~15~

1.4K 59 44
                                    

-Bill!! ~krzyczeliśmy i szukaliśmy chłopaka. Chodziliśmy w kółko po kanałach ciągle wracając w te same miejsca. W pewnym momencie Eddie przewrócił się. Jego latarka wpadła do wody.

-Uciekaj z szarej wody! ~powiedział Richie.

-Gdzie latarka? ~powiedział Edd szukając latarki w wodzie.

Nagle z wody wpłynęły głowy dzieci (?). Wszyscy zaczęliśmy krzyczeć.

-Uciekajmy! ~krzyknął Mike.

Szybko ominęliśmy trupy i poszliśmy dalej przed siebie. Po chwili dotarliśmy do jakiegoś wielkiego pokoju ze stertą różnych rzeczy ale najgorszym i najbardziej szokującym widokiem była wisząca w powietrzu Beverly.

-Bev? ~powiedział cicho Ben. -Jasny gwint! Bev! ~krzyknął.

Podbiegliśmy do unoszącej się dziewczyny.

-Jakim cudem ona się unosi? ~zapytałam.

Chwilę później przerażony Edd wskazał palcem ja powiedział :

-Emm... Czy to... Zaginione dzieci? Unoszą się.

Wszyscy spojrzeli w górę. Były tam tysiące dzieci i nastolatków. Oni byli bardzo wysoko. Z ważenia zasłoniłam usta ręką. Stan widząc moje przejęcie i strach objął mnie.

Podsadźcie mnie. ~powiedział Ben. Na słowa chłopaka Mike podniósł Ben'a.
Chłopaki sprowadzili Bev na ziemię ale ona się nie budziła.

-Bev! Beverly! ~Ben próbował obudzić rudowłosą -Dlaczego ona się nie budzi?!! Co jej jest?! Beverly
proszę! ~Bev nadal się nie budziła. Ben przytulił dziewczynę.

Do moich oczu znowu tego dnia napłynęły łzy. Stan przytulił mnie i pocałował w czubek głowy. W pewnym momencie Ben pocałował Beverly a chwilę później dziewczyna obudziła się i powiedziała :

-Ogień...

-Zimą płonie w nim moje serce ~dokończył Ben

-Ja pierdole. ~powiedział Richie i przytulił dwójkę. Po chwili wszyscy staliśmy przytuleni do siebie. Nagle Bev powiedziała :

-Gdzie jest Bill?

-Jest tam... ~powiedział Eddie i wskazał nam drogę. Z drugiej strony dużej sterty śmieci stał Bill a na przeciwko niego stał Georgie.

-Kocham cię, Billy. ~powiedział chłopiec.

-A ja ciebie ale... nie jesteś Georgie. ~mówiąc to Bill podszedł do chłopca i wbił mu ostrze w głowę. Georgie upadł ale nie leżał długo ponieważ chwilę później chłopiec zaczął zmieniać się w klauna. Nagle Pennywise wstał i stał przed Bill'em. Wszyscy zaczęliśmy krzyczeć :

-Bill! Zabij go!! ~na nasze słowa Denbrough przyłożył broń do czoła klauna ale jeszcze nie strzelał

-Nie jest nabity. ~przypomniał sobie Mike. - Bill broń nie jest nabita! ~krzyknął Mike ale trochę za późno bo Billy zdążył już strzelić.

Strzał jeszcze bardziej wkurwił klauna. Pennywise rzucił się na Bill'a.

-Uważaj Bill! ~krzyknęłam.

Wszyscy rzuciliśmy się na klauna ale to nie był dobry pomysł. Ponieważ Pennywise powybijał wszystkich jednego po drugim. W rezultacie klaun miał tylko Bill'a.

-Puść go! ~krzyknęła Bev.

-Nie. On jest mój. Wszyscy jesteście. Pożrę wasze ciała tak jak pożeram wasz strach. Albo... Zostawcie nas samych. Wezmę tylko jego. A potem zniknę na długo a wy zdążycie wydorośleć, wieść szczęśliwe życie, aż dopadnie was starość i cmentarz. ~powiedział klaun mocno trzymając Denbrough'a.

-Odejdźcie. Ja was w to wplątałem. Wybaczcie. ~powiedział cicho Bill. Po wypowiedzianych słowach po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.

-A nie mówiłem? Nie chcę umierać. To twoja wina. Walnąłeś mnie w twarz.
Zapędziłeś do szamba i tego pieprzonego domu. A teraz... ~powiedział Richie i ze sterty śmieci wyjął kij bejsbolowy. - Muszę zabić klauna.

Pennywise puścił Bill'a pobiegł w stronę Tozier'a. Riche uderzył klauna.

-Witaj w klubie Frajerów! ~krzyknął Richard.

Zaczęliśmy walkę z naszymi lękami. I to dosłownie. Każdemu z nas pokazywały się rzeczy, których najbardziej się boimy. W końcu skończyło się na Bev, której ukazał się jej ojciec.

-Nadal jesteś moją... ~powiedział Pan Marsh ale rudowłosa nie dała mu skończyć bo włożyła mu nóż do gardła.

Klaun powoli zaczął zbliżać się do studni. Usiadł przy niej i ciężko oddychał.

-Wiem dlaczego nie zabiłeś Beverly. Bo się nie bała. My też się nie boimy. Już nie. Teraz ty czujesz strach... Przed głodem. ~na słowa Bill'a klaun wszedł do studni ale żeby nie spaść trzymał się jej.

-Szły pchły koło wody, pchła pchłę pchła do wody. Szły pchły koło wody, pchła pchłę pchła... ~mówił klaun coraz ciszej gdy w pewnym momencie zaczął się kruszyć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Trochę trudno opisać walkę Xd. Przepraszam za błędy i złą konstrukcje zdań. Kiedyś to poprawię. 😌😞

Życzę wspaniałych i pełnych wspomnień wakacji. 💗

ꜰᴜᴄᴋ ɪᴛ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz