(13) •everywhere with you•

4.5K 481 194
                                    

[ Brak obrazka bo watt nawalił :((( ]

Jungkook obudził się dość niemrawo w środku nocy, od razu podnosząc głowę znad poduszki. Czuł tak ogromne ciepło, że od środka palił go gorąc, nawet do tego stopnia, że czuł kropelki potu na skroniach. Musiał wyjść szybko na dwór, bo szczerze uniemożliwiało mu to normalne oddychanie.

Westchnął płytko, chcąc przekręcić się na drugi bok, ale zdążył tylko podnieść rękę w górę, a ktoś znowu przygniótł ją do materaca. Zmrużył oczy, bo w około panowała zupełna cisza i mrok. Rozejrzał się i jego wzrok powoli omiótł widok śpiącego na jego ramieniu Taehyunga.

Był do niego przyklejony niczym mały szczeniak do piersi matki, a jego spokojny, lekko nerwowy oddech zaczął od razu drażnić jungkookową szyję. Oplatał go swoimi dłońmi i dodatkowo przytrzymywał w nogach tymi swoimi jak mała koala, nie chcąc puszczać. Jungkook nie potrafił zareagować inaczej, niż uśmiechnąć się na ten gest i z powrotem opaść na poduszkę.

Nic nie poradził, że zrobiło mu się dodatkowo ciężko na sercu i od razu poczuł jego mocne bicie - znowu było mu gorąco. Doskonale pamiętał, jak jeszcze wczorajszej nocy tak po prostu, bezwstydnie patrzyli się w swoje oczy i usta, a potem to Kim pierwszy się nad nim pochylił. Pocałunkami kolejny raz zabierali sobie zdolność normalnego funkcjonowania i myślenia o konsekwencjach.

Razem opadli na materac i przez pierwsze minuty Jungkook szeptał  mu jedynie jak jego usta są cudowne, miękkie i idealnie stworzone, by je całować. Taehyung śmiał się cicho pod nosem, bawiąc się długimi rzęsami starszego i dotykając ich leciutko, gdy tamten zamykał oczy. A potem zaczął morzyć ich sen, więc zaproponował, by po prostu razem tu zostali. Objął Jeona w ramionach i wąskiej talii, przykrywając kocem i kładąc się razem na pościel.

Jungkook wiedział wtedy, że był tylko on, od nowa zachwycając go swoją niewinnością i mimo wszystko uroczą stroną, która ujawniała się tylko, gdy byli razem w pobliżu. W pewnym sensie czuł się wyróżniony, bo tylko on był świadkiem jak Taehyung słodko się rumieni i dostaje nagłych, rumianych wypieków, choć potem przy wszystkich i tak dostawał najgorsze bury i komentarze. Nieszczególnie mu to przeszkadzało, wręcz nie brał niczego z tych rzeczy na poważnie, bo i tak wiedział, że gdy zostaną sami będzie inaczej.

I znowu będzie mógł zatopić się z nim w jakimś dziwnym zapomnieniu i rozkoszy, uciekając od wszystkich dookoła. Potrzebował tego tak bardzo, że właściwie wczoraj dopiero się na tym złapał. Miał ochotę po prostu przysunąć się bliżej, dotknąć jego policzka i zrobić wszystko to, czego inni by zazdrościli. Podczas tego ogniska był cholerną, tykającą bombą, a Taehyung wcale nie ułatwiał sprawy spoglądają na w jego stronę tym rozbrajającym wzrokiem. Jungkook denerwował się za każdym razem, gdy przy nim zwyczajnie dostawał ataków niepohamowanej chęci, to nie było normalne. A może nie do niedawna.

Teraz, choć wcale nie było mu zimno i nie trząsł nim chłód, przysunął się w stronę młodszego, chowając głowę przy tej jego, praktycznie tak, że stykali się nosami. Taehyung był tak niepoprawnie idealny i śliczny, że Jeon przestawał panować nad tym, jak szybko przy nim oddychał. Sam nie wiedział czemu na niego patrzył, choć w rzeczywistości mało widział. Po prostu wszystko robiło się nagle silniejsze od niego, gdy czarnowłosy był obok, nawet głupie włoski na rękach stawały mu dęba.

Ciarki jednocześnie przechodziły przez jego brzuch, gdy dotykał powolnymi ruchami jego zakoli, czółka, słodkich ust, a potem przerzucał się na gładkie kosmyki, które zdawały się być mokre. Odgarniał je mimo to, czując się jak wybraniec, by móc dotykać takiego kogoś. Taehyung sam spocił się niemożliwe, jednak wciąż przylegał całym ciałem do starszego, wtulając się w jego tors. Udawał, że na dworze jest minusowa temperatura, choć w rzeczywistości na zewnątrz było grubo ponad dwadzieścia stopni.

bonjour, motherfuckers || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz