Ilość słów: 1400
Harry zauważył poduszki natychmiast po wejściu do The Corner następnego dnia. Wykonane z lekko zdobionego materiału, przymocowane były do oparcia każdego krzesła w kawiarni. Na kanapie przy stoliku czwartym leżała jeszcze jedna, dodatkowa, wyróżniająca się na tle czerwonego weluru; jej obecność zatrzymała serce bruneta na dobre trzy sekundy. Z radością usiadł i umiejscowił ją pod lędźwiami. Mimo że kanapa i tak była o niebo wygodniejsza niż krzesła, ten nowy, luksusowy element przeniósł komfort na zupełnie inny wymiar. Z jego ust wydobyło się błogie westchnięcie, a on sam pozwolił sobie na moment przymknąć oczy.
- Podoba ci się, zatem?
Najwidoczniej wzdychał zbyt głośno.
- Oh, tak. Przypuszczam.
- Przypuszczasz – w oku szatyna zabłysła iskierka, a Harry poczuł motylki w brzuchu. Nie musiał pytać, kto zaproponował ten nowy element wystroju kawiarni, jednak nie mógł się zdobyć na otwarte podziękowania. Zamiast tego powiedział:
- Mogę dziś trochę zboczyć z mojego zwyczajnego zamówienia?
- Nie wiem. Możesz?
Brunet przewrócił oczami, czując miłe ciepło wykwitające na policzkach.
- Dobrze, dobrze. Wezmę frappuccino. Dużo czekolady.
Louis przygryzł wargę w nieudanej próbie powstrzymania uśmiechu.
- Wiedziałem, że któregoś dnia zmienisz zdanie.
Harry poczuł przeszywające uczucie głęboko we wnętrzu, kiedy patrzył, jak barista starannie zapisywał jego zamówienie; jego długie rzęsy trzepotały delikatnie z każdym ruchem długopisu.
- Nie założyłeś się z Liamem o to, nie? - zapytał brunet, mając nadzieję, że jego ton nie był tak czuły, jak się wydawał.
- Nie bawię się w zakłady, nie. Ale jest prawie lato i kto chciałby pić gorącą kawę w taki upał? Dodałem dwa do dwóch i wydedukowałem.
Brunet próbował uśmiechnąć się, nie pokazując przy tym dołeczków. Nie wyszło.
- Mógłbyś pracować jako detektyw z takim umysłem.
Louis przekrzywił głowę i oblizał usta, by je zwilżyć.
- Niezły pomysł. Jeśli będę potrzebował doktora Watsona, dam ci znać.
Patrząc za odchodzącym baristą, Harry nie mógł się nie zastanawiać, czy oferta Louisa rzeczywiście miała być tak gejowska, na jaką zabrzmiała. Holmes i Watson byli już przecież jakimś kanonem, nie?
Harry miał bardzo mało czasu, żeby nacieszyć się wejściem na nowy etap w znajomości z Louisem, bo już kilka dni później wydarzyła się tragedia. Pierwsza prawdziwie letnia niedziela w Nowym Jorku oznaczała wszędobylski gwar i The Corner nie było żadnym wyjątkiem. Nie mogąc usiąść przy stoliku czwartym (dwie urocze, starsze panie zajęły go wcześniej), brunet wybrał mały stolik na tyłach, ponownie wdzięczny za rozłożone poduszki. Nieco niecierpliwie czekał na pojawienie się Louisa.
Kiedy barista wreszcie zmaterializował się z wielką tacą napojów, trzymaną niepewnie w drżących dłoniach, serce Harry'ego niemal wyskoczyło z piersi. Gorączkowo rozejrzał się za Liamem, którego wreszcie dostrzegł między barem a kuchnią. Pomachał do niego, więc mężczyzna podszedł, ewidentnie myśląc o czymś innym.
- Um, Louis obsługuje inne stoły?
- Brittany zadzwoniła jakieś dwie godziny temu, że jest chora i nie miałem wyjścia. Rozejrzyj się! Chcesz znowu frappe? Niall powiedział, że jest w drodze, może on ci zrobi. To może troszkę zająć. Przepraszam – zaoferował Liam, patrząc przepraszająco, po czym odwrócił się na pięcie i kontynuował swoje krzątanie.
CZYTASZ
Flawless PL (Larry)
FanfictionPo osłabiającej operacji były pianista koncertowy, Harry Styles nie może pogodzić się ze swoją nową rzeczywistością. Pozbawiony możliwości dawania wysokiej jakości występów, nie czuje już nic, prócz zainteresowania baristą w swojej ulubionej kawiarn...