4.

607 48 5
                                    

Harry leżał w łóżku już pół godziny, po prostu patrząc w sufit. Zasnął w momencie, w którym przyłożył głowę do poduszki, chcąc zapomnieć o tym fatalnym wieczorze. Zasypiając miał nadzieję, że nie będzie niczego pamiętał, ale w momencie w którym otworzył oczy rano jęknął głośno, nadal mając w pamięci ostatnie słowa Louisa.

Starał się opóźnić swoje zejście na dół tak bardzo jak mógł, ale nie słyszał żadnego dźwięku z pozostałej części domu, więc domyślił się, że reszta jeszcze śpi. Jednak dokładnie po 48 minutach bezsensownego leżenia wstał i po naciągnięciu na nogi starych spodenek koszykarskich ruszył na dół, starając się nikogo nie obudzić.

Wstawił wodę na kawę dla siebie i zabrał się za robienie ciasta na naleśniki, chcąc być uprzejmym gospodarzem. Wyjął też tabletki na ból głowy i zostawił na blacie, wiedząc że Lottie umiera nawet po minimalnej ilości alkoholu. W radiu leciała akurat nową piosenka Linking Park i nie mógł się powstrzymać przed nuceniem jej, kiedy kroił owoce.

– Czuję się jak bym była z powrotem na studiach – usłyszał za sobą głos Lottie, a po chwili małe dłonie objęły go w pasie.

– Znowu masz kaca?

– To też, ale zawsze robiłeś naleśniki kiedy się pokłóciliśmy albo coś przede mną ukrywałeś.

– Wcale nie. Znaczy, być może, ale dzisiaj chciałem być po prostu miły. To źle?

– Nie, gotujesz dla mnie, więc zdecydowanie nie. Z przyjemnością kontynuowałabym tą super rozmowę, ale łeb mi pęka.

– Herbaty? – zapytał podając jej tabletki i wodę, a ona posłała mu wdzięczne spojrzenie.

– Jesteś aniołem.

– Pij i nie wymyślaj.

Wylał pierwsza porcję na patelnię i wstawił wodę.

– Louis jeszcze śpi?

– Już nie, ale stwierdził, że pościel ładnie pachnie i jeszcze poleży. Naprawdę nie wiem jak on wstaje na zajęcia na 7 rano.

– Myślę, że tak jak ty wstawałaś do szkoły.

– Pewnie tak.

– Wyspałaś się? – zapytał, patrząc jak kładzie głowę na stole, jakby wypiłaś wczoraj przynajmniej dwa litry wódki.

– O tak, nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze spałam.

– Polecam się na przyszłość – powiedział, stawiając przed nią talerz z naleśnikiem.

– Jeśli będę miała takie śniadania to skorzystam.

– To brzmi jak wykorzystywanie – powiedział, kierując w jej stronę łopatkę.

– Czuję naleśniki – powiedział Louis, wchodząc do kuchni, ubrany jedynie w spodnie dresowe z rozczochranymi włosami. – Cześć wam.

Usiadł obok Lottie, a Harry od razu podał mu porcję,unikając jednak z nim kontaktu wzrokowego.

– Chcesz kawy? Herbaty? – zapytał, wstawiając wodę.

– Herbata byłaby super – przytaknął i wziął się za śniadanie. – To są najlepsze naleśniki, jakie kiedykolwiek jadłem.

– Dzięki – uśmiechnął się i odwrócił przodem do nich, opierając się o blat. – Pomyślałem sobie, że możemy się przejść, a ja pokazałbym wam okolicę, co wy na to?

– Jestem za.

– Ja też, muszę się tylko ogarnąć i będę gotowa.

– Wyglądasz tragicznie, Lotts – powiedział Lou, a dziewczyna w odpowiedzi uniosła środkowy palec tuż przed jego twarzą.

baby we could be enough | l.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz