Rozdział 9

215 18 1
                                    

Przez moje krzyki obudziłem Nagato, który za karę kazał mi opowiedzieć o źródle mojego zdenerwowania. Wyciągnął ze mnie każdy, nawet najmniejszy szczegół, a ja, nie mając wyjścia, opowiedziałem mu. Pocieszył mnie mimo, że tego nie potrzebowałem, pokazałem mu projekt tatuażu, o którym się wygadałem, a później podziękował za opiekę i pożegnał się, tłumacząc natłokiem pracy.
Spokojnie dokończyłem swoją zabawę w glinie, poprawiając sobie tym całkowicie humor i odłożyłem ją, by wyschła. Przeciągnąłem się i dopiero wtedy zorientowałem, że na zewnątrz jest całkowicie ciemno. Byłem pochłonięty rzeźbieniem i nie zauważyłem, kiedy zrobił się środek nocy. Ziewnąłem, czując nagłe uderzenie zmęczenia i ruszyłem do kuchni, by coś zjeść. Wykopałem z odmętów świecącej pustkami lodówki końcówkę soku i zrobiłem sobie kanapkę. Po skonsumowaniu jakże skąpej kolacji, wziąłem szybki prysznic i padłem na łóżko, czując jak wszystkie emocje dzisiejszego dnia ze mnie wyparowują. Po chwili przyszła moja biało-ruda kulka i usadziła swoją zacność tuż przy moim lewym boku, zwijając się w całkiem duży już, kłębek. Objąłem go, krótko głaskając i ułożyłem się wygodniej do snu. Przymknąłem oczy, oddając się w ręce całkowitemu spokoju i odpłynąłem, nie pamiętając, po jakim czasie.

Obudziłem się dosyć późno, natychmiast zrywając się i robiąc wszystko w pośpiechu. Byłem trochę spóźniony więc odpuściłem sobie śniadanie, nasypałem Kuro karmy i ubrałem się. W drodze do pracy, trzymając gumkę w zębach, starałem się ułożyć potargane kosmyki. Wpadłem do lokalu, kończąc wiązać kucyka i oparłem dłonie na kolanach, ciężko dysząc. Przymknąłem oczy, normując oddech, a chwilę później poczułem dłoń na swojej głowie. Spojrzałem na jej właściciela i momentalnie się wyprostowałem.

- Bardzo przepraszam, szefie. Nie mogłem zasnąć do późna, a jak już mi się udało, to zapomniałem nastawić budzik. - Ukłoniłem się, nie wiedząc, co zrobi. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Ten natomiast krótko się zaśmiał i polecił mi się pospieszyć. Miał chyba bardzo dobry humor, czego w sumie nie pokazał poprzedniego dnia. Ale wiadomo - alkohol i późniejszy kac robią swoje. Odłożyłem swoje rzeczy, poprawiłem ubrania i od razu popędziłem, by jak najszybciej zająć się obowiązkami.

Było już naprawdę późno, kiedy Nagato przyłapał mnie na porządnym czyszczeniu lokalu. Zdziwił się, że ktoś jeszcze został, a ja bardzo chciałem odpracować opuszczone godziny. Z podwiniętymi do łokci rękawami koszuli, szorowałem każdy centymetr mebli, żeby zająć się czymkolwiek. Dawno już zamknęliśmy więc obsługiwanie klientów nie wchodziło w grę chociaż jednego widziałem przed drzwiami. Od jakiejś godziny obserwował mnie, praktycznie się nie poruszając, aż o nim zapomniałem. Położyłem się na właśnie wytartym stole, słuchając małego rodzicielskiego wykładu od czerwonowłosego. Przestąpiłem z nogi na nogę i westchnąłem.

- Dziękuję za troskę ale potrzebuję pieniędzy, a nie chcę, żebyś mi płacił za spanie w domu. To by było nie fair wobec innych. Zostało mi dziesięć minut, więc pozwól mi dokończyć, co zacząłem i już mnie nie ma, w porządku? - Odgarnąłem grzywkę z czoła, zaczynając rysować palcem po drewnie. Przymknąłem oczy, czując nagłe zmęczenie i klęknąłem, nie mając siły na stanie.

- Widzę, jak wytrzymujesz te swoje dziesięć minut. Pójdę po twoje rzeczy i odwiozę do domu. Chyba, że wolisz, żeby twój Romeo to zrobił. - Uchyliłem powieki, kompletnie nie mogąc połączyć faktów, a zaraz potem odskoczyłem i schowałem się za Nagato, rozumiejąc, że przez cały ten czas, wypinałem się w stronę Sasoriego, który aktualnie mierzył mnie wygłodniałym spojrzeniem. Poprosiłem cicho o opiekę nade mną, na co mój przyjaciel przystał i zaraz wrócił z moją bluzą i torbą podręczną. Wyszliśmy. W sumie rudo włosy mieszkał bliżej więc nie zrobiłoby mu to różnicy, ale przerażał mnie. Nie wiedziałem, jak bardzo zmienił się na przestrzeni lat i czy nie zrobi mi krzywdy. Z drugiej strony była naprawdę późna godzina i widziałem ogromne zmęczenie na twarzy Nagato. Westchnąłem cicho, czując, że będę tego żałował w przyszłości. Zatrzymałem się, łapiąc go za rękaw bluzy. Szef zakluczył lokal i odwrócił się w moją stronę z pytającym spojrzeniem. Wymamrotałem cicho o mojej propozycji, spuszczając głowę. Mężczyzna zmarszczył brwi, a następnie się przybliżył.

- Hm? Przepraszam, nie usłyszałem. Czy mógłbyś powtórzyć? - Ziewnąłem cicho i ponowiłem wypowiedź trochę ciszej. Przyjaciel przysunął się jeszcze i poprosił ponownie. Cicho westchnąłem, odsuwając się i nabrałem powietrza.

- Lepiej będzie, jak Sasori mnie odwiezie.. Jesteś zmęczony więc nie chcę być dodatkowym ciężarem.. Jedź do domu, Nagato i odpocznij.. - Zerknąłem ukradniem na rudego, który zaczął się szczerzyć i nawet nie próbował ukryć, jak bardzo nieświadomie spełniam jego zachcianki. Czerwono włosy upewnił się parę razy, czy to na pewno w porządku aż w końcu odpuścił i polecił mi na siebie uważać. Przytuliłem go na pożegnanie, przygotowując się psychicznie na wędrówkę z dawną miłością. Pożyczyłem szefowi dobrej nocy i podszedłem do Sasoriego. Zaprowadził mnie do swojego samochodu i powoli ruszył.

Ogarnęło mnie uczucie lewitowania i natychmiastowo otworzyłem oczy. Byłem niesiony przez co spanikowałem i zacząłem się szarpać, skutkiem czego było twarde lądowanie na panelach i nos zdezorientowanego rudowłosego tuż przy moim. Patrzyłem w jego oczy, czując pod plecami dłoń. Gdyby nie zdążył oprzeć ramienia, prawdopodobnie byśmy się zderzyli i nie byłoby to miłe doświadczenie. Nie widzi mi się oberwanie z główki od kogokolwiek. Odchrząknąłem cicho, odwracając wzrok i wymamrotałem ciche przeprosiny. Położyłem dłonie na jego torsie, czując rosnący wstyd i odepchnąłem go do siadu. Westchnąłem cicho, następnie wstając i zorientowałem się, że jesteśmy pod moim mieszkaniem. Odwróciłem się do mężczyzny plecami. Miałem wrażenie, że jestem cały czerwony, w czym utwierdziła mnie rosnąca temperatura twarzy. Zacząłem szukać po kieszeniach kluczy, przypominając sobie, że mam je w torbie i stanąłem twarzą do mężczyzny, chcąc poprosić by mi je dał. Zanim zdążyłem otworzyć usta zostałem przyszpilony do ściany. Zadowolony ciemnooki pomachał mi potrzebnym narzędziem przed nosem, a następnie przypiął je do szlufki swoich jeansów. Przewróciłem oczami, krzyżując ramiona na piersi i patrzyłem na niego wyczekująco.

- Żeby mi je zabrać musiał byś zdjąć ze mnie spodnie. Ewentualnie pozwól mi coś powiedzieć. - Opuścił się z dłoni, opartej nad moją głową, zamieniając ją na ramię i wplótł palce w moje włosy. Przełknąłem nerwowo ślinę i nakazałem mu mówić. - Chcę tylko powiedzieć, że jesteś w całkowitym błędzie. Nigdy nie miałem tak poukładanego życia, jak podczas związku z tobą. Nigdy nie byłem nawet szczęśliwszy niż wtedy. Słuchaj.. Związek z tamtą kobietą był błędem. Prawie tak samo ogromnym jak zostawienie cię. Nie kochałem jej ale nie chciałbym, żeby moje dziecko tułało się po domach zastępczych dlatego walczę każdego dnia, żeby wstawała o normalnych porach, jadła zdrowe śniadania, uczyła się i rozwijała. A wiesz czemu? Ponieważ tak bardzo przypomina mi ciebie. - Zaczął gładzić mój policzek, a ja jak zaczarowany śledziłem każdy ruch jego warg. - Jesteś dla mnie bardzo cenny więc, proszę, nie odrzucaj mnie, kiedy znasz już prawdę. Nie nienawidzę cię. Jesteś dla mnie całym światem i kocham cię tak, że nawet słowa nie potrafią opisać moich uczuć. - Spuściłem wzrok zaraz przysuwając się i składając delikatny pocałunek na jego dolnej wardzie. Wykrztusiłem przeprosiny i już miałem wygłaszać własny monolog, kiedy po zaczerpnięciu powietrza, zostałem uciszony przez jego usta. Mruknąłem cicho, czując narastające uczucie tęsknoty i objąłem go za szyję, przyciągając go i pogłębiając pieszczotę. Mężczyzna przybliżył się do mnie, przyciskając swoje biodra do moich. Cicho pisnąłem, wyczuwając ocierającą się o mnie erekcję. Zsunąłem dłonie w dół jego torsu i począłem odpinać swoje klucze. Przerwał pocałunek, łapiąc mnie za nadgarstki.

- Puść - szepnąłem cicho- korytarz nie jest dobrym miejscem. Pozbieraj rzeczy i chodź. - Sprawnie odczepiłem swoją własność i spojrzałem mu w oczy, przygryzając dolną wargę. Sasori rozumiejąc przekaz popędził i zaczął w pośpiechu podnosić porozrzucane przedmioty. Wszedłem do mieszkania, zrzucając buty i poczekałem na rudego, witając się z kotem. Zanim zdążył do mnie dotrzeć, nakarmiłem go, a następnie usiadłem na blacie w kuchni, wymachując delikatnie nogami. Usłyszałem zatrzaskujące się drzwi, odkładane rzeczy i ściągane buty. Zaraz znalazł się pomiędzy moimi udami, śmiało kontynuując pieszczotę.

Te błękitne oczy... IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz