Rozdział 10 -Królowa

131 13 0
                                    

-Do królowej? -odparła zaskoczona Merila a Risa podzielała jej podziw Arin jedyny popijał wodę nie przejmując się rozmową.

-Tak. Skoro Akademia wyczynia takie rzeczy a nie są karani to znak, że albo królowa jest otumaniona albo o tym wszystkim wie i zezwala. -odparłem opierając się o stół.

-W sumie masz rację nie myślałam nad tym wiele sama... -rzekła Risa spoglądając na mnie.

-Kiedy byśmy mieli jechać do Królowej? -wtrąciła się Merila

-Za jakieś dwie godziny byśmy wyruszyli. Musielibyśmy ominąć główne ścieżki, gdyż na pewno już i tam znajdują się nasze listy gończe. -uruchomiłem panel z mapą i rozglądałem się po odpowiedniej ścieżce prowadzącej do stolicy i wskazałem jedną dobrą drogę.

-Ruszymy przez góry i wzdłuż pobliskiego nim lasu tam straż oraz ci szurnięci czarodzieje nie powinni aż tak zaglądać. Macie jakieś pytania?

-Ja mam jedno a mianowicie o czym byśmy mieli z nią rozmawiać? Jesteście poszukiwani! Co, jeśli zastawi tam na was jakąś pułapkę? -odparł Arin a ja westchnąłem chowając panel z mapą.

-Trzeba zaryzykować, a gdyby robiło się gorąco to możemy starać się stamtąd uciec.

-Tyle że Erevan to jest jej państwo i jeżeli zaprezentujemy się z złej strony to słusznie będzie uważać nas za potwory. Dlatego postaraj się nie wyciągać ostrza, gdy nie będzie ono potrzebne dobrze? -złapała mnie za rękę Risa a ja przytaknąłem. Uśmiechnęła się po czym odeszła od stołu. -To ja idę się umyć a wy powoli możecie się szykować, chyba że zostajecie? -spojrzała na zakochanych a oni spojrzeli po sobie i Merila spojrzała na nas.

-Jedziemy z wami przecież jesteśmy drużyną! -odparła twardo i poważnie a Risa zadowolona odeszła. Arin znów spojrzał na mnie i poklepał się po swojej nowiutkiej zbroi.

-Erevan? Zamierzasz tam iść bez pancerza? Czy to nie aby niebezpieczne?

-Zapomniałem już...mój pancerz już jest całkiem się rozpada może w tym zamku znajdę coś odpowiedniego. Zajmijcie się sobą a ja idę poszukać -odszedłem pozostawiając ich samych. Kłopotem głównym był fakt, że jedynie Risa znała doskonałe położenie tych pomieszczeń. Zamek był dość spory i już po dłuższej chwili zgubiłem się i rozglądałem się między gromadą drzwi.

Pozbawiony jakiejkolwiek logiki otworzyłem jedne z nich i ujrzałem Risę która kąpała się jeszcze, a gdy tylko usłyszała skrzypnięcie drzwi to pisnęła na cały zamek spoglądając na mnie.

-TY! T-TY GŁUPI...ZBOCZEŃCU!! -wrzasnęła zszokowana ciskając prosto we mnie silną kulą ognia które wyrzuciło mnie prosto z pomieszczenia. Czarodziejka pełna wściekłości przerwała kąpiel i z pomocą zaklęcia szybko się ubrała i podbiegła do mnie o mało nie poślizgując się przez mokre bose stopy.

-Agh...To bolało Risa! Panuj nad zaklęciami! -podniosłem się spoglądając jak czarodziejka cała zaczerwieniona zaczęła szykować kolejne zaklęcie a ja łapiąc oddech podniosłem się i zacząłem uciekać. Arin i Merila słysząc wrzaski stanęli w ustronnym miejscu przyglądając się komicznej sytuacji.

-PASKUDNY ZBOCZENIEC! IDIOTA!! NIECH TYLKO CIĘ ZŁAPIĘ TO CIĘ ROZSZARPIĘ I WYBIJE CI TAKIE ZBEREŹNE RZECZY Z GŁOWY!!- krzyczała rozwścieczona Risa biegnąc za mną aż do wyjścia poza zamek, gdzie już powoli łapało mnie zmęczenie a czarodziejka gdzieś nagle zniknęła i pojawiła się przede mną przez co wpadłem na nią.

-!! -syknęła Risa padając na ziemię a ja na nią lądując w jej biuście. Gorzej już być nie mogło ukradkiem spoglądałem na nią a czerwony kolor z jej twarzy nie ustępował. Uderzyła mnie z całej siły w twarz i odepchnęła od siebie podnosząc z ziemi.

Zagubiony w innym świecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz