Rozdział 7 -Burmistrz i jego syn.

163 16 1
                                    

To nowe miasto różniło się całkowicie od poprzedniego, było tu o wiele więcej bogatych uliczek oraz przepełnionych towarami sklepów. A w karczmie, której przebywaliśmy wciąż nie ubywało gości. Może tak jak słyszałem wśród innych ludzi, że to jest jedno z najpopularniejszych miast albo to zwykły przypadek. Spojrzałem na Risę popijającą herbatę i spoglądającą na jednego młodego chłopaka, który wszedł do środka i od razu skierował się w naszą stronę.

-Risa musimy w końcu znaleźć pracę nie możemy ciągle mieszkać w małym pokoju w karczmie. Trzeba coś zarobić.

-Idzie nasz zarobek. Pozwól, że ja z nim porozmawiam -spojrzała na mnie a po chwili gdy tylko młody człowiek zjawił się przy nas to odwróciła wzrok w jego stronę i ukłoniła się. Odwzajemnił ukłon i przysiadł się do nas.

-Risa? Słynna czarodziejka z Akademii? -rzekł nieznajomy.

-Oczywiście a ty jesteś North? Syn aktualnego burmistrza tego miasta?

-Tak, ale proszę nie chwal się tym wokół. To jest nieznośne, gdy tylko mnie zobaczą to od razu kierują swe prośby w mą stronę jakbym mógł cokolwiek zrobić. Nie mam takich praw jak mój ojciec i nic zdziałać nie mogę. A kim jest twój towarzysz jakbym mógł wiedzieć?

-To Erevan mój przyjaciel idealny wojownik. -spojrzała w moim kierunku i uśmiechnęła się a ja uśmiechnąłem się również by nie wypaść źle w jego oczach. Jego oczy wpatrzone prosto we mnie momentami przerażały mnie, ale starałem się ignorować ten fakt i skupić się na piciu wody.

-Wojownik? Mój ojciec by się ucieszył jakbym wreszcie miał jakiegoś ochroniarza przy sobie. Gdy tylko słyszy, że chcę iść na polowanie to od razu narzeka, że samego mnie nie puści tylko z obstawą. Ale z strażą nie chcę iść! Spłoszą każdą napotkaną zwierzynę! To jest całkowicie bez sensu.

-A czym walczysz? I na co polujesz? -odparłem spoglądając znów na niego a on wyciągnął swój łuk i położył go na stole. Był to łuk wykonany z solidnego drewna i wyglądało na mistrzowską robotę.

-Łukiem. Kupił mi go ojciec od mistrza cieśli. Jest wykonany z najlepszego drzewa i cięciwy. Był to mój prezent na szesnaste urodziny. A na co poluje? Jedynie na jelenie dziki i takie mniejsze zwierzęta. A czemu pytasz?

-Bo w lasach grasują gorsze stworzenia niż jelenie. Podobno gdzieś w okolicy grasuje jakaś przeklęta bestia terroryzująca trakty. Nie boisz się, że podczas polowania na nią trafisz?

-Gadasz jak mój ojciec. On to tak samo ciągle ten sam jeden argument! To co, że ją spotkam?! Co, jeśli udało by mi się ją zabić? -Risa zachichotała lekko pod nosem spoglądając na nas obojga.

-Może wróćmy do głównego tematu -wcięła się w temat czarodziejka. - Poszukujemy pracy i pomyślałam, że z twoją pomocą było by łatwiej.

-Pracy? Ale nie nadajecie się do typowych zajęć w tym mieście. Zmarnowalibyście się jedynie. A co wy na to byście pomagali mi podczas polowań? Mój ojciec dobrze opłaca najemników szczególnie dobrych najemników. To co wy na to? -spojrzał na Risę.

-Ze mnie byłaby kiepska najemniczka ale co ty na to Erevan?

-Czemu nie zawsze jakaś praca. -odparłem a on przytaknął wstając od stołu.

-Chodźcie zatem za mną do mojego ojca! -wyszedł pierwszy a my tuż za nim. Szliśmy równo obok siebie rozglądając się wokół miasta. Ludzie mijali nas spoglądając szczególnie na Northa.

-W ogóle jak się poznaliście? Ty i Risa? -odparłem spoglądając na nich a Risa odetchnęła z ulgą.

-Byłam raz już tutaj w tym mieście na polecenie Akademii. Odbywałam tutaj praktyki u alchemiczki, do której często North zaglądał i wspólnie spędzaliśmy trochę czasu.

Zagubiony w innym świecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz