I tak wrócę

202 19 7
                                    


Niebieskie lampki pamiętają święta w środku marca, zdobiąc firankę. Mały pokoik tonie w ciemności, będąc schronieniem dla dwojga zbłąkanych.

Rozmawiamy o moim życiu.

On mówi, ja słucham.

Jest zły, jest smutny, jest mu przykro. Boi się, że odejdę i go zostawię. Powtarza mi, że mogę być szczęśliwa tylko z nim i nikt nie rozumie mnie tak jak on.

Zamykam oczy, ale on mówi dalej.

Krzyczy, mówi, że go potrzebuję i nie dam sobie bez niego rady. Wie, że nie mam siły, nikt nie zna mnie tak jak on.

Zmartwiam się.

Serce bije mi szybciej.

Pościel nie jest w stanie ukryć drżenia mojego ciała. Makijaż nie ukryje jutro szarości pod oczami.

Ale uśmiech ukryje ból.

On o tym wie. Prowadzi monolog, chcę odwrócić wzrok, ale pojawia się wszędzie, gdzie spojrzę.

Mówi, że jestem do niczego.

Śmieje się, gdy łzy toczą się po moich policzkach.

Zatacza koło. Jestem ciężarem i ciągle mi o tym przypomina. Nie zasługuję na nich, beze mnie są szczęśliwi, bez problemu, jakim jestem.

Nie mogę oddychać.

Sufit się rozmazuje, tworzy iluzję realności. Myślę, że umieram. Mam nadzieję, że on umrze razem ze mną.

Może ma rację, może dopiął swego.

Zna mnie przecież tyle lat.

Jest ze mną od zawsze, był ze mną, gdy wszyscy odeszli. Chcę, żeby sobie poszedł, ale chcę, żeby został.

Granica przekroczona.

Słyszę jego śmiech, chcę tylko zasnąć, niech wreszcie da mi spokój. Mam dość, jestem zmęczona. Chcę zamknąć oczy i się nie obudzić.

Co, jeśli jednak się obudzę?

Co, jeśli on obudzi się ze mną?

Tonący statekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz