Część 3.1

1.4K 177 111
                                    

Ilość słów: 2300

Harry nie mógł się zdobyć na powrót do The Corner. Dokuczała mu nieustająca migrena, najpewniej efekt nagłego rzucenia kofeiny, ale nawet sama myśl o kawiarni sprawiała, że skręcały mu się wnętrzności. Zrobił wszystko, żeby powstrzymać pączkujący w sercu żal, powtarzając sobie, że Louis był tylko zwykłym zauroczeniem, symptomem wiosennej gorączki. Jeżeli Zayn dostrzegł coś poza swoim nieobecnym nastrojem, to życzliwie o tym nie wspomniał.

- Jak ci mija dzień, Harreh? - zapytał, kiedy brunet wszedł do kuchni, celem zdobycia jedzenia wyraźnie wymalowanym na twarzy.

- Dobrze, tak sądzę – zmusił się do bycia znośnym. - A tobie?

- Nie narzekam. Mimo że w jedynce śmierdziało dzisiaj sikami.

- Nie jest tak zawsze?

Zayn uśmiechnął się i skończył wycieranie umytych naczyń.

- Tylko wtedy, kiedy płyn nie jest wyczuwalny.

Harry wiedział , że współlokator chciał go rozweselić, ale nie czuł się na siłach na żarty. Tego wieczoru przypadała rocznica ARD, konkursu, z którego musiał zrezygnować przez operację. Doszedł jeszcze głuchy ból tęsknoty za Louisem, wobec czego dusza bruneta przypominała zwiędły listek.

- Trochę za późno na pytanie, skoro już się zgodziłem, ale nie miałbyś nic przeciwko dodatkowemu towarzystwu przez kilka tygodni, nie? - zapytał Zayn, stawiając miskę na dwóch pojemnikach w lodówce.

Harry przygotował paczkę miksu sałat i pomidory, nie poświęcając zbyt wiele szarych komórek na pytanie Zayna dotyczące jego niemal niekończącego się napływu gości do mieszkania.

- W porządku – wymamrotał.

- Przekima na kanapie, jestem pewien, że nie będzie zawracał ci głowy. To mój przyjaciel z galerii. Polubisz go.

Brunet wzruszył ramionami.

- Ok.

Tak naprawdę nic go to nie obchodziło.

- Kilka dni temu stracił pracę, a jego najemca już i tak był kutasem. Więc nie masz nic przeciwko, żeby zajął kanapę?

- Tak, Zayn, cokolwiek. W porządku.

Harry skupił się na dokończeniu sałatki. Posiekał kilka zielonych cebulek i pół awokado i dodał jeszcze sporo ciecierzycy, niemal zapominając o nadchodzącym gościu Zayna, póki kilka minut później nie rozbrzęczał ich rachityczny dzwonek. Klapnął na jednym z estetycznych, ale wielce niekomfortowych stołków Zayna i zaczął jeść swoją sałatkę, podczas gdy jego współlokator pocwałował korytarzem, krzycząc: „Już idę!". Brunet usłyszał kliknięcie zamka i powitanie.

Dźwięki wpychania walizek przez ich malutkie wejście zagłuszyły głos gościa, dopóki wraz z Zaynem nie minęli kąta z kuchnią.

- Źle mi z tym, że tak ci się zwalam na głowę i nie prosiłbym o to, gdyby -

- Jakbyś ty nie zrobił dla mnie tego samego i jeszcze więcej, idioto.

Harry przestał przeżuwać i jedynie kawałek sałaty wystawał artystycznie z kącika jego ust, gdy w szoku gapił się na Louisa.

- Cholera jasna – przeklął szatyn, upuszczając walizkę.

Zayn popatrzył między nimi zdziwiony.

- Znacie się?

Harry przytaknął, a Louis tylko kiwnął potwierdzająco głową i dodał:

- Tylko z widzenia.

Flawless PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz