02102019 myg;jhs

1.9K 150 80
                                    

Hoseok jeszcze nigdy nie stresował się aż tak przed spotkaniem z Yoongim. Nawet na samym początku ich randkowania, mimo że młodszy szalał za nim jak głupi, to był bardziej wyluzowany i spokojny niż teraz. Teraz, gdy patrzył w łazienkowe lustro na lotnisku w Tokio. Przemył twarz zimną wodą, a do ust włożył gumę miętową. Wymioty nadal go męczyły, a podróż samolotem w ogóle nie pomogła; wręcz przeciwnie. W dodatku momentami sam nie wiedział, czy jest mu niedobrze przez to, co mu jest, czy przez stres, przez który nie spał całą poprzednią noc, zastanawiając się, co ma powiedzieć Yoongiemu.

Wziął głęboki oddech i wyszedł z pomieszczenia, żeby poszukać swojego chłopaka, co nie zajęło mu dużo czasu. Szybko wypatrzył Min Yoongiego, stojącego tyłem i rozglądającego się na boki.

Brunet ruszył przed siebie i z wielkim uśmiechem rzucił się od tyłu na szyję niższego.

– O?! Hoseokkie! Nareszcie! – Usłyszał zadowolony głos Mina, który obrócił się tak, żeby być teraz przodem do Junga. 

– Przepraszam, że tak długo czekałeś, musiałem iść do toalety – mruknął i pogładził policzek Yoongiego. – Tak za Tobą tęskniłem – powiedział czule, a starszy uśmiechnął się szeroko. – O, a co to? – Zapytał Hoseok, biorąc w palce wystający kosmyk włosów starszego, po czym ściągnął jego kapelusz. – Zmieniłeś kolor włosów? – Uśmiechnął się zdziwiony, widząc wiśniową czuprynę. 

– Um, tak. Nie miałem wyjścia – zachichotał, a Hoseok pokręcił głową z uśmiechem. To pierwszy raz w życiu, gdy jego chłopak miał na głowie inny kolor niż brązowy lub czarny. – Ale nieważne. Też za tobą tęskniłem, Słońce. Jedźmy już do domu, obiad na Ciebie czeka.

♢♢♢

– Daj, wniosę to za ciebie – powiedział Yoongi, biorąc od Hoseoka jego walizkę, po czym oboje ruszyli do budynku, w którym mieściło się mieszkania Mina. – Wszystko w porządku? – Zapytał, przyglądając mu się w windzie. – Jesteś strasznie blady – mruknął zmartwiony.

– W porządku, jestem tylko zmęczony – odparł.

– W takim razie zaraz się zdrzemniemy, dobrze?

Hoseok przytaknął i odetchnął głęboko, gdy wreszcie dojechali na odpowiednie piętro, a drzwi winy się otworzyły. 

– Ładnie się tu urządziłeś – mruknął z lekkim uśmiechem Jung, oglądając mieszkanie swojego chłopaka.

–Dzięki, ale mi się nie podoba. 

– Dlaczego? Jest przytulnie. 

– Brakuje tu czegoś – mruknął i oparł się o blat, krzyżując na piersi ramiona.

– Czego? Masz tu wszystko. Nie wierzę, że sam to urządziłeś – zachichotał. – Wszystko jest w takich ła-

– Ciebie tu brakuje – powiedział, przerywając.

– Jesteś głupkiem – jęknął młodszy i podszedł do Mina. Mocno go przytulił i ucałował jego skroń. – Idziemy spać?

– Ale się z Ciebie zrobił romantyk – prychnął niższy, a Hoseok się zaśmiał. – Idziemy. Na końcu korytarza jest łazienka, jeśli chcesz się odświeżyć – mruknął, a brunet przytaknął i po raz kolejny ucałował Mina, po czym wziął swoją walizkę i odszedł. 

♢♢♢

– H-Hoseok? – Mruknął, pukając w drzwi. – Wszystko w porządku? 

– Tak – jęknął. Yoongi usłyszał cieknącą wodę z kranu. Po chwili drzwi się otworzyły, a z pomieszczenia wyszedł zmarnowany Hoseok. 

– Matko, co się z Tobą ostatnio dzieje? – Zapytał starszy, łapiąc swojego chłopaka za ramiona i przyglądając się jego twarzy. – Masz gorączkę? Coś Cię boli? Może podróż Ci tak zaszkodziła, w końcu nie latasz za często. No tak, byłeś ostatnio u lekarza. Co Ci w końcu powiedział? To uczulenie na coś? Ale nic nie jadłeś... może to z głodu? – Wypytywał Yoongi, wciąż gładząc włosy Junga. 

– Nie jestem na nic uczulony, Yooni. To też nie zatrucie, ani nie wina samolotu – westchnął, odwracając wzrok, a jego oczy zaczęły wypełniać się łzami. Bał się, cholernie się bał reakcji Yoongiego. W końcu nie są po ślubie, nie są nawet zaręczeni. W dodatku nie mieszkają ze sobą, a Yoongi dopiero co zaczyna swoją karierę. 

– Jesteś na coś chory? – Zapytał starszy, a przez jego ciało przeszły ciarki. 

– Nie jestem – odpowiedział drżącym głosem. Yoongi złapał jego twarz w swoje dłonie, zmuszając go, żeby na niego spojrzał. 

– Na litość boską, powiedz mi, co Ci jest, bo zaraz zwariuję.

Hoseok spojrzał mu w oczy i złapał jego dłonie w swoje. Jego serce przyspieszyło, a po jego policzkach spłynęły pojedyncze łzy. 

– J-ja... – Zaczął. – Yoongi, mój Yooni... – westchnął, a Min się skrzywił, bo teraz już naprawdę nie wiedział, czego może się spodziewać. – Będziemy mieli dziecko – wydusił z siebie, zaraz wykrzykując słaby i ironiczny okrzyk radości. 

– C-co? J-jak to? – Zająknął się, wyplątując swoje dłonie z uścisku Hoseoka. 

– Byłem u lekarza, skierował mnie do ginekologa. Też nie wierzyłem, ale... ale to zobaczyłem i ja... 

– Hoseok – szepnął zszokowany Yoongi, wpatrując się dużymi oczami w te zapłakane Junga.

– Jeśli nie chcesz mnie teraz znać, to w porządku. To znaczy, nie do końca w porządku, ale to zrozumiem, ja.... nie wiem, ja jakoś-

–Co ty pieprzysz, Hoseok? – Parsknął Yoongi, ponownie kładąc dłonie na policzkach bruneta.

– Rozumiem, że możesz być na mnie zły.

– Ja nie rozumiem. Czemu miałbym? Ja... Przecież to nie jest Twoja wina, Słońce. Poza tym, cholera. Nawet, gdyby jakimś cudem była, to nawet tak nie mów, ani nie myśl, że bym Cię zostawił samego. Nie mógłbym. Słońce, kocham Cię – mruknął Yoongi, który również uronił parę łez. 

Hoseok uśmiechnął, po czym wybuchnął płaczem i wtulił się w drobne ciało swoje chłopaka. 

– Będziemy mieli bobasa – szepnął Yoongi z wielkim uśmiechem i jeszcze mocniej przytulił Hoseoka. 



Breathe |j.hs+m.ygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz