◀ ROZDZIAŁ 19 ▶

289 17 5
                                    

◀◀◀ tydzień później ▶▶▶

Emily pov.

- Ludzie! - zawołałam będąc w salonie, gdzie wszyscy grali na konsoli lub po prostu zajmowali się sobą. Loki i Thor spojrzeli na mnie - I Bogowie - dodałam - Pragnę wam przypomnieć, że już dzisiaj wraca Tony z Pepper. A jakby to delikatnie ująć. Tutaj jest totalny syf! - powiedziałam - Trzeba ogarnąć całą wierzę.

- Zaraz się to zrobi. Teraz jakbyś nie zauważyła jesteśmy zajęci - powiedział Clint nie odwracając wzroku od ekranu telewizora.

- Zaraz to będzie za późno. Do roboty! Clint i Tasha wy macie ogarnąć wszystkie sale treningowe. Thor i Bruce, wy idziecie sprzątać w laboratorium, ja i Steve coś ugotujemy.  Loki Ty na końcu wyniesiesz śmieci. Nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu. I gdzie jest Peter? - wydałam polecenia.

- Przepraszam bardzo, ale jakim prawem Ty wydajesz polecenia?! - zapytał z wielkim oburzeniem Barton.

- Ktoś musi - odparłam - No już, mamy mało czasu - ponagliłam ich - Ostatni raz zapytam, gdzie jest Peter?

- W swoim pokoju, Ned do niego przyszedł - powiedziała Tasha. Od razu się tam skierowałam.

- Peter! Dzisiaj przyjeżdża Tony z Pepper, a w całym domu jest burdel. Twoim zadaniem jest pójście na zakupy - powiedziałam nawet na niego nie patrząc. Dopiero po chwili zauważyłam, że siedzi otulony kocem. Nie powiem, słodko to wyglądało. Aż musiałam zrobić zdjęcie - Ned może Ci pomóc - powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia. Wróciłam spowrotem do kuchni - Dobra Steve, że względu na to, że w lodówce świeci pustkami, z gotowaniem trzeba poczekać, aż wróci Peter - powiedziałam - A wy na co czekacie? Na zbawienie? - zwróciłam się do pozostałych - Już, do roboty! - Dopóki Parker nie wrócił z zakupami, pomagałam Avengers ogarnąć ten syf. Nie wierzę, że doprowadziliśmy wierzę do takiego stanu.

◀◀◀▶▶▶

- Wyrzuciłeś śmieci Loki? - spytałam rozsiadając się na kanapie między Rogersem, a Parkerem.

- Próbowałem, ale Thor wciąż tu jest - rzekł, a ja wywróciłam oczami. Nie rozumiem jak rodzeństwo może się tak traktować. Powinni się cieszyć, że mogą na siebie liczyć.

- Co ja Ci takiego zrobiłem? - zapytał oburzony Thor. Jeleń nic nie odpowiedział tylko chytrze się uśmiechnął i usiadł w fotelu.

- Jesteśmy! - zawołała Pepper.

- A temu co się stało? - spytał Clint wskazując na Starka.

- Rozchorował się biedak - odrzekła.

- Chyba będę żygać - powiedział Tony i pobiegł prawdopodobnie do łazienki.

Peter pov.

- Steve pomóż mi go zaprowadzić do sypialni - poprosiła Pepper. Poszedłem za nimi. Mam nadzieję, że tata wyzdrowieje w ciągu tygodnia i będzie w pełni sił na moich urodzinach.

- Jeśli umrę - zaczął Tony, ale panna Pots mu przerwała.

- Nie umrzesz - rzekła.

- Niech Steve zostanie moim pastorem...

- Tato... N I E  U M R Z E S Z !

- A moją trumnę mają nieść moje złote zbro...

- To tylko trzydzieści dziewięć stopni gorączki do cholery! - powiedziała Potts podniesionym głosem patrząc na termometr - Nie denerwuj mnie. Wiesz, że nie mogę się denerwować.

- No tak, zapomniałem. Ciąża - powiedział, a ja mało co się nie wywróciłem.

- Jesteś w ciąży? - zapytałem, chodź wiem, że to było bez sensu. Pepper przytaknęła głową - Czy to oznacza, że będę mieć rodzeństwo? - zapytałem podekscytowany.

- Tak, tylko nie ucz jego lub jej robić pajęczych sweterków - zaśmiał się ojciec.

- Spokojnie. Ojeju, ale się jaram - przyznałem. Od zawsze chciałem mieć rodzeństwo. A najlepiej młodszą siostrzyczkę, żebym później mógł być jej bohaterem. Cieszę się, że w końcu moje marzenie się spełnia. Już nie mogę się doczekać kiedy będę mógł się z bawić z dzidzią - A wybraliście już imię? - spytałem.

- Morgan - powiedzieli jednocześnie.

⏪⏪⏪⏩⏩⏩

Luźniejszy rozdział, ale w następnych będzie się działo.

Jeju, cieszę się, że już są wakacje, będę mogła pisać bez przeszkód 💕

Na Skraju PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz