◀ ROZDZIAŁ 24 ▶

275 19 3
                                    

Loki pov.

Po tym jak przekazałem Thorowi informację o możliwych miejscach pobytu Laufey'a, udaliśmy się do Midgardu. Może lodowe olbrzymy nigdy nie były na Ziemii, jednak w niektórych miejscach mogą swobodnie przebywać.

- Czyli mam rozumieć, że ani ty, ani Emily nie macie nic wspólnego ze zniknięciem Pepper? - zapytał Stark, kiedy skończyłem przedstawiać Avengers co się dzieje i jak musimy reagować.

- Tak. Ja cały czas byłem z Thorem, a Emily zabrał Laufey. Prawdę mówiąc nawet nie wiem czy jeszcze żyje - powiedziałem - Laufey jest jeszcze słaby, więc to będzie dobry moment, żeby go znaleźć i pokonać.

- Polemizowałbym. Twój ojczulek ukradł mojej agentce moce - rzekł Nick Fury.

- No to mamy problem.

Teraz nawet jak znajdziemy Laufey'a to będzie go trudniej pokonać. Wiem, że muszę to zrobić sam, ale obawiam się, że mogę nie dać rady sprostać temu zadaniu.

Peter pov.

Ta historia staje się jeszcze bardziej pokręcona. Gdy Loki mówił nam gdzie może przebywać jego ojciec, przez chwilę myślałem gdzie może znajdować się również Pepper i Happy. Narazie nie jestem pewien w stu procentach co do mojej teorii, dlatego najpierw będę musiał coś sprawdzić.

Kiedy byłem już pewien, że wszyscy śpią, wyszedłem ze swojego pokoju i po cichu kierowałem się w stronę wyjścia. Najlepiej będzie jeśli będę schodzić schodami. Pech jednak chciał żebym spotkał na swojej drodze. 

- Niemądrze jest wychodzić o tej porze. Zwłaszcza tam gdzie chcesz iść - powiedział Loki.

- Muszę wyjść. Chyba wiem gdzie jest Pepper - powiedziałem cicho - I proszę, nie mów nikomu. Tony mnie zabije jak się dowie, że wyszedłem. Dał wszystkim zakaz na wychodzenie. Bo jak twierdzi: nie wiadomo co strzeli Laufey'owi do głowy - powiedziałem.

- Wiedz więc, że idę z tobą - odparł.

- Co?

- Samemu na pewno Cię nie puszczę. Choć podejrzewam gdzie chcesz iść, to jednak może być tam Laufey - powiedział.

- No dobra. Poddaje się. Chodź ze mną.
◀◀◀▶▶▶

- Mówiąc, że wiesz gdzie jest kobieta Starka miałeś na myśli szpital? - zapytał Loki. Przytaknąłem głową na tak - W takim razie żegnam. A myślałem, że zaprowadzisz mnie do Laufey'a - powiedział z lekkim zdenerwowaniem i zniknął. Wszedłem do budynku. Pamiętam jak Pepper mówiła mi, że to właśnie w tym szpitalu się urodziła i chciałaby żeby jej dziecko też. Podejrzewam, że po ataku na samochód Happy'ego udali się właśnie tutaj.

- Dobry wieczór, chciałbym się dowiedzieć na jakiej sali leży Virginia Potts -  powiedziałem do recepcjonistki.

- Jest Pan kimś z rodziny?

- Adoptowanym synem.

- Sala numer 212 - powiedziała. Od razu się tam udałem. Cieszę się, że moja intuicja mnie nie zawiodła. Jutro przyprowadzę tutaj tatę. Będzie skakał ze szczęścia jak zobaczy ukochaną. Pepper śpi. Ale co się dziwić. Jest środek nocy. Posiedziałem jeszcze chwilę przed salą i postanowiłem wrócić do domu. W końcu mogę odpocząć. Ostatnie dni dają w kość.

Rano po śniadaniu udało mi się przekonać Tony'ego żeby pojechał do tego szpitala pod pretekstem projektu z WOS-u na temat wolontariatu.

- Wystarczy, że będę tam tylko stał i uśmiechał się? Tak? Dobrze wiesz, że teraz nie mam na nic ochoty - A ten znowu marudzi.

- Tak, masz tylko mi towarzyszyć - powiedziałem i przekroczyliśmy próg budynku.

- Sala numer 212 - przypomniała recepcjonistka. Wczoraj jeszcze zanim poszedłem, poprosiłem ją o małą pomoc.

Po chwili już byliśmy na miejscu. Od razu zauważyłem uśmiechniętą mamę.

- Peter... Od kiedy wiesz, że ona tu jest? - zapytał Tony zanim weszliśmy do sali.

- Ostatniej nocy się upewniłem, czy moje przypuszczenia są trafne - Tony nic nie powiedział tylko mnie przytulił.

- Tony! Peter! - zawołała gdy nas zobaczyła. Tata od razu do niej podszedł i przytulił. Chyba ma dzisiaj fazę na przytulanie.

- Pepper, jak? Co się stało?

- Był wypadek samochodowy.  Na szczęście w porę opuściliśmy auto. W tym stanie nie mogę się denerwować, więc z nerwów straciłam przytomność. Nie chciałam do Ciebie dzwonić, bo nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Ani mój telefon, ani Happy'ego nie działa. A na sali nie można używać telefonów, bo to powoduje zakłócenia sprzętu medycznego - wytłumaczyła - Najważniejsze, że z dzieckiem wszystko w pożądku - Mówiąc to pogłaskała się po brzuchu, a zaraz potem Tony również położył na nim rękę. Chcąc dać im chwilę wyszedłem z sali.

Teraz tylko pozostało znaleźć Emily.

⏪⏪⏪⏩⏩⏩
OMG wyszło 666 słów bez tej informacji 😱

⏪⏪⏪⏩⏩⏩OMG wyszło 666 słów bez tej informacji 😱

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Mam nadzieję, że rozdział się podobał :*

Pepper się znalazła, cieszycie się?

Na Skraju PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz