5

1.3K 64 4
                                    

-Lloyd-

Właśnie dojechałem do zamku mojego narzeczonego. 

Kiedy karoca zatrzymała się ujrzałem wielki, bogato zdobiony zamek. Służący tego zamku zaczęli wyciągać z powozu moje rzeczy. A król, królowa oraz księżniczka Nya czekają, żeby mnie powitać. Nie widziałem jeszcze tylko księcia Kai'a.

Właśnie w tej chwili przez wrota wyszedł wysoki szatyn, z fryzurą jeża. To chyba on.
Bałem się wyjść z karocy.
Po dłuższej chwili podszedł do karocy i otworzył drzwi. W tej chwili widzę najpiękniejsze oczy na świecie, czerwone jak krew. O nie, chyba się czerwienie. Chłopak podał mi dłoń, a ja nieśmiało podałem mu swoją. Pomógł mi wyjść z karocy i zaczął mnie prowadzić do reszty królewskiej rodziny. 

-Witamy cię w naszych skromnych progach.- powiedział król.

-Możesz czuć się jak w domu- powiedziała  królowa.

-Jestem Ray, to May, a to jest nasza córka Nya. I... chyba naszego syna nie muszą ci przedstawiać. 

- N-nie trzeba. Jestem Lloyd, w-wasza w-wysokość.- czemu zaczynam się jąkać!?

- Kai, skarbie mógłbyś zaprowadzić Lloyd'a do jego komnaty?

Chłopak bez słowa kiwnął głową na "tak" i weszliśmy do zamku.
Na wejściu przywitały mnie piękne widoki.
Schody zrobione z marmuru, ściany pomalowane w ciepłe odcienie, dębowe podłogi oraz piękny kryształowy żyrandol.

-łał.- ups. Nie mogłem się oprzeć.

- Podoba ci się?- spytał męskim zachrypniętym głosem.

- Tak. Wasz zamek jest piękny już na wstępie. To co dopiero, jak zwierzę wszystkie zakamarki.- szatyn lekko się zaśmiał.

Po krótkiej wymianie zdań zaczęliśmy się wspinać po schodach. Nienawidzę schodów. Na górze w korytarzu po prawej stronie. Ostatnie drzwi na lewo, była moja komnata.
Szatyn otworzyły drzwi i wpuścił mnie jako pierwszego. Jak tam weszłem prawie się popłakałem. Komnata wyglądała prawie identyczne jak w moim królestwie.

- Podoba ci się?

- Jest przepiękna.

- Za nie długo służący przyniosą twoje rzeczy. Jak będziesz czegoś potrzebował pociągnij za ten sznur. Wtedy twoje służki przyjdą. A teraz może lepiej odpocznij po takiej drodze.
Podszedł do mnie, wzioł moją rękę i mnie w nią pocałował (😍).
Wyszedł z mojej komnaty. I…

........……………………………………………......

Wróciłam!

Nie wiem co ile będą rozdziały, ale na pewno nie miesiąc.

Niechciane małżeństwo-NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz