- Znalazłeś go - usłyszał Philip z góry. Nie musiał długo czekać na Cassie. Dziewczyna po zaledwie kilkudziesięciu sekundach pojawiła się na niebie, a chwilę potem wylądowała obok niego.
- Usłyszałaś czy zobaczyłaś mój znak? - zapytał z ciekawości.
- Obie opcje.
- Czyli mój głos powrócił - ucieszył się, mając już stuprocentową pewność.
Cassie bez zastanowienia postawiła krok naprzód z zamiarem sięgnięcia po kamień. Bariera wokół niego była niewidoczna, ale zdecydowanie odczuwalna. Niestety ona o tym nie wiedziała.
- Cas, stój - powstrzymał ją Philip. Blondynka cofnęła rękę i odwróciła się do niego z pytającą miną. - Nie w tej postaci.
- Żartujesz sobie? Jako powietrze mam niechwytne dłonie.
- W takim razie możesz stracić słuch lub go uszkodzić.
Na twarzy Cassie pojawił się lęk. Nie chciała ryzykować swojego zdrowia, chociaż i tak już narażała życie. Wiedziała jednak, że nikogo innego poza nimi tutaj nie było, więc ktoś i tak ucierpi. Widziała niepokój Philipa, który jawił się w postaci nerwowego tiku drapania za uchem i ciężkiego oddychania. Nie był w dobrym stanie. Poprzedni kontakt z kamieniem wystarczająco go otumanił i przeraził. Musiała wziąć sprawy w swoje ręce.
A przynajmniej tak sądziła.
Bez obmyślania planu połączyła się ze swoim żywiołem i skierowała w stronę różowego Elementu. Liczyła, że jako powietrze przeniknie przez barierę niewidoczne, niewyczuwalne, bezszelestne. Nieuchwytne dla kamienia władającego dźwiękami. Zapomniała jednak, że w powietrzu także rozchodzą się fale dźwiękowe.
Nie czuła tego, ale wiedziała, że przechodziły przez jej cząsteczki wibracje. Spowalniały ją, dlatego kamień wydawał się być cały czas w tej samej odległości. Po kilku sekundach tego brodzenia w wibracjach była już pewna, że stała w miejscu. Skoncentrowała się i zmusiła wiatr do pomocy. Zawiało mocniej w kierunku Elementu, co poczuł też Philip. Cassie nabrała rozpędu i uniosła się lekko. Wibracje w końcu ustały. Siła podmuchu przerzuciła ją na drugą stronę. Wylądowała na twardej skale wulkanicznej, a gdyby nie postać powietrza, pewnie odczułaby ten upadek w wielu miejscach. Powróciła więc do bycia widzialną, żeby zasygnalizować koledze niepowodzenie. Philip podszedł do niej, żeby pomóc wstać blondynce, jednak zanim w ogóle się zbliżył, Cassie już stała na własnych nogach.
- Wszystko okej? - zapytał. Cassie chciała mu odpowiedzieć, gdy nagle przeszła wokół potężna fala dźwiękowa. Obydwoje zakryli uszy, żeby ograniczyć dopływ hałasu do siebie, ale na nic się to zdało. Ich głowy pękały z bólu. Czuli się tak, jakby właśnie wystartował obok samolot odrzutowy i nie mieli, gdzie się schować.
Tortury działy się tylko w ich głowach. W rzeczywistości na szczycie wulkanu panowałaby głucha cisza, gdyby nie krzyczeli z bólu. Nie byli w stanie nic zrobić, nawet wniknąć w żywioły. Hałas pochłaniał ich całą energię i uwagę, paraliżował ich umysły. Choć bardzo pragnęli się stamtąd ewakuować, nie potrafili tego zrobić.
*
Woda runęła na nich jak z wiadra. Przypominała naprawdę intensywny deszcz niczym podczas kataklizmu. W zasadzie to tak się wszyscy czuli, jakby właśnie nadchodził koniec świata.
James schował się pod roślinami, które wyrosły spod asfaltu, jednak czuł, że niebawem zgniją od nadmiaru wody. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu Mii, jednak woda bardzo ograniczyła widoczność. Nie miał pojęcia, czy w ogóle ktokolwiek znajdował się w jego pobliżu. Lało jak z cebra. Nie był w stanie nic usłyszeć poza spadającym deszczem dudniącym w ziemię. Albo raczej spadającym morzem.
YOU ARE READING
Elements 3
FantasyWiele się zmieniło od ich ostatniej wspólnej misji. Kto by pomyślał te pięć lat temu, że tak się to wszystko potoczy? Na Ziemię spadły kolejne kosmiczne kamienie, a ich potęga przewyższyła oczekiwania najśmielszych agentów L.A.S.T. Konkurencyjna org...