Louis jeszcze kilkanaście minut zachwycał się gazetą, po czym stwierdził, że musi jechać do specjalisty, żeby się upewnić, że to oryginał. Kimkolwiek ten specjalista był. Harry naprawdę nie wnikał.
W końcu włączyli jakiś horror w telewizji i rozsiedli się z pizzą i herbatą, bo żaden z nich nie miał ochoty na alkohol. Film jednak nie był w centrum ich zainteresowania przez długi czas, bo w pewnym momencie zeszli rozmową na temat ślubu.
- Już nie mogę się doczekać, żeby powiedzieć jej "a nie mówiłem" - stwierdził Harry, nawiązując do jego przekonywania dziewczyny do ślubu.
- Nie mam pojęcia, dlaczego tyle zwlekała.
- Jak to się w ogóle stało, że są razem? - zapytał brunet, podciągając nogi na kanapę.
- W sumie to spiknęli się krótko po skończeniu studiów. Dwa czy trzy miesiące później wyjechała na tydzień do Manchesteru, a jak wróciła to przywiozła go ze sobą. Nie mogłem się do niego przekonać, ale chyba to było tylko zależne od tego, że ona była moją młodszą siostrą i żaden facet nie był zbyt dobry. Ale potem poszliśmy na mecz i okazało się, że nie jest zły. Wpasował się w rodzinę prawie tak naturalnie jak ty.
Harry uśmiechnął się i cieszył się, że w pokoju było na tyle ciemno, że Louis nie mógł zauważyć jak różowe stały się jego policzki. To był powód, dla którego tak bardzo bał się nocować u Louisa. Leciał na niego i nie dało się tego ukryć, a spędzając z nim tyle czasu sam na sam tylko docierało do niego, że uczucia nie osłabły, nawet mimo tylu lat. Żałował, że nie jest otwarty na tyle, żeby coś mu zasugerować.
- A teraz jesteśmy tuż przed jej ślubem.
- Już widzę komentarze jutro, że moja młodsza siostra wychodzi za mąż, a ja nadal nie - przewrócił oczami i przechylił kubek, wypijając resztę herbaty.
- Wiesz, wbrew wszystkiemu to jest dość ciekawe.
- Co?
- No to, że nikogo nie masz. Nie jesteś najgorszą partią.
- Powiedział Harry Styles.
- Nie jestem pewien czy miał to być komplement, dlatego zostawię to bez komentarza. Ale serio. Jesteś całkiem przystojny, inteligentny i zdarza ci się być zabawnym, więc naprawdę nie rozumiem dlaczego nikogo nie masz.
- Chyba po prostu nie spotkałem jeszcze nikogo odpowiedniego.
- Wiesz, że książę na białym koniu nie istnieje, prawda? - zapytał, co było absurdalne, bo to on był większym romantykiem, czekającym na partnera idealnego.
- Ale jakiś książę z koniem napewno się znajdzie.
- Boże, jesteś straszny! - uderzył go w ramię na ten wyraźny podtekst.
- Chyba wolałem jak mnie komplementowałeś.
- Zmieniłem zdanie - uśmiechnął się i spuścił wzrok na swoje stopy. - I żartowałem z tym że jesteś zabawny, twoje poczucie humoru ssie.
- Oh, bo się zarumienię - zaczął wahlować ręką przy twarzy w aktorskim geście, na co Harry przewrócił oczami. - I wybacz, ale moje poczucie humoru i tak bije twoje na głowę.
- Nie wydaje mi się.
I przez kolejne pół godziny nawzajem opowiadali sobie najgłupsze dowcipy, jakie obaj znali. To było dla nich tak naturalne, jakby spędzali w ten sposób wszystkie wieczory. I Harry szczerze mówiąc chciał tego.
Gdy brzuchy bolały ich od śmiechu i wyczerpały się zapasy dowcipów, położyli się na kanapie, opierając nogi na stoliku. Horror, który włączyli już dawno się skończył i teraz na ekranie był stary serial.
CZYTASZ
baby we could be enough | l.s.
FanfictionAnd it's alright Calling out for somebody to hold tonight When you're lost, I'll find the way I'll be your light You'll never feel like you're alone I'll make this feel like home ***