Ilość słów: 1150
Przeprowadzka odbywała się stopniowo. Najpierw na ławeczce przed fortepianem Harry'ego zagościł sweter, a potem na komodzie pojawiła się para okularów przeciwsłonecznych. Jeden koc, a wkrótce po nim następny zawędrowały do łóżka bruneta, nie plącząc się już w wielkim stosie pościeli, jaki Louis układał na kanapie każdego ranka. To dostrzegł nawet Zayn, pomijając pozostałe tropy, od których skutecznie odwracał jego uwagę Liam.
- Em, Harreh? - zagaił Zayn któregoś popołudnia, przygotowując późną kawę. - Czy Lou teraz śpi z tobą codziennie?
Głupi nos bruneta zmarszczył się zdradziecko mimo jego prób utrzymania pokerowej twarzy.
- Tak, tak jest po prostu wygodniej, wiesz.
- Oh?
- No wiesz, bo ściany są, um, cienkie.
- Aha – Zayn nalał sobie kawy i brunet zaczął przypuszczać, że może już porzucił temat, ale nie. - Wiem, że się pieprzycie, Harry. To nie dlatego o to pytałem.
Jasny rumieniec rozlał się wtedy nie tylko na twarzy Harry'ego, ale i powędrował aż do mostka.
- Zapytałem – wyjaśnił Zayn - Bo bardzo chciałbym odzyskać z powrotem naszą kanapę, a skoro on i tak każdą noc spędza u ciebie w pokoju, to nie ma sensu utrzymywać pozorów – wrzucił do kawy kostkę cukru. - I dodam jeszcze – tutaj Zayn praktycznie rzucił mu gniewne spojrzenie – Że jeśli on uważa, że ja i Liam jesteśmy głośni, to mam dla was newsa.
Odszedł, pozostawiając Harry'ego w lekkim oszołomieniu. Po chwili zamroczenia brunet wyjął telefon.
Btw, Zi już wie. Oops.
Cześć skarbie ;) coś takiego? założę się, że słyszał ciebie
To nie fair, nie pozwalam ci już nigdy tak robić, nie kontroluję się. Najpewniej go przeraziliśmy
Pff!! tylko czekaj. Widzimy się niedługo ;)
Harry prawdopodobnie powinien był bardziej przejąć się tą swoją międzyścienną reputacją, ale tego nie zrobił. Po tak długim czasie bez seksu, nie mógł się nasycić. Czerpał przyjemność nie tylko z własnych orgazmów, ale również z doprowadzania Louisa Tomlinsona do bycia spoconym, zdesperowanym i jęczącym bałaganem. Jednak ta intymność między nimi na końcu zawsze sprawiała, że Harry zaczynał się martwić o powrót do swojej samotnej egzystencji. Ten niepokój tkwił tuż pod jego przymkniętymi powiekami i dawał o sobie znać każdego ranka, kiedy brunet nie bardzo mógł się przed nim bronić.
Louis wrócił późno do domu, zarzekając, że to najgorętszy wieczór tego lata. By to udowodnić, zaprosił Harry'ego na spacer po kolacji.
- Chodziłem cały dzień, Lou – zaprotestował młodszy, już wiedząc, że w końcu podda się tej iskierce w oczach szatyna.
- No to cię zaniosę, przerzucę sobie przez ramię i będzie ok?
- Chciałbym to zobaczyć – uśmiechnął się brunet, widząc możliwe do przewidzenia oburzenie na twarzy Louisa.
Opuścili mieszkanie jakieś pół godziny przed nadejściem zmierzchu. Louis dokładnie wiedział, gdzie chce iść i poprowadził ich przez pobliski cmentarz, a potem przez wiadukt. Po pokonaniu jakichś pięćdziesięciu schodów prowadzących do parku Riverside zatrzymali się, by Harry mógł odpocząć.
- Wszystko dobrze, skarbie? - dopytywał szatyn, wyraźnie podekscytowany tą ich przygodą.
Harry nie miał serca mówić mu, że plecy zaczęły go boleć już na piętnastym schodku.
CZYTASZ
Flawless PL (Larry)
FanfictionPo osłabiającej operacji były pianista koncertowy, Harry Styles nie może pogodzić się ze swoją nową rzeczywistością. Pozbawiony możliwości dawania wysokiej jakości występów, nie czuje już nic, prócz zainteresowania baristą w swojej ulubionej kawiarn...