Rozdział 6

945 60 2
                                    

Leżałam na dachu i patrzyłam w niebo. Czasami zerkałam w stronę okna, chciałam wiedzieć kiedy Frisk wstanie. Dzisiaj znowu ma wolne i najwyraźniej z tego korzysta bo jest jedenasta a ona jeszcze śpi. Muszę trochę poczekać, niech odpoczywa.

*Time skip*

Frisk krzątała się po pokoju, była trochę zestresowana. Zbierała swoje obrazy i zanosiła je do salonu, wyglądała jakby na kogoś czekała. Po kilkunastu minutach ktoś zadzwonił do jej drzwi. Był to dość młody mężczyzna, wyglądał mi na jakieś dwadzieścia pięć lat. Poczułam dziwne ukłucie w okolicach serca, byłam zazdrosna? Nie... Chyba nie. Ale okazało się że mężczyzna przyszedł tylko by odebrać obrazy namalowane przez Frisk, dość szczodrze jej za nie zapłacił i wyszedł. Przez cały dzień przyszło do niej jeszcze kilka takich osób, nie wiedziałam że brunetka sprzedaje swoje obrazy. Pod wieczór przyszła ostatnia osoba i dopiero on wzbudził mój niepokój. Chłopak wyglądał mi na około dziewiętnaście lat, był trochę zdenerwowany. Oczywiście Frisk przywitała go z uśmiechem i wtedy się zaczęło. Chłopak popchnął dziewczynę, a sam wszedł do domu trzaskając drzwiami. Przeszły mnie ciarki, zeskoczyłam z dachu i podbiegłam do najbliższego okna, szybko je otworzyłam i weszłam do środka. Gdy usłyszałam krzyki Frisk zdałam sobie sprawę że jest naprawdę bardzo źle. Pobiegłam do salonu to co zobaczyłam po prostu mnie zatkało. Frisk szarpała się z chłopakiem, ale miała ku temu powody. Chłopak na moich oczach dosłownie rozerwał koszulę Frisk, dziewczyna pisnęła krótko. Próbował włożyć rękę pod jej spódniczkę ale ona szarpała się i nie dawała za wygraną. Popchnął ją na ścianę, złapał za jej nadgarstki i spojrzał na nią z chorą satysfakcją w oczach. Brunetka zdała sobie sprawę że przegrała, zaczęła płakać, trzęsła się z przerażenia. W moich dłoniach pojawiła się moja ulubiona broń, czyli długi łańcuch zakończony ostrzem w kształcie trójkąta.

-Odsuń się od niej! - krzyknęłam.

Zamachałam łańcuchem pokazując że nie zawacham się walczyć. Chłopak odsunął się od przerażonej dziewczyny, Frisk upadła na podłogę. Jej łzy błyszczały delikatnie w słabym świetle.

-Szef mówił że mogę się na ciebie natknąć. - warknął patrząc na mnie nienawistnie.

Frisk wykorzystała chwilę jego nieuwagi i szybko wycofała się w kąt pomieszczenia. Była roztrzęsiona, wkurzyłam się i to bardzo. Jak on śmiał skrzywdzić Frisk? Jak on śmiał ją dotykać? Muszę chronić tą istotkę, obiecałam to sobie. Po tylu latach znalazłam jakiś cel w życiu, muszę bronić Frisk. To małe światełko nie może zgasnąć, musi żyć. Zacisnęłam dłonie na łańcuchu, byłam gotowa do walki. Najchętniej wypatroszyłabym tego chłopaka, ale Frisk jest zbyt wrażliwa by oglądać takie rzeczy. Pierwszy raz czułam coś tak potężnego, czułam ogromną determinację.

Nie bój się mnie... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz