James trzymał się tyłu ostatniego samochodu, którym uciekali Rosjanie. Nie miał pojęcia, w którym z tych trzech wysokich, terenowych pojazdów przewożono Elements, ale stawiał na ten po środku. "Jeden do pilnowania drogi, jeden do transportu skarbu, jeden do chronienia pleców. Standardowo".
Jednak dla pewności musiał sprawdzić wszystkie.
Uruchomił widzenie w podczerwieni w swojej masce, żeby przejrzeć na wskroś każdy z samochodów. Jak na pojazdy terenowe agencji, były dość długie, przypominały małe wojskowe ciężarówki, tylko miały znacznie większe koła stworzone do jazdy po każdej nawierzchni. James musiał uważać, żeby na nie nie stanąć, w przeciwnym razie natychmiast by się zdradził. Ostrożnym, ale zdecydowanym ruchem podciągnął się i wszedł na dach samochodu, po czym rozpoczął skanowanie pojazdu. Jeden kamień, prawdopodobnie żywioł. Przeniósł swój wzrok na środkowy samochód. Kolejny kryształ, jednak emitujący inne promieniowanie. "Elektrokineza". W pierwszym pojeździe natomiast znajdował się kolejny żywioł.
"Tym razem mnie zaskoczyli, skubaniutcy", skomentował w duchu. Strategia ta była ryzykowna, ale jeżeli nie udałoby się wszystkim samochodom odjechać, to chociaż jeden kamień mógłby zostać przechwycony przez SAA. Gdyby wszystkie umieszczono w jednym pojeździe, wystarczyłoby napaść tylko ten jeden, bo pozostałe dwa to była tylko zmyłka.
- Żono moja, gdzie ty fruwasz? - zapytał przez komunikator, choć nie liczył na odpowiedź. Przyzwyczaił się, że Cassie często lewitowała między chmurami, a jeszcze częściej była powietrzem. Nigdzie jej nie widział, gdy patrzył przez zwykły wizjer. Dopiero gdy znów aktywował podczerwień dostrzegł jej sylwetkę lądującą na dachu pierwszego samochodu. Schyliła się tak, że prawie całkowicie leżała, żeby kierowca następnego wozu jej nie dostrzegł, po czym wróciła do swojej postaci.
- Znalazłeś kamienie? - usłyszał w komunikatorze.
- W każdym wozie po jednym - odpowiedział.
- Super. Biorę ten, na którym wylądowałam. Pozwól, że zachowam kamuflaż.
Te słowa oznaczały oczywiście koniec rozmowy. Wraz z wnikaniem w żywioł, wszystkie ubrania, gadżety, torby czy plecaki też się nim stawały. To dlatego nie mogli się komunikować pod postacią wiatru czy piachu.
Cassie płynnie złączyła się z powietrzem, a obserwując ją przez moment w podczerwieni, James zobaczył, jak wkrada się do środka pojazdu przez uchylone szyby. Chciała załatwić sprawę po cichu, on jednak wolał osobiście wpaść z wizytą do Rosjan.
Przykucnął przy krawędzi dachu, chwycił się rękami u góry drzwiczek, a następnie wykonał swój nowy popisowy trik, obracając się w powietrzu i przebijając szybę butami. Wleciał do środka samochodu, lądując idealnie na siedzeniu i uderzając jednocześnie jednego z agentów. Niestety, poza tym poszkodowanym miał do pokonania jeszcze trzech innych mężczyzn przydzielonych do pilnowania żywiołu. Dla niego to jednak nie był problem. Jeden z tyłu, jeden z przodu i kierowca. "Łatwizna".
Agent siedzący przy kierowcy podniósł alarm, gdy usłyszał wybite szkło. Przekazał wiadomość do innych pojazdów, więc przez ułamek sekundy James zauważył, jak inni kierowcy skorzystali z rozwidlenia drogi i się rozdzielili. Wejście smoka to jednak nie był najlepszy pomysł.
James usłyszał w słuchawce przekleństwo wypowiedziane przez jego żonę. Chyba właśnie straciła przykrywkę przez jego brawurowe zachowanie i musiała się ujawnić.
Tylni pasażerowie zamachnęli się na Jamesa siedzącego między nimi, więc on wniknął w swój żywioł, żeby uniknąć ciosu. Przez ten ruch obydwaj mężczyźni trafili siebie nawzajem. Szatyn uderzył ich swoimi potężnymi, piaskowymi pięściami, pozbawiając ich przytomności. Gdy wrócił do swojej postaci, agent z przodu strzelił do niego z pistoletu. Ponieważ James siedział do niego przodem, Rosjanin trafił go prosto w klatkę piersiową. Widząc, jak władca ziemi tylko zmarszczył czoło, gdy kula przebiła jego skórę na wylot, agentowi natychmiast zrzedła mina.
YOU ARE READING
Elements 3
FantasyWiele się zmieniło od ich ostatniej wspólnej misji. Kto by pomyślał te pięć lat temu, że tak się to wszystko potoczy? Na Ziemię spadły kolejne kosmiczne kamienie, a ich potęga przewyższyła oczekiwania najśmielszych agentów L.A.S.T. Konkurencyjna org...