Rozdział 15

198 17 0
                                    

- Bolało? - Zapytał, sunąc palcem po mojej klatce piersiowej.

- W niektórych momentach tak - Wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi, przymykając oczy.  Zacząłem ją delikatnie obcałowywać, słuchając mruczenia mojego kochanka. Delikatnie zassałem się w wybranym przez siebie miejscu, zostawiając  tam lekką malinkę.

- Jeszcze ci mało? - Zapytał, wplatając wolną dłoń w moje włosy.

- Brakuje mi takiego migdalenia się. Po prostu chcę ci sprawić trochę przyjemności. - Czułem, jak przeczesuje moje kłaki.

- Sprawiałeś mi ją całą noc. Nie jesteś już zmęczony? - Mruknąłem nic nie znaczącą odpowiedź i wymknąłem się jego ramionom, siadając okrakiem na jego biodrach.

- Nie przeszkadza mi to, jeśli nikt mnie do tego nie zmusza ani nie truje dupy co godzinę. Powiedz, czy wyglądam bardziej pociągająco z tym tatuażem? - Poruszyłem brwiami, prezentując przy okazji swoją lewą pierś jak najlepiej. Sekundę później już leżałem pod mężczyzną, który zaczął całować miejsca z tuszem. Westchnąłem cicho, przymykając oczy. - Musi się jeszcze zagoić - Poczułem jego zęby na swoim sutku, na co cicho krzyknąłem. Wplotłem palce w jego włosy, przyciągając do siebie i całując. - I to mi jest mało? - Usłyszałem tylko cichy chichot towarzyszący niewinnemu uśmiechowi. Wyglądał jak małe dziecko. Pogłaskałem go po głowie.

- Co w ogóle przedstawia... Ta kula? To kula? - Zaśmiałem się cicho. Jego ciekawość była przeurocza. Wyjaśniłem mu całą historię z pomysłem i wykonaniem a on słuchał uważnie i mógłbym przysiąc, że widziałem iskierki ciekawości. Kiedy skończyłem wpiłem się na dłużej w jego usta, śmiało sobie na to pozwalając. - Mhh.. - Odsunął się ode mnie - Wczoraj zajęliśmy się sobą i nie wypiliśmy ani kropelki. Co powiesz na to, żeby to dzisiaj poprawić? - Przewróciłem oczami. Przerwał tylko dla tego pytania. Przyciągnąłem go do siebie  ponownie łącząc nasze wargi.

- Jeśli zostaniemy w łóżku i w przerwach będziemy robić to co teraz to zgadzam się na wszystko. - Powiedziałem, klepiąc go po głowie.

- Nago? - Wyszczerzyłem się jak debil.

- Nago.

Zająłem się kotem oraz tatuażem w czasie, kiedy Nagato przygotowywał śniadanie. Kazałem mu do tego ubrać fartuch aby się przypadkiem nie oparzył. Wcisnąłem się między jego osobę a blat kuchenny, przy którym czekał na wyskok grzanek i oparłem się o jego tors, co zaraz wykorzystał do swoich własnych celów i pchnął mnie biodrami na meble. Czując jak jego przyrodzenie dotyka moich pośladków przez materiał nakrycia, przeszedł mnie dreszcz. Cicho pisnąłem, kiedy złapał mnie za biodra i obrócił w swoją stronę, sadzając na zimnym blacie. Wcisnął się między moje nogi, obejmując oraz opierając swoje czoło na moim ramieniu. Przytuliłem go, głaszcząc po włosach. Siedząc tak jedyne co słyszałem to nasze wyrównane oddechy, swoje bicie serca oraz szczęk zamka drzwi wyjściowych. Chwila. Zastygłem, nasłuchując i nieświadomie spinając mięśnie, co wybudziło czerwonowłosego. Podniósł głowę, patrząc w stronę korytarza a naszym oczom ukazał się rudowłosy z butelką wina. Zatrzymał się w pół kroku kiedy tylko nas zobaczył a dźwięk jego ostatniego kroku zawisł w powietrzu. Widziałem jak w jego oczach kiełkuje.. Ogromny smutek. Zrobiło mi się go szkoda. Cały czas go odrzucam chcąc, żeby to mi było dobrze i wcale nie liczę się z jego uczuciami. Odchrząknąłem, zsuwając się z mebli i przepraszając Nagato, złapałem mężczyznę za rękę, prowadząc do sypialni. Szybko rzuciłem swojemu przyjacielowi ubrania a sam narzuciłem przydługą bluzę, zapinając ją do połowy. Oparłem się o drzwi, zakluczając je całkowicie zmieszany. Starałem się patrzeć wszędzie tylko nie na niego, odbijając palce od drewna. Mój były odstawił alkohol na biurko i podszedł do mnie. Oblizałem wargi, znajdując ciekawy punkt na suficie.

- Deidara, spójrz na mnie i powiedz, że to moja wina. Przepraszam. - nieśmiało popatrzyłem mu w oczy, zaraz spuszczając wzrok i zaczynając bawić się suwakiem. Odchrząknąłem chicho, starając się poukładać wszystko w głowie. Poddałem się, ponownie zatapiając w smutnych oczach rudego.

- Nie.. To ja przepraszam.. - Zsunąłem wzrok na swoje stopy, poprawiając spadającą z ramion bluzę. - Wydaje mi się, że skoro mnie skrzywdziłeś jako gówniarz, to ja teraz mogę robić to samo.. Ale domyślam się, że ja robię gorsze rzeczy.. - Niepewnie dotknąłem lekko sinego policzka lecz moja dłoń zaraz została zrzucona. Zacisnąłem usta w wąską linię. - Boli..? Przepraszam.. Biję cię, wyzywam, zaraz przychodzę i prakrycznie błagam, byś się ze mną kochał, a następnie cię odrzucam.. Mieszam ci w głowie, prawda? - Spróbowałem ponownie tym razem nie zostając odrzucony. Ułożyłem palce na siniaku, bardzo delikatnie gładząc go kciukiem. - A teraz znajdujesz mnie nagiego w kuchni z moim szefem.. Jest mi tak cholernie głupio.. - Ciche pukanie przerwało moją wypowiedź.

- Dei, wracam do domu. Pogadajcie, dobrze? Zrobiłem ci śniadanie więc zjedz jeśli będziesz miał ochotę. Sasori, wybacz, stary, nie miałem złych intencji. Każdy czasem potrzebuje się wyszaleć. Emh.. To znaczy... Dobra cześć.

- Wyszaleć powiadasz? - Nachylił się nade mną, opierając dłoń nod moją głową. W tamtym momencie poczułem się taki mały i bezbronny.

- Przepraszam...? Emh.. Chcesz.. Nie wiem... Zjeść ze mną śniadanie..? Czy coś.. - Naciągnąłem kaptur na oczy nie mogąc znieść jego spojrzenia. Zostałem gwałtownie przyciągnięty do jego torsu a następnie popchnięty przez otwarte drzwi na podłogę w korytarzu. Na chwilę straciłem oddech, nie wiedząc, co się dzieje. Zsunąłem szybko kaptur, patrząc na mężczyznę. Niepewnie uniosłem się na łokciach, obserwując go. Kuro szybko znalazł się przy mnie, gotowy mnie bronić. Cofnąłem go, czekając na ruch Sasoriego. Ten tylko klęknął a ja byłem świadkiem, jak z jego oczu lecą łzy. Nie wiedziałem co się dzieje.

- Prze...pra..sz..szam... - płacz przerodził się w szloch a mężczyzna ukrył twarz w dłoniach, pochylając się - Nie panuję nad sobą.. Nie umiem tego robić.. Leczyłem się naprawdę... Było dobrze.. Muszę.. Dla mojego dziecka.. Dla Mei.. Dla mojej małej Księżniczki.. - Lekko wystraszony podszedłem do niego na kolanach, biorąc go w swoje ramiona i mocno tuląc. Siedziałem tak z nim na podłodze w samej bluzie, czekając, aż się uspokoi, gładząc jego włosy i słuchając potoku jego słów. Nie sądziłem, że właśnie w ten sposób dowiem się, jak nazywa się jego córka i nie miałem pojęcia, czemu robił z tego taką tajemnicę.

- Proszę. - Postawiłem przed załamanym i przygaszonym Sasorim kubek z ciepłą herbatą. Usiadłem obok niego przy stole, delikatnie kładąc jego dłoń na własnym udzie i zacząłem gładzić jego knykcie. - Opowiesz mi? Wiesz.. Nie wszystko zrozumiałem.. - Nie odpowiedział. Jedynie pokręcił głową a ja to uszanowałem. Delikatnie pocałowałem go w skroń, chcąc dodać mu otuchy. - Czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić?

- Bądź przy mnie, proszę.. - Oparł głowę o moje ramię, zaczynając gładzić moją skórę kciukiem. Zmieniłem naszą pozycję siadając okrakiem na jego kolanach i wczepiając palce w jego włosy. Rudowłosy wtulił twarz w moją szyję, krótko jeżdżąc po niej nosem. Poczułem jego dłoń na swoich plecach, którą przesunął mnie bliżej.

- Umh.. Chcesz się przenieść z tym do łóżka..? Bo tak na krześle... - Moja twarz zaczęła płonąć, kiedy uświadomiłem sobie, w jak beznadziejnej sytuacji mnie to stawia. Miałem nadzieję, że mężczyzna nie pomyślał o mnie, jak o prawdziwej dziwce. - Z-znaczy.. Jeśli chcesz.. B-bo ja nie wiem... Co mam robić.. - Każde zdanie wypowiadałem coraz ciszej, gubiąc się we własnych myślach. Moja temperatura ciała znacznie wzrosła przez ogarniające mnie wstyd i zażenowanie a bluza zsuwała się z moich ramion, odkrywając je. Zadrżałem, kiedy mężczyzna mnie pocałował.

- Nie chcę seksu. Dałeś mi dużo do myślenia i na pewno jesteś zmęczony.. Czy możemy włączyć jakiś film, otworzyć wino i spędzić razem dzień..? A.. Jutro zacząć wszystko od nowa..? Jakby żadna ze złych chwil nigdy nie miała miejsca..? Proszę.. - musnąłem ustami jego siny policzek a następnie dolną wargę. Delikatnie się uśmiechnąłem, patrząc w jego oczy.

- Tak.. Proszę.

Te błękitne oczy... IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz