Harry'emu udało się ponownie usiąść kilka minut przed 22, gdy zdążył zatańczyć z Jay i chyba wszystkimi ciotkami. Zajął swoje miejsce i posłał wdzięczne spojrzenie w stronę Nialla, widząc drinka w swojej szklance.
- Jesteś najlepszy - rzucił, prawie od razu pijąc całą zawartość.
Muzyka ucichła, a znajomy głos zabrzmiał w głośnikach.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale jako starszy brat panny młodej muszę - powiedział Louis, stojący przy mikrofonie z kieliszkiem szampana.
Harry usiadł wygodniej rzucając szybkie spojrzenie w stronę poddenerwowanej Lottie, ale niemal od razu wrócił nim na Louisa. Nie mógł się doczekać, co powie, bo przemowa Louisa była owiana tajemnicą i nikt nie miał pojęcia co zamierza, a znając Louisa Tomlinsona to może być wszystko.
- Gdy moja siostra ze swoim narzeczonym zaczęli planować ślub, Sam poprosił, abym był jego drużbą, a ja nie byłem zachwycony szczerze mówiąc, bo nie znoszę garniturów, a taka pozycja zobowiązuję. Ale zgodziłem się, a potem poproszono mnie o toast. Mnie. Ludzie, którzy mnie znają wiedzą, że jestem beznadziejny w takich rzeczach, ale jako dobry brat próbowałem. Poddałem się miesiąc temu, gdy miałem dwa zdania. Postanowiłem jednak zrobić coś, żeby ten wieczór był dla waszej dwójki specjalny, a jest jedna rzecz, w której wydaje mi się, że jestem dobry.
Wzruszył ramionami i odszedł od mikrofonu, a Harry zmarszczył brwi, zastanawiając się co zrobi. Zresztą cała sala tak miała. Odstawił kieliszek na stojący przy orkiestrze fortepian i po chwili usiadł przy nim, a Daisy prawie pisnęła.
- O Boże! - spojrzała na pozostałą część stolika. - Zamierza zagrać, a nie robił tego od podstawówki. Nie publicznie - wyjaśniła.
Harry nie mógł oderwać od niego spojrzenia. Pierwszy raz miał usłyszeć grę Louisa i nie mógł się doczekać. Oparł łokcie na stole i ułożył podbródek na dłoniach, wpatrując się w szatyna.
Louis spuścił wzrok na klawisze i Harry widział, jak bierze głęboki oddech, zanim jego palce zaczęły grać nieznaną mu melodię. Dźwięki były delikatne i brunet mimowolnie zamknął oczy, odpływając, ale otworzył je niemal natychmiast.
- Make a little conversation
so long I've been waiting
so let go of myself and feel aliveLouis Tomlinson śpiewał. I to nie był zwykły śpiew. Harry był oczarowany. Zresztą tak jak cała sala, a wszyscy wpatrywali się w drobnego szatyna.
- I was stumbling, looking in the dark
with an empty heart
but you say you feel the same
coud we ever be enough?
baby we could be enough.Harry nawet nie zarejestrował momentu, w którym jego oczy zaszkliły się, ale szybko przetarł je dłonią, żeby nic nie zaburzało widoku Louisa. Miał wrażenie, że wszystkie światła dookoła przygasły i widział tam tylko jego. Szatyn nie podnosił wzroku z klawiszy, a Harry wiedział, że to nie dlatego, że bał się że się pomyli. Widział emocje, jakie z siebie wyśpiewywał, mały uśmiech, że jego siostrzyczka jest szczęśliwa i widział też łzę, która spłynęła w dół jego policzka.
- And it's alright
calling out for somebody to hold tonight
when you're lost, I'll find the way
I'll be your light
You'll never feel like you're alone.Mimo że bardzo nie chciał musiał spojrzeć na Lottie, która zapłakana, ale uśmiechnięta siedziała wtulona w Sama, który próbował się nie rozkleić, a wzrok tej dwójki wpatrzony był w chłopaka. Harry miał wrażenie, że połowa osób płakała. I nie dziwił im się.
Wrócił wzrokiem na Louisa, ocierając oczy i ich spojrzenia się spotkały. Louis podniósł głowę i spojrzał na niego, a w brzuchu Harry'ego wybuchły fajerwerki, jakby był sylwester na Times Square. Ale nie przeszkadzało mu to, dopóki te niebieskie oczy na niego patrzyły. I przez krótki moment przez jego myśl przeszło, że może nie jest mu całkiem obojętny.
- I'll make this feel like home.
Louis skończył śpiewać i sięgnął po kieliszek i powiedział do mikrofonu.
- Za Lottie i Sama.
Przez salę przeszły brawa i gwizdy, gdy ludzie wznosili toasty, a po chwili Lottie przebiegła i wtuliła się w swojego brata, który mocno objął ją ramionami i pocałował w czoło. Dziewczyna coś powiedziała, na co Louis się zaśmiał, a po chwili objął Sama.
- To było mocne - powiedziała Daisy - wycierając delikatnie policzki. - Louis nie grał, a zwłaszcza nie śpiewał publicznie od momentu, w którym odszedł dziadek, bo to on go nauczył i mówił, że to mu go przypomina. W dodatku ta piosenka. Nie znam jej.
- Sam ją napisał - powiedział cicho Harry. Nie rozmawiał z nim na ten temat, ale był pewien, że tak było.
- Louis jest najlepszym starszym bratem - powiedziała Hailee, wydmuchując nos, gdy Niall pocierał jej ramię.
Harry spuścił wzrok na moment, po czym dopił swojego drinka i rozejrzał się dookoła, gdzie ludzie już wrócili na parkiet, pozbywając się w tańcu promili. Poczuł rękę na swoim udzie i podniósł wzrok na Phoebe. Dziewczyna rzadko z nim rozmawiała, była bardziej zamknięta niż jej siostra.
- Harry, mogę cię o coś zapytać? - powiedziała cicho tak, żeby tylko on mógł ją usłyszeć.
- Oczywiście. Tutaj czy chcesz wyjść?
- Możemy? - zapytała, zerkając w stronę wyjścia, a Harry bez słowa wstał i po chwili siedzieli na małej ławeczce pod drzewem.
- O co chodzi?
- Po prostu... - zaczęła wyłamywać sobie palce, a Harry zdążył już zauważyć, że to był ich rodzinny nawyk, gdy się denerwowali - chyba się zakochałam.
- To świetnie - powiedział z uśmiechem, ale kąciki jego ust opadły, gdy zobaczył, że to nie wszystko.
Dziewczyna spojrzała na niego i Harry chyba pierwszy raz widział ją tak zrezygnowaną.
- Jak zorientowałeś się, że wiesz... wolisz chłopców? - zapytała, a Harry mógł poczuć do czego zmierza ta rozmowa.
- Chyba zawsze to czułem, nigdy nie zwracałem uwagi na dziewczyny, a jak już jakąś pocałowałem to nic nie czułem, trochę mnie to odrzucało jeśli mam być szczery. Wydawało mi się, że coś jest ze mną nie tak, gdy chłopcy w klasie gadali o tym jak dziewczyny z grupy dojrzewają, ale mnie te tematy w ogóle nie interesowały. Nie widziałem w tym nic pociągającego.
- Bo ja... boję się że mogę lubić dziewczyny.
- Czemu się tego boisz?
- Nie wiem - spuściła głowę, a Harry wziął ją w ramiona - wiem, że Louis jest gejem, ale on jest dorosły i to wszystko...
- Wiek nie definiuję w kim ulokujesz swoje uczucia. Nie ma zasady, że musisz być hetero aż nie dorośniesz. Po drugie, Louis był gejem odkąd go znam, a z tego co wiem ujawnił się waszej mamie mając 16 lat.
- Myślisz, że będą mnie traktować tak samo, jeśli okaże się, że wolę dziewczyny?
- Pheephee, jesteś cudowną osobą. Miłą, uczynną, kochaną, a w dodatku masz najlepszą rodzinę na świecie, która będzie cię wspierać nie ważne kogo pokochasz, ważne żeby w granicy rozsądku. Uwierz mi, że to jaką płeć wolisz nie ma na to żadnego wpływu. Jasne, że w twoim życiu pojawią się ludzie z klapkami na oczach, którym nie będzie się to podobało, ale to twoje życie, nie ich. To od ciebie zależy co zrobisz, z kim się zwiążesz. Musisz podnieść głowę i pokazać, że nie wstydzisz się tego kim jesteś. Seksualność nie definiuję kim jesteś, tylko to jak traktujesz innych ludzi.
Dziewczyna patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami i łzami na policzku, które chłopak starł.
- Już wiem, dlaczego wszyscy tak cię kochają.
Harry zaśmiał się i przytulił ją jeszcze raz.
- W razie czego wiesz gdzie mnie szukać, masz mój numer, więc nie wahaj się zadzwonić w każdej chwili.
- Dziękuję, Harry. Naprawdę.
- Do usług.

CZYTASZ
baby we could be enough | l.s.
FanfictionAnd it's alright Calling out for somebody to hold tonight When you're lost, I'll find the way I'll be your light You'll never feel like you're alone I'll make this feel like home ***