*Oczami Camili*
Rano budzi mnie zegarek Lauren. Wyłączam go szybko w miarę możliwości i zerkam na słodko śpiącą dziewczynę. Nie mogę uwierzyć, że sama tyle czasu byłam zaślepiona i nie dostrzegałam uczucia, którym ją darzę. Oczywiście nie przyznam tego Allyson, która uważa mój pomysł za katastrofę.
- Lolo? - szepcze jej cicho do ucha - Idziesz dziś do pracy? - pytam cicho nie chcąc jej wystraszyć.
- Yy-yyy - mruczy zaprzeczając. Uśmiecham się delikatnie i całuje ją w tył głowy. Wstaje powoli by nie wybudzić jej całkowicie ze snu i schodzę do kuchni w celu znalezienia w lodówce soku pomarańczowego. Zapalam światło po czym odwracam się przodem do stolika. Łapię się za serce podskakując.
- Boże Ally. Co ty tutaj robisz? - patrzę na swoją przyjaciółkę z niedowierzaniem, która siedzi zapatrzona w stół i obraca nóż w dłoni. Niepewnie przyglądam się jej poczynaniom.
- Zaskoczyłam Cię? - śmieje się ponuro - Chyba nie sądzisz, że skończyłyśmy tę rozmowę, hmm? - zerka na mnie swoim mrocznym spojrzeniem.
- N-nie... Ale po co Ci ten nóż? - patrzę na niego nieufnie. Allyson wstaje powoli i mimo tego, że jest ode mnie niższa i tak wygląda strasznie w tej odsłonie. Podchodzi do mnie nieśpiesznym krokiem.
- Nie wiem czy jesteś świadoma, czy nie, ale dziś jest twój sąd ostateczny - unoszę brwi i prycham.
- Dobra Ally przestań się zgrywać - chce ją wyminąć, ale dziewczyna łapie mnie za nadgarstek i popycha na ścianę. Przykłada mi zimny metal do szyi. Jestem w kompletnym szoku, a po moich policzkach nawet sama nie wiem kiedy zaczyna ściekać mała stróżka łez.
- Nie rycz. Masz jaja żeby nas wszystkich w to wciągać? To będziesz miała jaja żeby za to zapłacić - jej głos niczym już nie przypominał głosu mojej przyjaciółki, tylko niczym diabła. Czuję jak żelazne ostrze powoli wbija się w moje gardło.
Zrywam się do pozycji siedzącej głęboko oddychając.
- Wszystko w porządku Camz? - Lauren przygląda mi się uważnie. Kiwam tylko szybko głową i przecieram łzy.
- T-tak - mamrocze drżącym głosem.
- Kochanie. Znów koszmary? - przytula mnie do siebie, na co nawet nie odpowiadam tylko wtulam się mocno w tors szatynki - Co tym razem? - pyta delikatnie.
- To co zawsze - szepczę i zaciskam oczy na swoje kolejne kłamstwo. Takie sny nawiedzają mnie zapewne przez moje poczucie winy. Wiem, że jestem nieszczera względem Lauren, ale ona też jest co do mnie nie szczera.
- Shhh - kołysze nami delikatnie - Wszystko już w porządku. Jestem przy tobie i nie zamierzam się stąd nigdzie ruszać - czuję jej ciepłe i miękkie usta na moim policzku. Wzdycham cicho i zamykam szczelnie oczy wtulając się jeszcze mocniej w dziewczynę.
- Tak wiem - wzdycham cicho. Może Ally ma rację?
- Co tu się, kurwa dzieje? - Dinah wbiega z kijem baseball'owym. Lauren zapala światło. Od razu mnie oślepia. Mija chwila gdy moje oczy się przyzwyczajają do nadmiaru światła, a pierwsze co widzę to twarz Lauren. Mam ochotę się delikatnie uśmiechając. Jej mina jest bezcenna. Zerkam na naszą przyjaciółkę, która stoi z kijem. Jej pozycja jest sto razy zabawniejsza niż normalnie. Stoi lekko przygarbiona. Kij ma ustawiony, jak by miała zaraz odbijać zwycięską piłkę, a na jej twarz widać zaciętość. Dopiero po chwili prostuje się zdezorientowana.
- DJ... - Lauren patrzy na nią jak na idiotkę.
- Myślałam, że jest włamanie... - chrząka opierając kij o ścianę.
CZYTASZ
Amnezja / Camren
Fanfiction- Camzi? - patrzę na przyjaciółkę, a ta zerka na mnie wielkimi oczami - Kto to Camzi? - marszczy brwi w zdziwieniu i spogląda na nasze splecione dłonie. - Nie pamiętasz? - kręci głową przecząco, a moje serce się rozlatuje. Co ja jej zrobiłam? - A...