Rozdział 113.

173 5 0
                                    

Czułam jak moje życie powoli zaczyna się układać. Wstając rano wiedziałam, że ten dzień będę mogła zaliczyć do udanych, a może i najlepszych dni w moim życiu, których co prawda ostatnio nie było zbyt dużo.

Zdaje sobie sprawę, że po dzisiejszej rozmowie możemy się albo jeszcze bardziej pokłócić, albo pogodzić i wrócić do siebie. Mam nadzieję, że druga opcja się spełni, bo przecież oboje tego chcemy, a dodatkowo Louis napisał do mnie pierwszy prosząc o spotkanie, więc jestem dobrej myśli.

Wstałam około dziesiątej i wyskoczyłam pośpiesznie z łóżka.

O równej 12 musiałam być na lodowisku, a moja droga tam spokojnie zajmie godzinę komunikacją miejską, bo przecież nadal nie mam samochodu, a z tego co się orientuję tata wziął drugi.

Ciekawe jak będę jeździć do Londynu na studia i w ogóle co ze sudiami? To pewnie, że chce dalej studiować mimo tego co się stało i mimo tylu nieprzyjemnych wspomnień związanych z niektórymi obiektami w całym kampusie, a zwłaszcza z parkingiem. ale na razie nie chce zapuszczać się w tamte rejony, bo moją głowę teraz wypełniają myśli o Louisie i o naszej randce. Zaraz ja pomyślałam randka? Może faktycznie to jest randka, a Lou specjalnie chciał się ze mną umówić, bo widzi jakiś cień szansy dla naszego związku? Mam nadzieję, że tak właśnie będzie i w końcu się pogodzimy, bo już nie wytrzymuję z tęsknoty za nim.

A jeśli chodzi o Harry'eo to ja naprawdę nie mam pojęcia co mam z nim zrobić. Z jednej strony jest taki kochany i słodki, ale z drugiej tak bardzo mnie wnerwia, że czasem mam ochotę powyrywać mu te jego loczki z głowy.

Nigdy bym nie przypuszczała, że ten miły i cichy Harry potrafi być taki zaborczy i wredny. Całkowite jego przeciwieństwo.

Sama nie wiem co jeszcze z nim zrobię, na pewno nie pozwolę na to aby myślał że jesteśmy razem czy coś innego. Po prostu nie widzę siebie przy jego boku, a tym bardziej w roli jego dziewczyny. Po prostu nie potrafię sobie tego wyobrazić. Zawsze myślałam, że to Louis jest moim księciem z bajki i to on jest moim przeznaczeniem i to jego najbardziej na świecie kocham. I zawsze tak jest i będzie i nic w tej sprawie się nie zmieniło, a jego wczorajszy sms mnie zaskoczył i uradował jednocześnie, bo nie spodziewałabym się że napisze do mnie coś takiego i że to on wykona ten pierwszy krok.

Ubrałam się w gruby sweter, który dostałam od babci na poprzednie święta, ciemne dżinsy i grube skarpety.

Weszłam jeszcze do łazienki umyć zęby i zrobić minimalny makijaż i kilka minut później schodziłam na dół z telefonem i portfelem w ręce.

Mama nie wiedziała, że gdzieś dziś wychodzę, bo niby skąd. Gdy wczoraj wieczorem dostałam sms od Louisa nie widziałam sensu biegnięcia do mamy i poinformowanie jej o tym.

- Dzień dobry. - przywitałam się z moją rodzicielką siedzącą samotnie w kuchni i czytającą poranną gazetę.

- Jo? Myślałam, że jeszcze śpisz. - odpowiedziała mama odkładając gazetę na stół i patrząc na mnie.

- Wstałam wcześniej, bo zaraz wychodzę. - wyjaśniłam chwytając kanapkę w dłoń i obserwując mamę. Czułam, że wywołam moją informacją niezły szok u niej, ale myślę że będzie się cieszyć, że w końcu coś dobrego dzieje się w tej sprawie.

- Idę na lodowisko. - dodałam, a mama pokręciła głową.

- Sama? - zapytała zanurzając usta w kubku z kawą.

- Oczywiście, że nie. - odpowiedziałam poruszając zabawnie brwiami, czym wywołałam u mamy ciekawskie spojrzenie.

- Nie trzymaj mnie w niepewności Jo. Powiedz z kim idziesz? Z Harrym? Pogodziliście się? - zapytała, a mi kanapka stanęła w gardle słysząc imię chłopaka. Przełknęłam nerwowo jedzenie, a następnie odpowiedziałam.

Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz