Ilość słów: 2300
Harry nie mógł się zdobyć na powrót do The Corner. Dokuczała mu nieustająca migrena, najpewniej efekt nagłego rzucenia kofeiny, ale nawet sama myśl o kawiarni sprawiała, że skręcały mu się wnętrzności. Zrobił wszystko, żeby powstrzymać pączkujący w sercu żal, powtarzając sobie, że Louis był tylko zwykłym zauroczeniem, symptomem wiosennej gorączki. Jeżeli Zayn dostrzegł coś poza swoim nieobecnym nastrojem, to życzliwie o tym nie wspomniał.
- Jak ci mija dzień, Harreh? - zapytał, kiedy brunet wszedł do kuchni, celem zdobycia jedzenia wyraźnie wymalowanym na twarzy.
- Dobrze, tak sądzę – zmusił się do bycia znośnym. - A tobie?
- Nie narzekam. Mimo że w jedynce śmierdziało dzisiaj sikami.
- Nie jest tak zawsze?
Zayn uśmiechnął się i skończył wycieranie umytych naczyń.
- Tylko wtedy, kiedy płyn nie jest wyczuwalny.
Harry wiedział , że współlokator chciał go rozweselić, ale nie czuł się na siłach na żarty. Tego wieczoru przypadała rocznica ARD, konkursu, z którego musiał zrezygnować przez operację. Doszedł jeszcze głuchy ból tęsknoty za Louisem, wobec czego dusza bruneta przypominała zwiędły listek.
- Trochę za późno na pytanie, skoro już się zgodziłem, ale nie miałbyś nic przeciwko dodatkowemu towarzystwu przez kilka tygodni, nie? - zapytał Zayn, stawiając miskę na dwóch pojemnikach w lodówce.
Harry przygotował paczkę miksu sałat i pomidory, nie poświęcając zbyt wiele szarych komórek na pytanie Zayna dotyczące jego niemal niekończącego się napływu gości do mieszkania.
- W porządku – wymamrotał.
- Przekima na kanapie, jestem pewien, że nie będzie zawracał ci głowy. To mój przyjaciel z galerii. Polubisz go.
Brunet wzruszył ramionami.
- Ok.
Tak naprawdę nic go to nie obchodziło.
- Kilka dni temu stracił pracę, a jego najemca już i tak był kutasem. Więc nie masz nic przeciwko, żeby zajął kanapę?
- Tak, Zayn, cokolwiek. W porządku.
Harry skupił się na dokończeniu sałatki. Posiekał kilka zielonych cebulek i pół awokado i dodał jeszcze sporo ciecierzycy, niemal zapominając o nadchodzącym gościu Zayna, póki kilka minut później nie rozbrzęczał ich rachityczny dzwonek. Klapnął na jednym z estetycznych, ale wielce niekomfortowych stołków Zayna i zaczął jeść swoją sałatkę, podczas gdy jego współlokator pocwałował korytarzem, krzycząc: „Już idę!". Brunet usłyszał kliknięcie zamka i powitanie.
Dźwięki wpychania walizek przez ich malutkie wejście zagłuszyły głos gościa, dopóki wraz z Zaynem nie minęli kąta z kuchnią.
- Źle mi z tym, że tak ci się zwalam na głowę i nie prosiłbym o to, gdyby -
- Jakbyś ty nie zrobił dla mnie tego samego i jeszcze więcej, idioto.
Harry przestał przeżuwać i jedynie kawałek sałaty wystawał artystycznie z kącika jego ust, gdy w szoku gapił się na Louisa.
- Cholera jasna – przeklął szatyn, upuszczając walizkę.
Zayn popatrzył między nimi zdziwiony.
- Znacie się?
Harry przytaknął, a Louis tylko kiwnął potwierdzająco głową i dodał:
- Tylko z widzenia.
CZYTASZ
Flawless PL (Larry)
FanficPo osłabiającej operacji były pianista koncertowy, Harry Styles nie może pogodzić się ze swoją nową rzeczywistością. Pozbawiony możliwości dawania wysokiej jakości występów, nie czuje już nic, prócz zainteresowania baristą w swojej ulubionej kawiarn...