Rozdział 119.

203 3 0
                                    

Gdy tylko otworzyłam zaspane powieki jasne światło mnie oślepiło, na co od razu je zamknęłam.

Jest już jasno na zewnątrz, a co oznacza że nastał poranek. Chciałam rozciągnąć mięśnie, ale gdy tylko uniosłam ręce w górę natrafiłam na coś twardego. Szybko powędrowałam wzrokiem w tamtą stronę i to co zobaczyłam wywołało ogromny uśmiech na mojej twarzy.

To Louis. Mój Louis spał obok mnie. Jego twarz wyglądała tak młodo we śnie. Żadnych zmarszczek, żadnych worków pod oczami, ani żadnego zmęczenia. Tylko spokój i opanowanie.

Uniosłam dłoń i zaczęłam głaskać go po policzku. Najbardziej czule jak tylko potrafiłam. Tak bardzo mi go brakowało. Tak bardzo za nim tęskniłam, przez te ostatnie tygodnie, gdy budząc się nie było go obok mnie, a tylko puste i zimne miejsce.

A teraz? Leży tutaj obok mnie, w moim łóżku w moim domu, a co najlepsze jest tylko i wyłącznie mój. Cały mój.

Poprawiłam swoją pozycję, także teraz leżałam twarzą skierowaną w stronę chłopaka. I nachylając się złożyłam na jego ustach pocałunek. Chłopak ani drgnął, dlatego pogłębiłam pocałunek, a wtedy dłonie chłopaka złapały mnie za biodra i położyły na jego torsie.

- Dzień dobry piękna. - przywitał się ze mną zachrypniętym głosem i z zamkniętymi oczami.

Śmiesznie to wyglądało.

- Cześć przystojniaku. - odpowiedziałam nachylając się nad nim i całując jego zamknięte powieki, które po chwili się otworzyły, a ja mogłam ujrzeć niebieskie tęczówki mojego chłopaka.

- Przepraszam za obudzenie. - dodałam wsuwając palce we włosy chłopaka, który tylko jęknął z zadowolenia, gdy zaczęłam masować skórę jego głowy.

- Takie pobudki to ja mogę mieć codziennie. - odpowiedział unosząc głowę znad poduszki i całując mnie w policzek. Zachichotałam cicho, a Louis uśmiechnął się do mnie ukazując swoje idealnie białe uzębienie.

- Ciesz się, że nie postanowiłam obudzić się za pomocą szklanki wypełnionej wodą. - zaśmiałam się, a Louis od razu spoważniał. Przestałam się śmiać i obserwowałam bacznie jego reakcję, gdy nagle chłopak wybuchnął śmiechem.

- Mam cię! - oznajmił głośno trącając palcem czubek mojego nosa.

- Bardzo śmieszne, serio. - odpowiedziałam przewracając oczami.

Nastała między nami chwila ciszy, a ja położyłam głowę na torsie chłopaka, gdy ten bawił się końcówkami moich włosów. Mogłabym leżeć tak całą wieczność, ale mój brzuch nie pozwolił mi na to, ponieważ zaczął domagać się jedzenia, a ja nie mogłam pozwolić na to aby aż tak bardzo się męczył.

- Chyba ktoś tu jest głodny. - powiedział Louis wyrywając mnie z zamyślenia.

- Chyba tak. - odpowiedziałam unosząc głowę i, podpierając się na brodzie położonej na klatce piersiowej chłopaka, patrzyłam na niego.

- Idziemy coś zjeść? - zapytał, a ja potaknęłam i zaczęłam powoli podnosić się z jego ciała.

Kiedy stałam już obok łóżka odwrócona plecami w stronę Louisa i szukałam kapci, ten złapał mnie za biodra i przytulił do siebie, a następnie podprowadził do lustra wiszącego obok szafy.

Stanęliśmy przed nim patrząc na swoje odbicie, gdy Lou się odezwał.

- Patrz jak pięknie razem wyglądamy. - powiedział pokazując na nas podbródkiem.

- Taa zwłaszcza rano. - odpowiedziałam głaskając go po policzku. Klepnęłam go lekko w policzek, a następnie wyrywając się z jego objęć chciałam ruszyć w stronę drzwi, aby następnie zejść na dół i zobaczyć co tam się dzieje.

Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz