2 || Umowa

271 25 0
                                    

- Może chciałbyś nagrać ze mną teledysk?

Cisza. To słowo idealnie definiowało to, co stało się po wypowiedzeniu tego pytania. Błoga, martwa cisza. Mimo iż Kastielowi nigdy mu ona nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie, była pewnego rodzaju ukojeniem, to tym razem była nie do zniesienia. Sprawiała, że chłopak kompletnie tracił poczucie czasu. Każda sekunda mu się dłużyła. Już sam nie wiedział, ile czasu upłyneło od zadanego pytania, ale wystarczająco długo by mógł kilkakrotnie pożałować wypowiedzianych słów.

W oczekiwaniu na odpowiedź, przymknął oczy. Wziął kilka oddechów, w rytmie tykających odgłosów zegara. Zajęło mu chwilę czasu, by doszło do niego to, że wcześniej nie zwrócił uwagi na żaden zegar. Zaintrygowany tym, otworzył oczy i zaczął go szukać. Przeleciał wzrokiem po ścianach, pułkach i dalej nie mógł go dostrzec. Po chwili tykanie zegara ustało, a on zdał sobie sprawę, że żadnego zegara tu nie było, a jedynie wyobraźnia pod wpływem stresu płatała mu figle.

- Nie myśl sobie za dużo - wypalił nagle blondyn swoim obojętnym tonem. Kastiel szybko przeniósł swój wzrok z ścian na Nataniela.

- Ach - wzdychnął - To ty sobie nie myśl, że ja tego chcę - rzucił niedbale, udając, że wcale nie zależy mu na ich współpracy. Amber gdzieś z oddali po cichu mruknęła, że nie ma siły zajmować się dwoma przedszkolakami.

- Kastiel, zdecyduj się, co ty w końcu chcesz, bo mam Cię dość - wysyczał Nataniel, a jego twarz zdradzała tylko, że Kastiela obecność bardzo mu się nie podobała, i tylko jeden głupi ruch ze strony wokalisty, a ten nie zawacha się uderzyć go krzesłem jak za dawnych czasów. - I nie zbliżaj się już do mojej siostry.

- Posłuchaj. Nie będziesz mi mówił, co mam robić. To ja opiekowałem się twoją siostrą, kiedy była w potrzebie. To ja ją pocieszałem, gdy nie było ciebie w pobliżu. To ja pomogłem jej wyjść z tego gówna - wymieniał, wyliczając na palcach te wszystkie rzeczy. - A jak widać, znów w nim jest. Ciekawe, kurwa, czemu? - zapytał drwiąco, unosząc przy tym ręce ku górze. Złość niepohamowanie się ze niego wydobyła, a on chcąc, nie chcąc, nie panował nad nią. Ba! Jakby chociaż trochę nad nią umiał panować, to może Nataniel nie znienawidził by go aż tak bardzo?

- Wynoś się - zarządził blondyn, wyciągając swoją rękę w stronę drzwi.

- Argumentów Ci zabrakło? - zapytał prowokująco Kastiel. Oparł swoje ręce na biodrach i podniósł głowę do góry.

- Powiedziałem Ci, żebyś wynosił się stąd. Och, nie rozumiesz? Mam powiedzieć to na twoim poziomie? Nie ma problemu. Wypierdalaj - syknął. Nie kontrolował już swojej złości, co było widać chociażby po jego drżącym głosie. Jego ciało było napięte, a szczęka drżała

Kastiel znów wykazał się swoją bezmyślnością. On miał tylko zapytać o współpracę, a nie wywoływać wojnę! Jakże Lysander byłby zażenowany widząc to wszystko, co tutaj się wyprawia. No właśnie. Lysander. Gdyby on tutaj był... wszystko byłoby łatwiejsze.

Jednak go tutaj nie było, a współpraca sama się nie zrobi. Mimo iż bardzo tego nie chciał, przemówił.

-W takim razie zawrzyjmy umowę - zaproponował, a raczej stwierdził. W tym momencie chwycił się swojej ostatniej deski ratunku. Bardzo nie chciał tego robić, nie chciał się poświęcać dla tej sprawy, ale zawiedzenie Lysandra nie było mu też po drodze. Tak więc kontynuował swoją wypowiedź. - Ty nagrasz ze mną teledysk, a ja odizoluje się od Amber - wyjaśnił, niezbyt zadowolony z obrotu sprawy. Oczekując na odpowiedź, wstrzymał oddech. Spojrzał się na Nataniela i ujrzał pewne zawachanie z jego strony.

- Nie dotrzymasz umowy - odparł, wcale nie zaskakując Kastiela. Przecież nie zgodziłby się tak łatwo.

- Dotrzymam - trzymał przy swoim, chociaż w środku nie był wcale tego pewien. Amber to jego przyjaciółka, którą darzył dużym uczuciem. Zawsze był przy niej, a ona przy nim. Nie mógł tak nagle zostawić ją na pastwę Natanielowi. Nie ufał mu.

Maska || Słodki Flirt Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz