~20~

1K 53 21
                                    

(Minął tydzień)

Nastał ten cholernie smutny dzień. Pogrzeb Georgie'go. Odkąd się obudziłam chodziłam smutna i jednocześnie zła. Zeszłam ze schodów i wzięłam z kuchni banana. Jedząc go zastanawiałam się w co się ubiorę.

Po godzinie byłam gotowa. Ubrana w spódniczkę, czarny golf, rajystopy i do tego czarna balerinki.  Moje włosy były związane w dwa dobierane warkocze. Moi rodzice byli jak zwykłe w pracy. Powolnym krokiem ponownie zeszłam na dół, wzięłam bukiet kwiatów i wyszłam z domu zakluczając go za sobą.

Nie wiem ile szłam ale po jakimś czasie znalazłam się pod domem chłopaka. Zapukałam cicho. Chwilę później otworzył mi Bill ze łzami w oczach. Bez zastanowienia wtuliłam się mocno w chłopaka. Billy oparł swoją głowę na odcinku między ramieniem a szyją.
Nagle słysząc cichy szloch położyłam moje ręce na jego policzki i złączyłam nasze usta w pełen uczycia pocałunek.

Następnie złapałam Bill'a za rękę i oboje ruszyliśmy w stronę salonu. Chłopak usiadł na kanapie a ja zapytałam.

-Chcesz wwody? ~na moje słowa chłopak pokiwał głową na tak.

Uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłam w stronę kuchni. Wyjęłam z szafki dwie szklanki i napełniłam je wodą. Nawet nie usłyszałam kiedy do kuchni weszła mama Bill'a. 

-Dzień dobry Pani Denbrough. ~powiedziałam niepewnie.

-Witaj Rose. Dziękuję ci, że jesteś dzisiaj z nami. Nie wiem co by Bill bez ciebie zrobił. ~na jej słowa niepewnie się uśmiechnęłam.

Z dwiema szklankami wody poszłam do salonu. Wchodząc przez próg pokoju usłyszałam szloch. Odłożyłam szklanki na stół i usiadłam obok Bill'a. Złapałam go za rękę.

-Gdyby nie ja Ggeorgie by żył. Tamtego ppopołudnia nie chciałem z nim iść bo mi się nie chciało. Gdybym bbył przy nim to nie bby mu się nie stało. ~powiedział chłopak łamiącym się głosem i wtulił się we mnie.

-Billy... proszę nie obwiniaj się. Georgie zawsze będzie z tobą. ~mówiąc to do moich oczu napłynęły łzy.

Do pokoju weszła mama Bill'a i powiedziała.

-Musimy już iść. Chodźcie.

Bill wstał, poprawił marynarka i otarł łzy. Po czym dał mi rękę i skierowaliśmy się do wyjścia.

Razem z rodzicami Bill'a wsiedliśmy do ich samochodu. Pani i pan Denbrough usiadli z przodu a ja i Bill z tyłu. Przez całą drogę chłopak był zapatrzony w okno jednocześnie trzymając moją rękę.

Podróż nie trwała dłużej niż 15 minut. Gdy w końcu znaleźliśmy się pod kościołem. Już mieliśmy wysiadać gdy Bill powiedział.

-To ja powinienem zginąć a nie Gggeorgie.

-Nie mów tak. Stało się. Przeszłości nie zmienisz. Ale nie możesz tak mówić. Rozumiesz? ~Bill pokiwał głową i wysiadł z samochodu.

Od razu zauważyliśmy Richiego, Bev, Eddiego, Stana, Mike i Bena. Wszyscy byli ubrani na czarno i stali bez słowa. Tozier od razu widząc Bill'a podszedł do niego i go mocno przytulił. W między czasie złapałam kontakt wzrokowy ze Stanem. Nie rozmawiałam z nim odkąd zerwaliśmy.
Jego wzrok miał w sobie mniej nienawiści niż wcześniej.

-Kurwa. Nie spodziewałem się, że te wakacje tak się skończą. ~powiedział idący w naszą stronę Rich.





Długo mnie nie było ale jestem. Znowu zacznę poprawiać rozdziały od początku ale nie zmienią one treści. 😊

Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki. Jesteście na prawdę niesamowici. ❤❤

ꜰᴜᴄᴋ ɪᴛ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz