[ Z pozoru niewinny obóz do Francji sprawia, że dwoje licealistów się do siebie zbliża...]
Uczniowie ostatnich klas liceum wyjeżdżają na wakacje w góry. Ma to być ich mała walka o przetrwanie. Niespodziewanie w samolocie zostają podmienione bilety w...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Lotnisko powoli się zapełniało, a miejsc parkingowych coraz bardziej ubywało. Matka Jungkooka zajęła przedostanie z nich, zostawiając samochód nieco daleko od miejsca zbiórki. Chłopak szybko wyszedł z auta, podszedł od strony kierowcy i mocno pocałował swoją matkę w czoło, nie chcąc robić niepotrzebnych cyrków przed samym lotniskiem z udziałem rodzicielki. Mimo pożegnania, ta jednak wyszła z auta, zamykając za sobą drzwi.
Oho, zaczyna się...
- Wziąłeś poduszkę?
- Tak.
- Nie zapomniałeś swoich leków?
- Nie.
- Wziąłeś płaszcz przeciwdeszczowy?
- Tak.
- Będziesz grzeczny?
- Mamo...
- Zabrałeś gumki?
- Mamo do cholery! - chłopak zaśmiał się na te słowa, lecz w duszy modlił się, żeby żaden z kolegów nie usłyszał słów kobiety.
Skończyć osiemnaście lat nie znaczy od razu pieprzyć się z wszystkimi po kątach i to w dodatku na szkolnych wycieczkach. To nie w jedno stylu, nawet nie planował takich rzeczy.
- No więc, powiedz jak bardzo mamę kochasz i możesz robić wypad. - zmierzwiła włosy swojego dziecka i zaczęła się się gardłowo śmiać, a Jungkook tylko patrzył na nią z roześmianymi oczami, kręcąc głową.
- Najbardziej!
- To dobrze. - odetchnęła z ulgą i starając opanować stres związany z pierwszym, tak długim wyjazdem syna, zacisnęła ciasno dłonie na jego ramionach.
- Mamo widzę przecież, że stresujesz się bardziej ode mnie... - westchnął Jungkook - Daj spokój, będzie dobrze, nic mi się nie stanie. Obiecuję, że będę często dzwonić i wszystko ci opowiadać. - czuł się w tej chwili jak piętnastoletnia gimnazjalistka, która właśnie złożyła mamie obietnicę. Będzie miała za zadanie się spowiadać nawet, kiedy zje obiad oraz zadzwonić i powiedzieć czy smakowało. To straszne.
Nigdy jednak by jej tego nie powiedział, ważne jest dla niego jej szczęście, nie pozwoliłby nigdy by coś się jej stało, nawet przez jego głupie żarty.
- Jeon Jungkook! Czekamy! Królewiczu, proszę do nas! - ich zainteresowanie zwróciła uwaga nauczyciela, który przyglądał się całej sytuacji z daleka. Zapewne wszyscy czekają już tylko na niego, powinien już się zbierać.
- Muszę już iś...
- Iść...no tak, mój mały synek... - zamyśliła się kobieta, na chwilę nieruchomiejąc. - Dobrze, skarbie, życzę ci miłej podróży i wspaniałych wrażeń! - podeszła bliżej i uściskała mocno syna. - Je t'aime, cukiereczku!