Gdy wyjrzała przez okno, zobaczyła jasność, jakiej nie widziała od bardzo dawna: świeciło słońce. Drzewa stojące na jej podwórku zazieleniły się, zupełnie jak trawa, a na niebieskim, bezchmurnym niebie widać było ptaki. Zasadniczo nienawidziła lata i nie miała zamiaru ruszać się ze swojego bezpiecznego domu, jednak kiedyś lubiła podziwiać to, co działo się na zewnątrz. I lubiła w te letnie wieczory, gdy słońce się już chowało, siadać na parapecie, uchylać okno i patrzeć, jak świat znów szykuje się do snu. Niegdyś lubiła tak wiele rzeczy. I dzisiaj poczuła się jak w jeden z tych dni.
Poczuła się w porządku. Tak w porządku, jak nie czuła się od bardzo dawna.
Nagle czyjeś dłonie oplotły ją w pasie. Poczuła nos łaskoczący ją po szyi i ciepło w okolicy serca, którego nie czuła tak dawno, że prawie zdążyła o nim zapomnieć. Kiedy się odwróciła, od razu napotkała jego szeroki uśmiech i wesoły wzrok. Mimo że nie należała do tych niskich, on był wyższy o minimum dwadzieścia centymetrów, dlatego musiał się nachylić, by złożyć na jej ustach pierwszy tego dnia pocałunek. Jednak byłoby zbyt pięknie, jeśli ta chwila trwałaby wiecznie – zaburczało jej w brzuchu. Uśmiechnął się i podszedł do jednej z szafek, z której zaczął wyjmować składniki potrzebne do zrobienia czegoś do jedzenia. Ciężko westchnęła i włączyła stojące na parapecie radio, po czym usiadła do stołu i zaczęła patrzeć, jak chłopak szykuje śniadanie. Podparła głowę na rękach i obserwowała, jak on w rytm muzyki delikatnie kołysze biodrami i co kilka momentów obraca się wokół własnej osi. Kiedy się odwrócił i podłapał jej wzrok, uśmiechnął się szeroko i wyciągnął rękę w jej stronę. Pokręciła głową, jednak on nie dał za wygraną, złapał ją za ręce i pociągnął do góry. W rytm muzyki lecącej z radio, zaczęli razem się kołysać – ona delikatnie i nieśmiało poruszała biodrami, a on pewnie obracał ją raz za razem. Wiedziała, że coś jest nie tak już w momencie, w którym obudziła się tego ranka. Teraz towarzyszyło jej to dziwne uczucie, którego zidentyfikowanie zajęło jej dłuższą chwilę.
Była szczęśliwa. Po raz pierwszy od miesięcy muzyka miała siłę, by być, żyć, tańczyć razem z nim, uśmiechać się. Czuła, że naprawdę żyje.
– Zabierz mnie do gwiazd, bym kolejny raz modlił się i błagał cię o więcej* – podśpiewywał, szeroko się uśmiechając i patrząc jej w oczy. – Zabierz mnie do gwiazd, jeszcze jeden raz, przecież dobrze wiesz nic nie trwa wiecznie...
*fragment ,,O Pani!" - Grzegorz Hyży
CZYTASZ
Tonący statek
Storie breviTa historia to moja własna terapia, a ten tytuł to metafora mojego życia. Czyli zbiór one shotów, historyjek i wszystkiego, co przyjdzie mi do głowy. Okładka wykonana przez cudowną @neverwinternight 𝐓𝐨𝐧ą𝐜𝐲 𝐬𝐭𝐚𝐭𝐞𝐤 © 𝐀𝐧𝐧𝐞 𝐆𝐫𝐚𝐧𝐭...