Nasze uczucia

12 4 0
                                    


- Chyba nie sądziłeś, że ujdzie wam to na sucho. Ta suka miała zginąć po cichu a ty i ta zdzira przeszkodziliście mi w wieczornym gwałciku XDDD - Wszędzie rozpoznałbym ten głos miałem nadzieję, że to co wydarzyło się w opuszczonym hotelu nie było prawą, a jednak - Dobra gówniarzu, załatwimy to szybko. - Powiedział wyjmując nóż z kieszeni - Subscribe to...

- T-series... - wychrapałem ostatkami sił.

***

W jednej chwili zerwałam się z łóżka. Czy to możliwe, że Mike chce popełnić samobójstwo? Przecież nie może mi tego zrobić! Do moich oczu niekontrolowanie napłynęły łzy. Nie zastanawiając się dłużej nad swoimi działaniami, po prostu ubrałam się cieplej i wyszłam z domu. Zaczęłam biec ile sił w nogach do jego domu powtarzając sobie w głowie myśl, że zdążę. Muszę zdążyć...


Gdy tylko dotarłam na miejsce zaczęłam panicznie pukać do drzwi. Otworzyła mi matka Mouse'a z zaskoczeniem na twarzy.

- Witaj, Sam. Czy coś się...?

- Jest Mike?! - przerwałam jej.

- No jest, ale...

- Mogłaby go pani zawołać?!

Kobieta tylko przez chwilę mi się przyglądała zanim podeszła do schodów i zaczęła wołać swojego syna. Po kilku razach odpowiadała jej jedynie cisza... Nie czekając dłużej ruszyłam na górę i wpadłam do jego pokoju. Rozejrzałam się i nie zobaczyłam nikogo. Zauważyłam jedynie garść rozsypanych tabletek, co mogło znaczyć, że prawdopodobnie nic mu nie jest, ale mimo to nie uspokoję się do póki go nie zobaczę. Oprócz tego okno było otwarte.

Zbiegłam na dół i już chciałam wyjść, ale powstrzymał mnie mocny uścisk na nadgarstku. Obróciłam się w stronę pani Mouse.

- Sam, powiedz mi proszę co się dzieje. Gdzie jest mój syn? - W jej oczach zobaczyłam łzy. 
Zacisnęłam usta.

- Nie teraz pani Mouse... - powiedziałam, a następnie wyrwałam jej rękę i zaczęłam znowu biec. 

Nie wiedziałam gdzie mógł się udać mój przyjaciel. Boże, oby mu nic nie było. Jedynie o to proszę. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś mu się stało. Mam złe przeczucia... I jak się okazało słusznie.

Zobaczyłam go niedaleko supermarketu. Leżał nieruchomo na ziemi, a nad stała znajoma mi postać. Moje serce zaczęło szybciej bić, a oczy znowu zalały się łzami.

- Zostaw go! - krzyknęłam na całe gardło przez co zwróciłam na siebie uwagę oprawcy. Podbiegłam bliżej, aby w razie gdyby chciał coś zrobić Mike'owi rzucić się na niego. Nie mam nic do obrony, ale będę walczyć. Nie pozwolę, aby coś się mu stało. Jest dla mnie zbyt ważny...

- A co mi zrobisz? Wezwiesz gliny? Zanim się tu zjawią ty i twój kochaś będziecie już martwi.

- To nie jest mój kochaś! - odparłam marszcząc brwi i tupnęłam nogą na co morderca głośno westchnął. - I policja już tu jedzie, więc nic nie zdążysz zrobić. - To nie była prawda, ale los był dla mnie łaskawy. Zaraz po moich słowach dało się słyszeć coraz głośniejszy dźwięk radiowozu. Obróciłam się na chwilę w stronę ulicy, a potem wróciłam wzrokiem do mężczyzny, ale... Go już nie było nawet nie zauważyłam kiedy uciekł. 

Nie czekając dłużej podbiegłam do przyjaciela. Przykucnęłam przy nim i zaczęłam nim trząść z rozpaczy i wykrzykiwać jego imię.

- Nie drzyj się tak - powiedział w końcu wstając i odpychając mnie od siebie.

Szkarłatne Sekrety MiastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz