez telefon, a jeszcze inni zwyczajnie czytali jakieś czasopisma.
- Mel… Czy ty w ogóle sypiasz po nocach?
- Wiesz, jak to bywa. Raz jest lepiej, raz gorzej.
- Może spróbuj jakiejś melisy, albo jakieś tabletki na noc?- Zaproponowałam.
- Nie wiem, próbowałam i jakoś nie pomagają… I jak ci się układa z Marcelem?- Mel zmieniła temat.
Zastanawiałam się przez chwilę, co odpowiedzieć.
- Wiesz… Cieszę się, że wyjechałam z domu…
- Nie dziwię się… Po tym wszystkim, co przeżyłaś, to miałaś prawo- Stwierdziła Mel- Mówiłaś Marcelowi?
Zamarłam. W gardle zaczęła się formować ciężka „kula” do przełknięcia, jednak zebrałam w sobie na tyle siły, by odpowiedzieć mojej przyjaciółce.

CZYTASZ
✖Może Manhattan? || Marcel Sabat ||
Roman d'amourDwójka smarków, która poznaje smak życia. Ledwo po studiach, a już praca wrze. Poszczęściło im się? Może… Życie to zagadka, której nie mogą odgadnąć. Żyją z dnia na dzień w przekonaniu, że jest tak, jak być powinno, jednak nie zdają sobie sprawy, co...