Było późno tej jednej, konkretnej piątkowej nocy i Louis z Harrym leżeli w łóżku Harry'ego. Księżyc świecił jasno i przebijał się przez okno, drzewa szelestały na wietrze. Była to pierwsza noc od tygodni, gdy klimatyzacja nie była potrzebna.
Głowa Harry'ego leżała na nagiej klatce piersiowej Louisa i Louis kreślił wzorki i kształty wzdłuż kręgosłupa Harry'ego, kochając sposób w jaki drżał za każdym razem, gdy przejechał swoim palcem właśnie tak.
- Na naszej pierwszej randce, powiedziałeś mi, że byłeś mną zainteresowany od jakiegoś czasu.
Harry wysunął się z ramion Louisa i oparł się o łokcie. Nawet w ciemności Louis mógł dostrzec jak przewraca oczami. Dokładnie wiedział dokąd Louis z tym zmierzał. - Tak.
- I potem znowu nad jeziorem, wymigałeś się od powiedziania ile trwała 'chwila', do pewnego stopnia, ale nie do końca.
Harry spuścił wzrok i potem z powrotem go uniósł. - Tak przypuszczam.
Louis gapił się na niego, czekając na odpowiedź. Kiedy nie nadeszła, spytał, drocząc się - czy kiedykolwiek powiesz mi jak długo do mnie wzdychałeś?
Kwaśna mina Harry'ego była figlarna. - Nie wzdychałem.
- Co tylko powiesz - przerwał. - Po prostu mi kurwa powiedz, Styles.
Obaj milczeli przez kilka chwil. Harry w końcu opadł na materac, płasko kładąc się na plecach. - Boże, jesteś nieugięty. Najwyraźniej nigdy nie odpuścisz - ale Louis wiedział, że nie był tak naprawdę podirytowany. - Louis, nie chcę żebyś się w tym czegoś doszukiwał, albo myślał, że jestem szalony, albo że byłem okropnym przyjacielem dla Christophera, okej?
Louis przekręcił się i spojrzał na Harry'ego. Ale Harry nie nawiązywał z nim kontaktu wzrokowego. - Co masz na myśli? - spytał.
Harry odchrząknął. - To znaczy... to znaczy dziesięć lat.
- Dziesięć lat?
Przytaknął. - Tak.
- Dziesięć lat czego? - potem, Louis wszystko zrozumiał. - Harry, masz na myśli, że ty... od liceum? - czuł, jakby nie mógł nic przełknąć.
Harry potarł oczy. - Około. Tak.
- Czy Chris wiedział? - było wszystkim, o czym mógł pomyśleć by zapytać.
Wziął głęboki wdech. - Boże, nie. To znaczy, kiedy się poznaliście, droczył się ze mną, bo chciałem się często się z tobą spotykać. Zgaduję, że byłem trochę oczywisty na początku. Ale jak tylko dowiedziałem się, że jesteście razem, wyłączyłem to. W większości. Potem nigdy więcej o tym nie rozmawialiśmy. I to było to.
Louis przełknął slinę. - Ale dziesięć lat... Naprawdę?
Harry jęknął. - Możemy przestać? To żenujące.
- Tak, dla ciebie.
Zaśmiał się. - Zamknij się.
Ponownie zapadła cisza. Louis przesunął się i położył głowę na nagiej klatce piersiowej Harry'ego. Jego serce biło spokojnie. Było to kojące. - Nie sądzę, że to działałoby tak dobrze, jeśli najpierw nie bylibyśmy najlepszymi przyjaciółmi przez tak długi czas - wyszeptał. Sięgnął pod pościel i odnalazł dłoń Harry'ego. Instynktownie Harry złączył ze sobą ich palce i ciasno ścisnął. - Bo wciąż jesteś moim najlepszym przyjacielem. Ale teraz, jesteś po prostu... Jesteś wszystkim.
- Lou - odszepnął Harry. Pocałował go w ramię. Louis myślał, że mógłby powiedzieć coś jeszcze, ale nie zrobił tego.
Uniósł wzrok na Harry'ego i zamrugał. - Myślę, że tak trochę cię lubię - powiedział, głos wciąż zciszony.
CZYTASZ
Tug-of-War /larry tłumaczenie pl/
FanficMąż Louisa nagle umiera i zostaje on pozostawiony z niczym. Cóż, nie do końca. Ma Harry'ego. I bernadryna o imieniu Link, którego zostawił mu jego zmarły mąż. Louis opiekuje się Linkiem i Harry opiekuje się Louisem. Wszystko jest okej, dopóki nagle...