14

1.8K 123 32
                                    

Budzi mnie rano ostry blask słońca wpadający przez okno. Otwieram oczy, a na mojej twarzy już od samego rana widnieje szeroki uśmiech. Dziwny stan bytu, ale jaki przyjemny. Mogła bym się tak dobrze czuć już zawsze, zawsze przy Camili. Rozglądam się dookoła i widząc brak Kubanki w łóżku marszczę w zdziwieniu brwi. Wstaje i zakładam świeże bokserki byle jakie spodnie dresowe i sportowy stanik. Przeciągam się i schodzę na dół po drodze związując włosy w kitkę.

- Camz? - uśmiecham się gdy moja już tym razem naprawdę narzeczona tańczy przy patelni robiąc jajecznicę. Podchodzę do niej i kładę dłonie na jej biodrach i całuje w policzek - Dzień dobry - mówię przytulając ją od tyłu.

- Dzień dobry Lolo. Głodna? - zerka na mnie i roni z ust dzióbek. Cmokam ją szybko w usta.

- Jak wilk. Dziękuję - całuje jeszcze kilkakrotnie jej policzek - Gdzie dziewczyny? - zerkam na nią wyciągając dwa talerze.

- Wydaje mi się, że nie wróciły na noc. Chyba chciały nam dać prywatności - podchodzi i cmoka mnie w policzek podając mi talerz z już gotowym śniadaniem.

- Albo Dinah i Normani się stąd już wyprowadziły - unoszę palec w górę, a Camila wybucha śmiechem - Świetnie, że mnie wspierasz kochanie w ciężkich chwilach - wzdycham. Podchodzi i siada mi na kolana po czym oplata rękami mnie za szyję.

- Cieszmy się, że w nocy DJ nie wleciała i nie wylała na nas wiadra wody - kręci głową - Wybacz kochanie, ale chyba zanim naprawią rury to jeszcze trochę będziemy na nie skazane. Niestety.

- Wiem - zaczynam karmić powoli Camile. Słodko wygląda w takim wydaniu. Roztrzepane włosy, moja za duża koszulka i czarne koronkowe majtki.

Nagle słychać dzwonek do drzwi na co unosi zdziwiony wzrok w tamtą stronę.

- Niemożliwe, żeby dziewczyny zapomniały hasła prawda? - patrzy na mnie, a ja przytakuje.

- Dinah pamiętała po pierwszym razie gdy je podejrzała - wzruszam ramionami - Chyba, że się tak spiły, że nie widzą cyferek śmieje się.

- To ja pójdę otworzyć, a ty spokojnie zjedz - całuje mnie przelotnie w usta i idzie otworzyć drzwi. Oczywiście odprowadzam ją spojrzeniem póki nie znika z mojego pola widzenia i zaczynam powoli jeść.

*Oczami Camili*

Idę do drzwi czując na sobie wzrok Lauren. Specjalnie kręcę delikatnie pupą mając ochotę się śmiać, ale z trudem się powstrzymuję. Myśląc, że to naprawdę dziewczyny nie zaprzątam sobie głowy żeby sprawdzić na małym monitorku kto stoi przed bramą tylko wciskam hasło by się otworzyła przyszedł, a następnie wbijam kolejne hasło do drzwi na otworzenie ich od zewnątrz. Nie chciało mi się kłopotać z ubraniem więc otwieram drzwi mając na sobie T-Shirt Lauren i czarne majtki. Otwieram szeroko oczy w zaskoczeniu kiedy dostrzegam sekretarkę narzeczonej.

- Słucham? - pytam zdziwiona.

- Jest może Lauren? - pyta z wrednym uśmiechem. Całkowicie mi się nie podoba to jak kokieteryjnie zachowuje się.

- O ile dobrze pamiętam to nie jesteście na Ty - zakładam ręce na piersi i opieram się o futrynę - Lauren ma wolne od pracy i tym bardziej nie przyjmuje pracowników w trakcie wolnego - unoszę zaczepnie brwi. Na jej twarz wkrada się pewny siebie, a za razem arogancki uśmieszek, który ani trochę mi się nie podoba.

- Mnie przyjmie o każdej porze dnia i nocy Cabello. To, że straciłaś pamięć i wysoko postanowiona przyjaciółka się tobą zajmuje z wyrzutów sumienia nie oznacza, że wszystko Ci wolno.

- Jesteś zbyt pewna siebie Vives - prycham - Jak widać nowe wieści jeszcze do Ciebie nie doszły - mówię zadowolona z siebie - Ale może to i dobrze bo za bardzo byś się rozczarowała.

Amnezja / Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz