Akt 2 Rozdział 3 -Stracone nadzieje.

92 13 0
                                    

Minęło już wiele dni, odkąd wspólnie się skrywamy w tych kruchych murach zamku. Merila była ostatnio na zwiadzie i doniosła, że ten popapraniec Lirt bada okoliczne tereny z tą przeklętą czarodziejką. Nim nawet tak się nie przejmuje, ale ona to może być jedną z mocniejszych czarodziejek Akademii.

-Idę w okolice -odparłem, gdy zebraliśmy się do stołu po śniadaniu a wszyscy spojrzeli na mnie z niemałym zdziwieniem.

-A po co? Przecież tam niebezpiecznie i do tego Lirt cały nasz poszukuje, aby nas zabić.

-Nienawidzę tego, że skrywamy się jak szczury. Nie czekam na waszą akceptację tylko mówię, że idę -odparłem chłodno a Risa złapała mnie za rękę zbliżając się do mnie. Mai zdegustowana mym pomysłem spoglądała z ubocza.

-Nie pójdziesz sam. Jeżeli chcesz iść to ja z tobą. Powinniśmy wszyscy wreszcie stanąć twarzą w twarz z wrogiem. Jednak...

-Jeżeli zabijemy Lirta i jego towarzyszkę to wzmogą straże i nas w końcu znajdą. -dodała Merila a ja westchnąłem.

-Dlatego wy musicie zostać a jedynie ja się ujawnię. Wiedzą, że żyję o was nie mają żadnych informacji. Dlatego nalegam byście zostali...

-Nie ma mowy! -krzyknęła czarodziejka uderzając mnie w twarz. -wybij to sobie z głowy, że tak cię zostawię!

-Erevan to jest bez sensu posłuchaj tej dziewczyny. Pchasz się w misję samobójczą. Strugasz bohatera? -odparła Mai po dłuższym milczeniu bawiąc się swym mieczem a ja zacisnąłem pięść.

-Po prostu... nie potrafię znieść tej beznadziejnej sytuacji. Musi być jakiś sposób by oczyścić nasze imiona.

Do zamku wbiegł zdyszany Arin i spojrzał od razu w moim kierunku opierając się o drewniane stare krzesło.

-Byłem na zwiadzie! Jakaś grupa straży zbliża się tutaj! Nie zauważyli mnie, ale ja dostrzegłem wśród nich tego co opisałeś. Skubany ma jakiś nowy topór oraz dziwną zbroję. Możliwe, że ta czarodziejka go wspomagała. Co teraz?

-C-co?! Cholera... trzeba się ich pozbyć nawet i Lirta...-odparłem bez pomyślenia a Risa znów zdzieliła mnie w twarz.

-Nie Erevan musimy stąd uciekać. Mówiłam ci jak ich zabijemy to będzie tylko gorzej!

-Risa ma rację, ale i tak nie zwiejemy stąd wybaczcie, że to powiem. Ale Erevan musisz iść sam, on niech się dowie, że tylko ty tu jesteś. My postaramy się uciec przez ten czas i poczekamy na ciebie.

-A-Ale! Mai! To niebezpieczne! Co, jeśli mu się coś stanie? -Erevan złapał za miecz i oczy jego zapłonęły gniewem.

-Nic mi nie będzie. Dołączę do was jak tylko się z nimi rozprawię a teraz ruszajcie, bo nie ma ani chwili na co czekać.

Widziałem jak z niechęcią ruszali przed siebie opuszczając zamek a Mai pozostała na chwilę i położyła dłoń na moim ramieniu.

-Trzymaj się...

*

-Jak widać tu też ich nie ma...-odparła czarodziejka rozglądając się a straż opuściła bronie. Lirt jednak zacisnął topór w dłoni i zaklął pod nosem.

-On tu jest... Przeszukać te ruiny! -krzyknął a ja z okiennicy wyskoczyłem wprost na grupę straży zabijając większość z nich atakując kolejnych.

-Pułapka! -krzyknął jeden z strażników i to były jedyne jego słowa zanim ostrze Erevana odcięło mu głowę.

Reszta strażników rozproszyła się nawołując Lirta który przybył razem z czarodziejką stając naprzeciwko mnie a strażnicy powoli mnie otaczali. Nie było ich dużo może do 50 ludzi.

Zagubiony w innym świecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz