(Minął tydzień)
Nastał ten cholernie smutny dzień. Pogrzeb Georgie'go. Odkąd się obudziłam chodziłam smutna i jednocześnie zła. Zeszłam ze schodów i wzięłam z kuchni banana. Jedząc go zastanawiałam się w co się ubiorę.
Po godzinie byłam gotowa. Ubrana w spódniczkę, czarny golf, rajystopy i do tego czarna balerinki. Moje włosy były związane w dwa dobierane warkocze. Moi rodzice byli jak zwykłe w pracy. Powolnym krokiem ponownie zeszłam na dół, wzięłam bukiet kwiatów i wyszłam z domu zakluczając go za sobą.
Nie wiem ile szłam ale po jakimś czasie znalazłam się pod domem chłopaka. Zapukałam cicho. Chwilę później otworzył mi Bill ze łzami w oczach. Bez zastanowienia wtuliłam się mocno w chłopaka. Billy oparł swoją głowę na odcinku między ramieniem a szyją.
Nagle słysząc cichy szloch położyłam moje ręce na jego policzki i złączyłam nasze usta w pełen uczycia pocałunek.Następnie złapałam Bill'a za rękę i oboje ruszyliśmy w stronę salonu. Chłopak usiadł na kanapie a ja zapytałam.
-Chcesz wwody? ~na moje słowa chłopak pokiwał głową na tak.
Uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłam w stronę kuchni. Wyjęłam z szafki dwie szklanki i napełniłam je wodą. Nawet nie usłyszałam kiedy do kuchni weszła mama Bill'a.
-Dzień dobry Pani Denbrough. ~powiedziałam niepewnie.
-Witaj Rose. Dziękuję ci, że jesteś dzisiaj z nami. Nie wiem co by Bill bez ciebie zrobił. ~na jej słowa niepewnie się uśmiechnęłam.
Z dwiema szklankami wody poszłam do salonu. Wchodząc przez próg pokoju usłyszałam szloch. Odłożyłam szklanki na stół i usiadłam obok Bill'a. Złapałam go za rękę.
-Gdyby nie ja Ggeorgie by żył. Tamtego ppopołudnia nie chciałem z nim iść bo mi się nie chciało. Gdybym bbył przy nim to nie bby mu się nie stało. ~powiedział chłopak łamiącym się głosem i wtulił się we mnie.
-Billy... proszę nie obwiniaj się. Georgie zawsze będzie z tobą. ~mówiąc to do moich oczu napłynęły łzy.
Do pokoju weszła mama Bill'a i powiedziała.
-Musimy już iść. Chodźcie.
Bill wstał, poprawił marynarka i otarł łzy. Po czym dał mi rękę i skierowaliśmy się do wyjścia.
Razem z rodzicami Bill'a wsiedliśmy do ich samochodu. Pani i pan Denbrough usiadli z przodu a ja i Bill z tyłu. Przez całą drogę chłopak był zapatrzony w okno jednocześnie trzymając moją rękę.
Podróż nie trwała dłużej niż 15 minut. Gdy w końcu znaleźliśmy się pod kościołem. Już mieliśmy wysiadać gdy Bill powiedział.
-To ja powinienem zginąć a nie Gggeorgie.
-Nie mów tak. Stało się. Przeszłości nie zmienisz. Ale nie możesz tak mówić. Rozumiesz? ~Bill pokiwał głową i wysiadł z samochodu.
Od razu zauważyliśmy Richiego, Bev, Eddiego, Stana, Mike i Bena. Wszyscy byli ubrani na czarno i stali bez słowa. Tozier od razu widząc Bill'a podszedł do niego i go mocno przytulił. W między czasie złapałam kontakt wzrokowy ze Stanem. Nie rozmawiałam z nim odkąd zerwaliśmy.
Jego wzrok miał w sobie mniej nienawiści niż wcześniej.-Kurwa. Nie spodziewałem się, że te wakacje tak się skończą. ~powiedział idący w naszą stronę Rich.
Długo mnie nie było ale jestem. Znowu zacznę poprawiać rozdziały od początku ale nie zmienią one treści. 😊
Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki. Jesteście na prawdę niesamowici. ❤❤
CZYTASZ
ꜰᴜᴄᴋ ɪᴛ
Fanfiction13-letnia Rose Martin przeprowadza się do Derry i tam zaprzyjaźnia się z czwórką chłopców. Jak potoczą się jej losy w tym przerażającym mieście?