Szczęście było ulotne, jak płatki śniegu, rozwiane daleko przez podmuch wiatru. Żadne nie jest takie samo. Trudno je znaleźć, łatwo stracić.
Wszystko było tylko grą, niewinną, śmieszną i dziwną. A za oknem padał deszcz. Nie wiedzieć dlaczego o tej porze wrócił do domu. Znacznie zmęczony, wiecznie chodził korytarzem wspomnień. Ramki na zdjęcia, obrazki i kartki, pełno rupieci i chłodu. Przeleciał szybko by znaleźć się w swoim pokoju, który o dziwo był ich pokojem. Tym, w którym tak dużo spędzali czasu.
Puste pudełka po narzędziach walały się po podłodze. Pozbierał pośpiesznie każde na stolik, o dywan się potykając. Wrócił do naprawiania sprawy, przysiadł przy swoim łóżku, a w myślach tylko jeden brzmiał głos: "Pogubiłeś się". Trzasnął okładką o podłogę. List pomięty wyrzucił, zanim odzyskał nadzieję, że tamta do niego wróci na każde jego życzenie. Byle powód podrzucił, ale już było po wszystkim. Rozmawiać z nim nie chciała, a on dalej chlał Whisky. "Jesteś tym samym człowiekiem, nie wiesz co robić" - głos odezwał się znowu. Pijany wykrzyczał w odbicie "A niech cię!", wziął butelkę, rozbił lustro.
Przyszła do domu wieczorem, zastała go w dziwnym stanie. Spojrzał, wstał i zabrał płaszcz. Wyszedł i ją zostawił, jak starą, zużytą szmatę.
Wiedział, że nie wie czego chce. Był sam na tym świecie. Przez swoją niepewność do życia, sam zakatował siebie.
CZYTASZ
Story of the night
RandomNic nowego. Wymyślone krótkie opowiadania o różnej tematyce, głównie życiowe, nadprzyrodzone, wszystkie z głowy, pisane pod natchnieniem, z nudów.