Prolog

768 38 5
                                    

Mimo tych wszystkich niedoskonałości mam do tej „książki" sentyment, więc ją przywracam!

- Trasa koncertowa promująca mój nowy album odbędzie się już za dwa miesiące, a ja dalej nie jestem pewny, czy kawałki na tym albumie są wystarczające, by zachwycić widownie - odparł swoim typowym, twardym ale i zagubionym tonem. Swoje spojrzenie natomiast utkwił w Lysandrze w taki sposób, jakby chciał mu powierzyć całą niepewność, którą tkwił w sobie.

- Niewystarczające? - spytał niedowierzająco Lysander, który uważnie analizował sytuację. - Wyświetlenia na twoim ostatnim singlu, który był zapowiedzią do nowego albumu mówią co innego. Ludzie polubili ten klimat, polubią więc też nowy album. Poza tym ten album to coś więcej dla nas. Dla widowni. Jest o miłości, a chyba dobrze wiesz, że tego typu rzeczy wzbudzają ludzką ciekawość. Piosenki o miłości są bardzo wysoko w rankingach, to dla nas szansa.

Kastiel nie odpowiedział mu. Bo pomimo przekonań Lysandra na temat trafności ich nowego albumu, czuł niepokój. Niewytłumaczalny i mętny.

- Wiesz... - kontynuował Lysander. Jego mimika wyrażała zmartwienie. Wiedział, że Kastiel traci pewność. - Praca już taka jest. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Ale jestem tu. Jestem tu po to, by Ci pomóc. Wiem, że twoja kariera jest na tyle niestabilna, że przez jedno wydarzenie, ludzie mogą Cię znienawidzieć. Wiem, że sława jest męcząca. Wiem, że i ty sam jesteś już tym zmęczony.

- To mało powiedziane - wyznał Kastiel. - Mam dość tej sławy. Tej złudnej rzeczywistości. Tych zdjęć kiedy jem, kiedy wychodzę na miasto, kiedy się z kimś spotykam. Tych obrażających mnie postów. Mam dość tego, że fanki liczą na coś więcej - wybucha. Po wypowiedzeniu tych słów, zdał sobie sprawę, jak bardzo potrzebował się wygadać. Ale nie byle komu, bo właśnie jemu.

Białowłosego wcale nie zadziwił wybuch jego przyjaciela. Przeczuwał, że Kastiel dusi coś w sobie. Ba! To był jego najlepszy przyjaciel, więc dziwnie by było, gdyby nie wyczuł jego niepokoju.

- To szalone, ale mam pomysł - powiedział Lysander, taksując Kastiela swoim ukającyn spojrzeniem. Zaintrygowany wokalista, podniósł głowę do góry.

- Mów - zachęcił. Lysander już otworzył usta, by zacząć swój monolog, lecz melodia jego służbowego telefonu zmieniła nieco jego plany. Lysander przewrócił oczami, ale posłusznie odebrał.

- Zaraz, co? - spytał chłopak, przybliżając jeszcze bliżej swój telefon. Zmarszczył brwi, przysłuchując się słowom swojego rozmówcy. - Jak to odwołujecie koncert? - Kastiel spojrzał lekko spanikowany w stronę Lysandra, gdyż nie przeczuwał takiego nagłego obrotu spraw. - Kastiel, chodź porozmawiać z tą... Panią - poprosił. Wokalista odkłożył e-papierosa, którego zdążył wygrzebać z kieszeni i posłusznie podszedł w stronę chłopaka. Wziął telefon do dłoni i przyłożył go do ucha.

- Dzień dobry, z tej strony Kastie...

- Tak, wiem - oświadczyła kobieta po drugiej stronie słuchawki. Kastiel prychnął, nie ukrywając swojego rozdrażnienia. Szanował sobie kulturę i uważał, że każdy, szczególnie w swojej pracy, powinien ją stosować. Najwyraźniej kobieta z którą rozmawiał nie znała na tyle dobrze Kastiela, by się do tego dostosować. - Niestety przez pewne okoliczności jesteśmy zmuszeni odwołać koncert w Molver.

- Przepraszam, ale co? - spytał chłopak, który przybrał typowego dla siebie czerwonego koloru na policzkach. - Nie wiem, czy zdaje sobie Pani sprawę z tego, że jest to niezgodne z umową.

- Umowa mówi, że mamy prawo do odwołania koncertu - powiedziała pewna siebie. Kastiel wybuchł.

- Ale nie kiedy odwołuje się go dwa dni przed! - jego ton stał się oschły. Lysander wiedział, że jak zaraz nie zareaguje, to stanie się coś złego. - Żałośni jesteście. I nieodpowiedzialni.

Maska || Słodki Flirt Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz