◀ ROZDZIAŁ 13▶

332 25 5
                                    

Tony pov.

- Po co nas tu szciągnąłeś? - spytał Barton.

- Emily i Peter mają za trzy tygodnie urodziny - powiedziałem - I trzeba tak wykombinować, żeby w tym dniu na siebie nie wpadli. Najlepiej będzie jeśli Birch zniknie kilka dni wcześniej.
- I niby jak Ty chcesz to zrobić? - zapytała Natasha.

- Sam nie wierzę, że to mówię ale nie mamy innego wyjścia. Musimy poprosić Jelonka o pomoc - powiedziałem. Nigdy bym nie pomyślał, że będę prosić kogoś kto wyrządził mi i wielu innym osobom tyle zła.

- Błagam powiedz, że żartujesz - powiedział Bruce - Przecież jemu nie można ufać. A zwłaszcza po tym jak zaatakował Nowy Jork.

- Uważaj Banner. Loki to dalej mój brat - wtrącił się Thor.

- Dalej nie zmienia to faktu, że jest niebezpieczny i nie wiemy co mu chodzi po głowie - powiedziała Tasha.

- A więc takie masz o mnie zdanie Natasho - bardziej stwierdził niż zapytał Loki, który pojawił nie wiadomo skąd. 

- Jak się tu dostałeś? - zapytałem.

- To nieistotne. Bardziej interesujące jest to, iż chcecie prosić mnie o pomoc - powiedział.

- Niestety - dałem nacisk na to słowo - Nie mamy innego wyjścia.

- Na czym ta pomoc ma polegać? - zapytał Loki.

- Musisz trzymać Emily z dala od nas wszystkich przed jej urodzinami - wytłumaczyłem - Narazie chcąc nie chcąc zamieszkasz tutaj. Musimy mieć Cię na oku.

Emily pov.

◀◀◀ następnego dnia ▶▶▶

- Loki, mówiliśmy ci rano, żadnej broni przy stole - powiedział Thor, kiedy jedliśmy obiad.

- Mówiłeś przy "śniadaniowym stole" -Laufeyson pokazał w powietrzu cudzysłów.

- To ten sam stół - powiedziałam - I weź te sztylety ze stołu. Po co ci one przy jedzeniu? - już miał coś mówić, ale zgaduję, że będzie się kłócić, więc postanawiam zmienić temat - A gdzie jest Peter? Od rana go nie widziałam.

- W szkole - No tak. Zapomniałam.

- Już jestem - o wilku mowa. W kuchni pojawił się Peter. O mój Boże. Jak on super wygląda w hełmie Lokiego.

- Stark to twój dzieciak? - zapytał właściciel złotego hełmu.

- Nie - powiedział Tony.

- Al... - Pepper już chciała się odezwać, ale Bóg Kłamstw jej przerwał.

- No to fajnie. Zaadoptuję go, a hełm przepisze mu w spadku, ponieważ świetnie w nim wygląda - powiedział.

- Nie zaadoptujesz go! Nie pozwolę ci go zniszczyć. Peter to niewinne dziecko. To mój syn. Tylko po prostu uciekło mi to z głowy - wypalił nagle Stark. 

- Nie masz łatwo w życiu, co nie? - Loki zwrócił się do Parkera.

- No może - powiedział.

- Chcesz odwiedzić Asgard? - zapytał Loki, co totalnie mnie zdziwiło. Co jest z tym człowiekiem, przepraszam Bogiem, nie tak?!

- Tak.

- Co?! Nie masz pozwolenia! - Tony i Pepper powiedzieli jednocześnie.

- Za późno. Sam się zgodził. Thor oprowadzisz go kiedyś po swoim królestwie. A teraz mam nadzieję Emily, że się najadłaś, gdyż idziemy dalej ćwiczyć.

Peter pov.

- Wytłumaczy mi ktoś co tu się stało? - zapytałem kiedy Emily zniknęła z Lokim.

- Zapomniałbym - Po chwili czarnowłosy wrócił - Oddaj hełm - rozkazał. Oddałem mu jego własność, a on po chwili zniknął.

- Szkoda gadać - powiedział Clint - Lepiej zajmij się czymś innym.

- Tato - dziwnie się czuję zwracając się tak do Starka - Wiesz, że zbliżają się moje urodziny i...

- Nie, nie kupię Ci kucyka - przerwał mi.

- Nie chcę kucyka - powiedziałem.

- Samochodu też nie - dodał i w tym samym momencie włączył się alarm.

- Znowu się ktoś włamał? - zapytałem.

- Nie, w centrum miasta się coś dzieje. Jak chcesz to możesz wyjątkowo dzisiaj z nami iść - Tak! W końcu będę walczyć z Avengers ramię w ramię.

Na Skraju PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz