2.1

4.8K 300 285
                                    

Następnego poranka Louis obudził się wcześniej niż zazwyczaj, prawdopodobnie przez dzielenie łóżka. Nie dzielił łóżka od lat.

Ostrożnie rozciągnął się, by nie obudzić Harry'ego i sięgnął po butelkę z wodą stojącą na stoliku nocnym. Wiedział, że jego oddech był okropny, mógł to poczuć, ale myśl o wstaniu spod tych koców by wyszczotkować zęby była niemalże śmieszna. W zamian z powrotem się położył twarzą do Harry'ego i obserwował jak jego klatka piersiowa równo unosi się i opada.

W liceum Harry i Louis przez cały czas u siebie nocowali, czasami z Chrisem i czasami bez niego. Spali w malutkim pokoju Harry'ego, ściśnięci razem na łóżku, albo w piwnicy Louisa, gdzie mogli rozłożyć się na starych, brudnych kanapach, które jego rodzina nabyła przez lata. Ale budzenie się obok Harry'ego nigdy nie było takie jak to. Zawsze było platoniczne, nigdy nic więcej oprócz przyjaciół mających zwykłe nocowanie. Ale to było czymś całkowicie innym. Ciało Louisa już było wypełnione potrzebą dotknięcia Harry'ego, by ponownie go posmakować. 

Kiedy byli młodsi, Louis budził się myśląc jestem głodny, albo muszę siku, albo Harry, wstawaj do kurwy. Teraz jedyną rzeczą przepływającą przez jego myśli było uprawiałem seks z Harrym, uprawiałem seks z Harrym, uprawiałem seks z Harrym i tak w kółko. 

I Chryste, seks z Harry był tak dobry.

Przysunął się bliżej Harry'ego i położył swoją dłoń na jego klatce piersiowej. Jego serce równomiernie biło pod jego dłonią. Louis pocałował ramię Harry'ego, jego szyję, szczękę, przejeżdżając palcem w górę i w dół jego nagiej klatki piersiowej. Harry zaczął się poruszać. 

Louis ponownie pocałował jego ramię i Harry otworzył jedno oko. - Cześć - wyszeptał Louis. Ponownie położył dłoń na jego klatce piersiowej. Jego serce już nie było tak spokojne. Szalenie biło.

- Hej - odszepnął. Potem przysunął się, by spotkać Louisa w pocałunku, który był o wiele za głęboki jak na zwykłe, poranne przywitanie. Louis natychmiastowo je przyjął, brzydki oddech i to wszystko.

Nie było to gorączkowe jak zeszłej nocy, ale było równie poważne, tak samo namiętne. Dłonie Harry'ego gładziły włosy Louisa, paznokciami drapiąć jego czaszkę i Louis przybliżył się do jego dotyku, kochając sposób w jaki to było czuć. Harry całował go głęboko, językiem przebiegając po jego dolnej wardze, okazjonalnie ją przygryzając, sprawiając że Louis jęczał przez to jak gorące to było.

Kiedy poczuł jak dłoń Harry'ego zaczyna wędrować po jego ciele, rozłożył swoje nogi, zastanawiając się jak zrobił się tak twardy w tak szybkim czasie. Harry zsunął jego bokserki i pewnie złapał penisa Louisa, kciukiem przejeżdżając po główce, powoli mu obciągając. Oddech Louisa przyspieszył, zbyt bezbronny z rana, by Harry tak na niego patrzył, tak cholernie intensywnie. 

Nie rozmawiali tak jak poprzedniej nocy; to nie tak, że Louis nie mógł znaleźć słów, ale raczej czuł jakby się nimi dławił, niezdolny do ruchu pod ciepłem dotyku Harry'ego i swoim własnym nierównym oddechem. 

Louis zamknął swoje oczy, kiedy Harry zaczął przejeżdżać wargami po śladzie, który zostawił poprzedniej nocy na jego szyi, dłoń wciąż pracowała na jego penisie. Uniósł swoje biodra przez to uczucie, niezdolny się powstrzymać. 

- Lou - wymamrotał w jego szyję Harry.

Louis przełknął. - Harry - jego głos był o wiele bardziej nierówny, niż tego chciał. 

Harry zdjął swóją dłoń z penisa Louisa i sięgnął w dół, jego palec wsunął się pomiędzy pośladki Louisa. Pozostawił go tam, nie ruszając nim. - Jesteś obolały?

Tug-of-War /larry tłumaczenie pl/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz