Harry leżał w łóżku już pół godziny, po prostu patrząc w sufit. Zasnął w momencie, w którym przyłożył głowę do poduszki, chcąc zapomnieć o tym fatalnym wieczorze. Zasypiając miał nadzieję, że nie będzie niczego pamiętał, ale w momencie w którym otworzył oczy rano jęknął głośno, nadal mając w pamięci ostatnie słowa Louisa.
Starał się opóźnić swoje zejście na dół tak bardzo jak mógł, ale nie słyszał żadnego dźwięku z pozostałej części domu, więc domyślił się, że reszta jeszcze śpi. Jednak dokładnie po 48 minutach bezsensownego leżenia wstał i po naciągnięciu na nogi starych spodenek koszykarskich ruszył na dół, starając się nikogo nie obudzić.
Wstawił wodę na kawę dla siebie i zabrał się za robienie ciasta na naleśniki, chcąc być uprzejmym gospodarzem. Wyjął też tabletki na ból głowy i zostawił na blacie, wiedząc że Lottie umiera nawet po minimalnej ilości alkoholu. W radiu leciała akurat nową piosenka Linking Park i nie mógł się powstrzymać przed nuceniem jej, kiedy kroił owoce.
– Czuję się jak bym była z powrotem na studiach – usłyszał za sobą głos Lottie, a po chwili małe dłonie objęły go w pasie.
– Znowu masz kaca?
– To też, ale zawsze robiłeś naleśniki kiedy się pokłóciliśmy albo coś przede mną ukrywałeś.
– Wcale nie. Znaczy, być może, ale dzisiaj chciałem być po prostu miły. To źle?
– Nie, gotujesz dla mnie, więc zdecydowanie nie. Z przyjemnością kontynuowałabym tą super rozmowę, ale łeb mi pęka.
– Herbaty? – zapytał podając jej tabletki i wodę, a ona posłała mu wdzięczne spojrzenie.
– Jesteś aniołem.
– Pij i nie wymyślaj.
Wylał pierwsza porcję na patelnię i wstawił wodę.
– Louis jeszcze śpi?
– Już nie, ale stwierdził, że pościel ładnie pachnie i jeszcze poleży. Naprawdę nie wiem jak on wstaje na zajęcia na 7 rano.
– Myślę, że tak jak ty wstawałaś do szkoły.
– Pewnie tak.
– Wyspałaś się? – zapytał, patrząc jak kładzie głowę na stole, jakby wypiłaś wczoraj przynajmniej dwa litry wódki.
– O tak, nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze spałam.
– Polecam się na przyszłość – powiedział, stawiając przed nią talerz z naleśnikiem.
– Jeśli będę miała takie śniadania to skorzystam.
– To brzmi jak wykorzystywanie – powiedział, kierując w jej stronę łopatkę.
– Czuję naleśniki – powiedział Louis, wchodząc do kuchni, ubrany jedynie w spodnie dresowe z rozczochranymi włosami. – Cześć wam.
Usiadł obok Lottie, a Harry od razu podał mu porcję,unikając jednak z nim kontaktu wzrokowego.
– Chcesz kawy? Herbaty? – zapytał, wstawiając wodę.
– Herbata byłaby super – przytaknął i wziął się za śniadanie. – To są najlepsze naleśniki, jakie kiedykolwiek jadłem.
– Dzięki – uśmiechnął się i odwrócił przodem do nich, opierając się o blat. – Pomyślałem sobie, że możemy się przejść, a ja pokazałbym wam okolicę, co wy na to?
– Jestem za.
– Ja też, muszę się tylko ogarnąć i będę gotowa.
– Wyglądasz tragicznie, Lotts – powiedział Lou, a dziewczyna w odpowiedzi uniosła środkowy palec tuż przed jego twarzą.
CZYTASZ
baby we could be enough | l.s.
FanfictionAnd it's alright Calling out for somebody to hold tonight When you're lost, I'll find the way I'll be your light You'll never feel like you're alone I'll make this feel like home ***