29122019 myg;jhs

1.4K 130 23
                                    

Hoseok obudził się około jedenastej rano, a gdy obok siebie nie zobaczył Yoongiego, na jego twarzy od razu pojawił się mały grymas. Przetarł dłońmi swoją twarz i wstał, po czym założył na siebie pierwsze lepsze dresy i koszulkę, żeby nie paradować nago.

Nie to, że się krępował przed Minem, nic z tych rzeczy. Ale skoro starszy już jest w Korei, to nigdy nie wiadomo, kto zechce złożyć im wizytę, żeby się z nim spotkać.

I Jung podziękował sobie, że ta myśl przyszła mu do głowy, bo gdy tylko wyszedł z sypialni, usłyszał głos matki Yoongiego.

Zrobiło mu się niedobrze, a jego serce niebezpiecznie przyspieszyło. Zaczął się okropnie stresować, przez co jego dłonie zrobiły się wilgotne. 

Z jednej strony już od bardzo dawna chciał podzielić się z każdym tą nowiną, jednak dodatkowo ogłoszenie zaręczyn uderza podwójnie. Bał się, że będzie się czuć tak jak wczoraj Yoongi. Chociaż z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że rodzice Yoongiego tak naprawdę nie są tacy źli. 

– Dzień dobry wszystkim – mruknął z delikatną chrypką w głosie. Ukłonił się delikatnie, po czym stanął za wysepką kuchenną i schował dłonie do kieszeni swoich dresów. – Czemu mnie nie obudziłeś? – jęknął cicho, zwracając się do swojego narzeczonego.

– Zbyt słodko spałeś – uśmiechnął się i objął go od tyłu. – Daj rękę – szepnął mu do ucha i złapał za jego lewą dłoń, na której znajdował się pierścionek zaręczynowy. Spojrzał na niego, po czym uniósł hoseokową dłoń do góry z wielkim uśmiechem.

Jego mama spojrzała na nich wielkimi oczami, a tata wstał i podszedł bliżej. 

– Co to? – zapytał, marszcząc brwi, a Hoseok już z trudem oddychał.

– Pierścionek. Jesteśmy zaręczeni – oznajmił, a kobieta zaczęła kaszleć i również do nich podeszła.

– Więc to już tak na poważnie? – zapytał najstarszy mężczyzna.

– Poważniej się już nie da – odparł Yoongi, a jego ojciec przytaknął. – No i jest jeszcze jedna sprawa – mruknął, drapiąc się po karku i odsunął się delikatnie od Junga, jednak wciąż mocno trzymał jego dłoń.

– Macie już ustaloną datę ślubu? – zapytała pani Min, krzyżując na piersi ramiona. – Oboje przeprowadzacie się do Japonii? Wiesz dobrze, że wszyscy wolelibyśmy, żebyś wrócił do Korei.

– Nie, póki co to jeszcze nic z tych rzeczy – westchnął.

– Więc co?

– Spodziewamy się dzidziusia – powiedział szczerząc się, a jego matka mocno złapała się ramienia swojego męża.

– Co ty mówisz, synu... – wychrypiał jego ojciec, a Hoseok nie marzył teraz o niczym innym jak po prostu stąd zniknąć. To był chyba najgorszy moment w jego życiu. 

– Hoseokkie jest już jakoś w czwartym miesiącu.

W pomieszczeniu zapanowała długa cisza. Nikt nie wiedział za bardzo co powiedzieć. Każdy patrzył się na każdego, a Jung omal nie połamał palców czarnowłosego przez zbyt mocne ściskanie ich. 

– Wszystko w porządku, mamo? – zapytał Yoongi, gdy po chwili zauważył, że po jej policzkach spływają łzy.

– Hm? Tak, tak – odparła, ocierając twarz. – Ja... się cieszę. Naprawdę. Będę babcią. W końcu będę babcią – wychrypiała z uśmiechem, przytulając się do pana Mina, a Hoseokowi spadł kamień z serca.

 ♢♢♢  

– I jak samopoczucie? – zapytał Yoongi, gdy późnym wieczorem siedzieli we dwoje na kanapie, przytuleni do siebie, a w telewizji w tle leciał jakiś słaby teleturniej.

– Bardzo dobrze – mruknął, bardziej wtulając się w zagłębienie szyi starszego i złożył mu krótkiego buziaka nad obojczykiem.

– Marzę, żeby tak wyglądał każdy wieczór – powiedział po chwili starszy, a Hoseok przytaknął. – Może jednak jeszcze przemyślisz przeprowadzkę do Japonii? Jak urodzisz dziecko to i tak nie będziesz mógł pracować, więc nie musisz się o to martwić. Za to będzie ci łatwiej i będziemy wszyscy razem – dodał, głaszcząc jego głowę.

– Yoongi, ja nie znam nawet języka. Poza tym... co wtedy zrobimy z tym mieszkaniem? Będzie stało puste?

– Przecież można je komuś wynająć, albo sprzedać, Słońce.

– Nie chcę, żeby ktoś inny tu mieszkał, tu jest przecież tyle wspomnień – jęknął. 

– Hoseokkie, proszę... Wiem, że wolałbyś żyć w Korei, ale spójrz na to z tej strony. Mam zajebiście dobrze płatną pracę. Możemy kupić tam większe mieszkanie, albo domek i będzie nam się żyć cudnie.

– Jakaś agencja w Korei też na pewno by cię chciała. Mam tu rodzinę i przyjaciół, Yoongi.

– Będziemy tu przecież przylatywać co jakiś czas, żeby ich odwiedzać – mruknął, a Hoseok westchnął ciężko.

– Apropo, Namjoonie chciał się z nami jutro spotkać.

– Jutro w nocy przecież wracam.

– Wiem to, dlatego możemy wyjść z nim na obiad, czy coś. Mówił, że już się za tobą stęsknił.

– Chciałem spędzić ostatni dzień tylko z tobą.

– Wynagrodzę ci to jutro wieczorem – powiedział Jung i puścił mu oczko, przez co na twarzy Yoongiego pojawił się wielki uśmiech.


a/n: wybaczcie, że tak rzadko rozdziały, ale nie mam głowy do takich opisówek :x na szczęście od następnego rozdziału wracamy do chatu :-D

miłego dzionka! 

snap: phyzza
twitter: phyzza_

Breathe |j.hs+m.ygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz