Epilog

188 18 3
                                    

- Miałem problemy z agresją, kiedy cię straciłem. Ciągle wpadałem w jakieś bójki. Wracałem do domu pobity, pijany lub naćpany. W szale uderzyłem własnego ojca, który wychowywał mnie całe życie. Jak się ocknąłem, chodziłem za nim ze łzami w oczach i przepraszałem przez okrągły tydzień. Wtedy zdecydowaliśmy się wysłać mnie do lekarza, który podjął odpowiednie leczenie, żeby mi pomóc. Wszystko było dobrze, gdy brałem tabletki do czasu, aż mój lekarz umarł. Nie chciałem iść do kolejnego, bo wtedy już by mnie zgarnęli do wariatkowa. Ostatni rok studiów praktycznie cały przebalowałem. Przychodziłem na wykłady nawet tego nie pamiętając, lub byłem tak naćpany, że mówiłem do profesora, że nie mam zamiaru dla niego pracować i co wykład się z nim o to wykłócałem. Poznałem raz w klubie piękną kobietę, która bardzo cię przypominała, a ja całkowicie nawalony, byłem wręcz pewny, że to ty. Przespałem się z nią bez zabezpieczenia a pięć miesięcy później napisała do mnie, że jest w ciąży, a ja jestem skończonym dupkiem i kretynem. Wkurzyłem się wtedy, nie chciałem tego dziecka i groziłem jej, że jak go nie usunie to zabije całą dwójkę. Dziewczyna była uparta i wytrzymała do końca ciąży. Kiedy rodziła, ja wymiotowałem przy drzwiach sali. Do samego końca miała nadzieję, że dziecko będzie bardziej podobne do niej. Tak się jednak nie stało, a ona przez moje grożenie przez cztery miesiące, znienawidziła Mei całkowicie. Zaczęła krzyczeć, że mam to zabrać, że nie chce wychowywać kolejnego szatana. Pewnie domyślasz się, że kiedy przywiozłem do ojca " pamiątkę " nie był zadowolony. Nie wychodziłem wtedy przez tydzień ze swojego pokoju, rozpamiętując chwile, które tam z tobą spędziłem. Przez całe siedem dni nic nie jadłem, nie odsłaniałem okien, nie miałem kontaktu ze światem zewnętrznym, a kiedy w końcu się wysnułem, mój ojciec prawie dostał zawału. Byłem wrakiem człowieka. Pomógł mi przez pierwsze miesiące. Spotkałem się z matką Księżniczki. Prawie ją pobiłem, każąc wracać do mnie i dziecka. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że muszę przestać, że tak nie można. Muszę żyć dla tego dziecka, bo przecież byłem dla niego w tamtym czasie całym światem. Ledwo wiązałem koniec z końcem, pracując po dwadzieścia godzin dziennie, a później zasypiałem z małą w ramionach. Do czasu, aż znalazłem porządną pracę, tutaj. Najpierw mieszkałem sam, podejmując trudną decyzję o zostawieniu dziecka z ojcem a kiedy się dorobiłem, w końcu mogłem ją zobaczyć. Zawsze była dla mnie najważniejsza i dbałem o jej dobro. Żeby miała czyste ubranka, nie płakała z głodu, czy ząbkowania. Musiałem pogodzić pracę z opieką nad maluszkiem. Zacząłem spotykać się z sekretarką, której obecność mojej córki bardzo przeszkadzała i ciągle chciała się jej pozbyć. Tego wieczora, kiedy zostawiła ją pod sklepem i odjechała... Ledwo się powstrzymałem ale skończyło się tylko na wypchnięciu z mieszkania. Chwilę zajęło mi uspokojenie nerwów i gdy zacząłem na nowo trzeźwo myśleć, zapukałeś do drzwi, dostarczając mi moje oczko w głowie. Przepraszam. Staram się nad tym panować, naprawdę. Ale nie jest to dla mnie łatwe. Leki zdecydowanie by pomogły ale nie mogę zostawić mojej Księżniczki samej. Muszę być silny dla niej, nie mogę jej opuścić, bo ma tylko mnie. - Słuchałem w ciszy, obserwując, jak łzy spływają po jego policzkach a dłonie drżą. Pociągnął nosem, chwilę później biorąc głębszy oddech. Wytarł twarz rękawem bluzy, zakrywając usta. Czułem, jak trzęsie nogą pod stołem, kiedy patrzył w jeden punkt na ścianie. Splótł palce na tyle głowy, pochylając ją, by zaraz oprzeć czoło o stół. Trzęsienie nabrało intensywności. Obserwowałem, jak co chwila przygryza dolną wargę, która zapewne zaraz zacznie krwawić. I nie pomyliłem się. Zerwał się, prawdopodobnie wyczuwając metaliczny posmak w ustach. W ciszy pocałowałem go w ugryzienie, zaraz podając mu chusteczkę.

- Jestem tu dla ciebie. Już nigdzie nie ucieknę, zaczniemy wszystko od nowa, dobrze? Dam ci jeszcze jedną szansę ale jak się zatracisz to wiedz, że mam własne sposoby, żeby cię uspokoić ale niekoniecznie będą przyjemne dla ciebie. Damy radę, słyszysz? Nie zostawię cię. - Złapałem jego dłonie w swoje i ucałowałem je, wyczekując jakiejkolwiek reakcji, która nie nadeszła. Jeszcze raz podzieliłem się moimi myślami. Roztrzęsiony mężczyzna przytulił mnie i chyba nie miał zamiaru puszczać. Gładziłem jego włosy, uspokajając go a następnie przeniosłem się z nim do sypialni czekając, aż zmęczony zaśnie od nadmiaru emocji. Musiałem sobie wszystko poukładać ale byłem pewny, że chcę z nim zostać. Nie jestem już tamtym głupim nastolatkiem i poradzę sobie z rozjuszonym rudowłosym. Nieraz to robiłem chociaż miałem cichą nadzieję, że to już się nie powtórzy. - Będziemy nad tym pracować - Wyszeptałem, przymykając oczy. Wiedziałem, że jest ze mną szczery. I miałem wielką nadzieję, że tym razem nam wyjdzie i będziemy razem szczęśliwi.

Ale czy na pewno?

The end.

Te błękitne oczy... IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz