Kiedy Niall budzi Rhaeę z jej drzemki z lekarstwami i miską gorącej zupy, musi sporo zrozumieć. Zwłaszcza w tym krótkim okresie czasu, kiedy stoi przed nią z dłońmi schowanymi w kieszeniach, obserwując jej nerwową zabawę łyżką.
O co chodzi? - porusza bezdźwięcznie ustami, marszcząc brwi.
Rhaea przełyka gulę powstałą w gardle i potrząsa głową, zapewniając go, że wszystko jest w porządku i dodaje:
- Po prostu... Nigdy wcześniej nikt się mną tak nie opiekował i to jest... miłe.
Niall zapada się kolanami w materac i odsuwa tacę od Rhaei, po czym kładzie swoją wielką dłoń na jej czole. Na jego ustach nie widać tego znajomego uśmiechu dobrego chłopaka, do którego przywykła Rhaea, zamiast tego jego twarz jest pełna obaw.
Niall schodzi po schodach, prawdopodobnie po to, by powiedzieć mamie Rhaei, że dziewczyna jest chora. Rhaea poszłaby za nim, ale szczerze mówiąc, chyba nie jest w stanie, aby zmierzyć się z wyjściem z łóżka. Właściwie to nie pamięta wiele z ostatniej nocy. Tylko to, że ona i Niall kłócili się o Romeo i Julię i napisali esej.
W istocie, dziś był piątek. Dzień szkoły. Godzina 8:24. Dlaczego Niall nie jest na lekcjach?
Mama Rhaei pędzi do jej pokoju z Niallem depczącym jej po piętach. Bierze w dłonie twarz swojej córki i zostawia całusa na jej czole.
- Moje biedne dziecko. - szepcze. - Potrzebujesz lekarza?
- Mamo. - jęczy Rhaea, delikatnie odsuwając ją od siebie. Kochała swoją mamę cały sercem, ale Niall tu był i przyglądał się im.
- Mam się dobrze mamo, nie martw się. A ty... - wskazuje na Nialla. - czemu nie jesteś w szkole? Wiem, że nocowałeś u mnie, bo mieliśmy iść dziś tam razem, ale powinieneś pójść sam. Nie możesz po prostu opuszczać lekcji!
Niall z uśmiechem wzrusza ramionami. Nawet jeśli Rhaea źle się czuła to przynajmniej miała tu Nialla. I oczywiście swoją mamę. Z pewnością nie mogła zapomnieć o kobiecie, która ją urodziła. Oczywiście, że nie.
- Dobrze. - wzdycha jej mama. - Jeśli będziesz czegoś potrzebować po prostu mnie zawołaj. A ty Niall, skarbie, jeśli również będziesz czegoś potrzebował to przyjdź do mnie, dobrze? - kobieta uśmiecha się, po czym schodzi na dół. Ma swoje biuro w domu, podczas gdy tata Rhaei pracuje w szpitalu. Jest pediatrą.
- Ugh. - jęczy Rhaea, kiedy widzi, że jej matka wyszła. Zaraz zwymiotuje. Czuje jak żółć podchodzi jej do gardła. Wytacza się z łóżka ( a dosłowniej mówiąc, spada na tyłek) i biegnie do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi, żeby Niall nie mógł zobaczyć jak pozbywa się swoich wnętrzności.
- O Boże. - wykrztusza, zanim grudkowata ciecz podnosi się jej do gardła i wydostaje przez usta, lądując w toalecie z głośnym pluskiem. Niall puka z furią w drewno, a ona wie, że jeśli za chwilę nie otworzy mu tych cholernych drzwi to pójdzie po jej mamę.
Więc naciska na spłuczkę, szybko płucze usta płynem do płukania i otwiera mu.
- Cześć. - szczerzy się dziewczyna.
Jego twarz wykręca się w niesmaku i trosce i właśnie wtedy Rhaea staje się świadoma swojego zapachu. Pachnie jak wymiociny. Po prostu... Kurwa. Serio.
- Czuję się dobrze. - oświadcza, mimo, że Niall nie zdążył nawet jeszcze nic zrobić. - Czuję się totalnie...
I właśnie wtedy żółć podchodzi jej do gardła i za chwilę znowu klęczy przy ubikacji.
Z takim wyjątkiem, że tym razem Niall jest zaraz obok niej, kreśląc koła na jej plecach.
Kominek trzeszczy w oddali, ale Rhaei jest zbyt wygodnie z głową na klatce piersiowej Nialla, żeby wstać i dołożyć drewna, aby podtrzymać ogień.
Chłopak otula ją ciaśniej białym, puszystym kocem i przeczesuje palcami jej włosy. Jest niezwykle rozpalona i co chwilę zapada w sen, albo się z niego wyrywa przez ryczący za oknem wiatr.
- Okropnie się czuję. - mamrocze do jego ramienia, zatapiając twarz w zapachu jego wody po goleniu - coś jak połączenie piżmu z szyszką.
- A ty możesz się ode mnie zarazić, wiesz? Uciekaj, póki możesz.
Niall wypuszcza oddech i czochra jej włosy, robiąc jeszcze większy bałagan z jej jasnobrązowych kosmyków. Rhaea może dosłownie wyobrazić sobie jak śmieje się z niej, uznając jej rozczochrane włosy za najzabawniejszą rzecz na świecie.
Rhaea wyciąga szyję i widzi swoją mamę, stojącą w kuchni z łagodnym uśmiechem na twarzy. Chyba ma ten 'mamowy moment' w stylu 'moje dziecko dorasta' - myśli Rhaea. Tak czy inaczej dziewczyna odwzajemnia uśmiech, a jej mama opuszcza kuchnię z parującym kubkiem kawy w dłoni.
Niall nie należy do najwyższych chłopaków, ale to nie o to chodzi. Jego obecność jest czymś więcej niż tylko szczupłą sylwetką składającą się z kości i serca, które zaczyna bić szybciej na widok Rhaei. Jego strona emocjonalna jest bardzo rozwinięta. Ma swój urok osobisty. Jest niezwykle inteligentny, szybko myślący i traktuje wszystkich z szacunkiem, który promienieje z jego oczu, gdy patrzy w dusze ludzi i naprawdę rozumie, co właśnie powiedzieli. Co prawda, wciąż jest kompletną ciotą, no ale wiecie..
Rzeczywistość spada na Rhaeę, kiedy kładzie głowę na jego piersi i zamyka oczy, słuchając bicia serca pod swoim uchem: ludzi przyciąga do niego, nie tylko jego wygląd, ale też to, co przekazuje, sprawiając, że inni czują się chciani i kochani.
Obejmując go rękoma w pasie i przytulając się do niego z przyciśniętym uchem do tej pięknej rzeczy, która utrzymuje go przy życiu, Rhaea wie, że kocha go bardziej niż wszystko inne, nieważne czy jej wyborem jest akceptacja tego, czy też nie.