Sabat

707 35 2
                                    

- Dobrze, panno Broll. Tak się cieszę, że pani przyszła! Potrzebujemy właśnie fotografa, bo poprzedni zrezygnował niestety, a my nie możemy pozwolić sobie na takie coś… No, dobrze… Może przejdźmy do rzeczy… Napije się pani herbaty?

  Jejku! Już lubię tą kobietę!

- Nie, dziękuję- Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.

- No dobrze… Przyniosła pani podanie oraz CV?

- Oczywiście- Podałam jej teczkę, o której bym zapomniała, gdyby nie Tomek… - Proszę.

Zerknęła w papiery, uśmiechając się pod nosem.

- Dobrze… Proszę, niech pani o sobie opowie.

- Cóż… Urodziłam się w Warszawie, w Polsce. Dorastałam w samym centrum. Od zawsze lubiłam robić zdjęcia. Gdy ukończyłam szkołę, poszłam na studia do  Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi, na kierunek fotografii, oczywiście. Kilka miesięcy temu ukończyłam studia i przyleciałam tutaj…

- Co cię tu sprowadza?

Hmm… Chłopak? To znaczy… Były chłopak? Cholera, muszę jakoś nadać status naszemu związkowi, a nie…

- Um… Po części praca, bo składałam CV w innym miejscu, jednak nie powiodło się…

- A ta druga część?- Zapytała kobieta, upijając łyk swojej herbaty.

- Słucham?

- Powiedziała pani, że po części sprowadza panią praca, a ta druga część?

   Boże, serio?! To jakieś przesłuchanie?! Potrzebne jej to do szczęścia?!

- Um… Mój chłopak tu pracuje- Wypuściłam powietrze z ust.

- Oh! To wspaniale! Gratuluję, że zaczyna się pani układać!

- No… Nie nazwałabym tego w ten sposób, ale dziękuję.

- Wracając do naszej rozmowy, napisała pani w swoim CV, że fotografuje pani od dawna. Od jakiego czasu?

- Od piętnastego roku życia.

- No, to faktycznie, doświadczenie pani ma. Dobrze… Teraz pytanie z innej beczki. Ma pani hobby? Jakiekolwiek prócz fotografii?

- Oczywiście! Uwielbiam czytać książki, podróżować i wiele, naprawdę wiele innych zajęć.

- Dobrze, panno Broll. Doceniam pani zapał i to, że zjawiła się tu pani. Zatrzymam podanie oraz CV u siebie. Póki co, zaczyna pani od wtorku, pozna pani swoich asystentów. Oferujemy sprzęt oraz studio. Oczywiście będzie praca w plenerze, jednak pierw zacznie pani w studio. Niech pani przyjdzie na jedenastą. Tu jest moja wizytówka- Podała mi małą karteczkę z danymi. Chwyciłam ją i schowałam do portfela.

- T…To już wszystko?

- Oczywiście- Uśmiechnęła się szeroko, odprowadzając mnie do wyjścia- Oh! Byłabym zapomniałam! Mów mi Anna.

- Mam do pani mówić po imieniu?- Rzuciłam niepewnie.

- Tak, bo nie lubię, jak mówi się do mnie „Proszę pani”…

- No dobrze… Anno…

- Do wtorku, panno Broll.

- Dowidzenia- Odpowiedziałam, wychodząc na korytarz.

Czułam się z tym nieswojo, bo jak to dziwnie brzmi, gdy twój szef każe ci mówić do siebie po imieniu, a sam używa sformułowania Pan/Pani. To bez sensu…

✖Może Manhattan?  || Marcel Sabat ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz